Ewa Nowak, autorka bloga happy-barcelona.pl, która od 16 lat mieszka w Barcelonie i pracuje tam jako przewodnik, przekonuje, że Katalonia na tym mieście się nie kończy. - Region ma do zaoferowania naprawdę dużo, jest tam wiele pięknych i ciekawych miejsc. Jedyną niedogodnością może okazać się komunikacja - transport publiczny nie działa bowiem najlepiej.
Dlatego przewodniczka rekomenduje, aby wypożyczyć samochód. Dzięki temu zwiedzanie będzie przyjemniejsze - nie będziecie uzależnieni od rozkładów jazdy i w pełni wykorzystacie czas w trakcie pobytu.
Girona
Polka zachęca, aby bazą wypadową uczynić Gironę. Nie dość, że w okolicy jest sporo miast i miasteczek, do których warto się wybrać, to i po samej Gironie powinniście się rozejrzeć.
- Często porównywana jest do Barcelony, ale w mniejszej wersji. Podobnie jak Barcelona, została założona przez Rzymian - opowiada.
Ewa Nowak zachęca, aby przespacerować się po Starym Mieście, zobaczyć przepiękną katedrę Santa Maria, która posiada najszerszą gotycką nawę na świecie oraz zajrzeć do dzielnicy żydowskiej. - Jest jedną z najlepiej zachowanych w Europie - przekonuje.
Przejdźcie się też nad rzeką Onyar. Stoją wzdłuż niej kolorowe domy, które na myśl przywodzą zalaną wodą Wenecję. Warto zajrzeć również do arabskich łaźni z XII wieku.
- Zatrzymajcie się w którejś z lokalnych knajpek na placu Sant Feliu z widokiem na piękną gotycką bazylikę, która została zbudowana na ruinach rzymskiego kościoła z IV wieku. Możecie też wybrać się na plac Sant Domenech lub przespacerować po deptaku Rambla Libertad. Na sam koniec polecam także zobaczyć piękny romański klasztor benedyktyński Sant Pere de Galligants z XII wieku. Dziś znajduje się tam muzeum archeologiczne - podpowiada przewodniczka.
Shutterstock
Jeśli będziecie w Gironie w maju, jest duża szansa, że traficie na tamtejsze święto Tiempo de Flores. - To jedno z najpiękniejszych świąt, które są obchodzone w Gironie. Świętuje się je w drugiej połowie maja. Miasto wypełnia się wtedy kwiatami, które zdobią ulice, okna i balkony - opowiada Ewa Nowak. W tym roku odbędzie się ono od 11 do 19 maja.
Polka uważa Besalu (samochodem z Girony jedzie się ok. 40 minut) za jedno z piękniejszych średniowiecznych miasteczek. - Jednak już na długo przed średniowieczem sporo działo się w tym miejscu. Znajdował się tu ważny ośrodek dawnej społeczności Iberów w latach 350-250 p.n.e. Potem miejsce to zajęli Rzymianie. Około roku 1000 Besalu stało się jednym z najważniejszych hrabstw Katalonii - opisuje.
Shutterstock
Shutterstock
Atrakcyjne turystycznie są również okolice Besalu. Przewodniczka zaleca, aby wycieczkę zacząć od Serinya. To miejscowość, która oddalona jest od Besalu o około 5-7 km. - Znajdują się tam wyjątkowe jaskinie, w których dokonano bardzo ciekawych odkryć. Gorąco zachęcam, aby zarezerwować zwiedzanie z przewodnikiem - mówi.
Badacze odkryli, że jaskinie były zamieszkiwane już około 200-250 tysięcy lat temu (w środkowym paleolicie) przez gatunek homo heidelbergensis. Odkryto tam także szczątki z późniejszych okresów - neandertalczyków (sprzed około 90 tysięcy lat) i homo sapiens.
Z kolei 15 km od Besalu znajduje się Banyoles. - Jest przepełnione historią. Tą z najodleglejszych czasów. Polecam tamtejsze muzeum archeologiczne, w którym zobaczycie wykopaliska paleontologiczne, a wśród nich kości zwierząt, które wymarły wiele lat temu - opowiada Ewa Nowak. Na kolekcję muzeum składa się też wiele innych znalezisk z różnych wykopalisk w regionie.
Warto zajrzeć również do wioski społeczności neolitycznej La Draga - Należy zamówić wycieczkę wcześniej. Przewodnik opowiada o historii wioski oraz o tym, jak żyli jej mieszkańcy przed siedmioma tysiącami lat. Radzę, aby dobrze zgrać wszystkie atrakcje czasowo, bo do zobaczenia jest naprawdę wiele, a godziny zwiedzania z przewodnikiem są ograniczone. Zalecam dzwonić do tych miejsc, aby zamówić wycieczkę z wyprzedzeniem - podpowiada Polka.
W pobliżu Banyoles znajduje się też jedno z największych jezior w Katalonii. W 1992 roku, gdy w Barcelonie odbywały się igrzyska olimpijskie, na jeziorze rywalizowali wioślarze. W 2004 roku z kolei odbyły się tam mistrzostwa świata w wioślarstwie. Przewodniczka zachęca, aby wybrać się na spacer po okolicy lub wypad na kajaki i odpocząć od intensywnego zwiedzania.
To też może cię zainteresować: Powstająca od 136 lat Sagrada Familia to samowolka budowlana. Jej zarząd musi teraz zapłacić miastu astronomiczną sumę
- Cadaqués to dawna wioska rybacka. Przeurocze białe zabudowania nad morzem, doskonałe owoce morza i jedno z ulubionych miejsc Salvadora Dalego. Bywał tutaj, ponieważ w sąsiedniej miejscowości Port Lligat posiadał dom. Dziś przekształcony w muzeum-dom poświęcone artyście - opowiada przewodniczka. Wejście do środka kosztuje 12 i 8 euro (po zniżce).
Shutterstock
Jeśli Salvador Dali jest jednym z waszych ulubionych malarzy, Ewa Nowak poleca jeszcze wycieczkę do miejscowości Figueres. Znajduje się ona około 50 kilometrów od Cadaques. Tam miłośnicy twórczości Dalego mogą nacieszyć oko bogatą kolekcją dzieł artysty w Teatro-Museo Dali. Wejście kosztuje 15 i 11 euro (ze zniżką), gdy kupuje się bilety w kasie i 14 euro, gdy dokonuje się zakupu przez internet.
O Dalim więcej możecie przeczytać na blogu przewodniczki.
Shutterstock
Shutterstock
Cap de Creus
Niedaleko Cadaqués znajduje się też Cap de Creus, czyli najbardziej wysunięty na wschód punkt Półwyspu Iberyjskiego. Jego obszar został uznany za park naturalny. Przewodniczka poleca go aktywnym turystom, ponieważ jest to idealne miejsce na przejażdżkę rowerową - aż do latarni morskiej z XIX wieku. Okolica jest niezwykle malownicza, po drodze czekają na was wspaniałe widoki i szum fal uderzających o przybrzeżne skały.
Shutterstock
Shutterstock
Może zainteresuje cię: W Katalonii budują wieże z ludzi. Najwyższa miała aż 10 pięter. 'Potrzebujemy na to około siedmiu minut'
- Sant Pere de Rodes jest, moim zdaniem, jednym z piękniejszych i ciekawszych miejsc w Katalonii - zapewnia Ewa Nowak. Zobaczyć tam można nie tylko okazały romański klasztor benedyktyński, którego historia sięga IX wieku, lecz także górujące nad nim ruiny zamku z tych samych czasów. Atrakcją dla turystów jest też opuszczona wioska Santa Creu de Rodes z równie interesującymi budynkami, które pamiętają czasy średniowiecza.
Mówi się jednak, że początki klasztoru sięgają czasów jeszcze dawniejszych. W krypcie pod ołtarzem głównym odkryto bowiem skrzyneczkę, która zawierała relikwie. Zidentyfikowano je jako należące do św. Piotra Apostoła. Miały zostać wywiezione z Rzymu w roku 610. - Wewnątrz skrzyneczki, zdobionej płytami z kości oraz owiniętej szatą papieża Grzegorza I Wielkiego, znajdowały się maleńkie relikwiarze. Niewątpliwie miejsce to było celem pielgrzymek w owych czasach. Fakt ten może również wyjaśniać spore, jak na romanizm, rozmiary klasztoru - tłumaczy Ewa Nowak.
Polka przekonuje, że rozległe budynki naprawdę warto odwiedzić, aby poczuć powiew historii. Dodaje, że jeśli traficie na dobrą pogodę - o co w Katalonii raczej nie trudno - będziecie mieć gwarancję wspaniałego widoku na morze.
- Jeszcze lepsza panorama rozciąga się z ruin zamku, który znajduje się nad klasztorem. Obecne pozostałości datowane są na XIII wiek, trzeba jednak wspomnieć, że już w IX wieku stały tu fortyfikacje. Na górze bądźcie ostrożni nie tylko ze względu na wysokość i położenie ruin, lecz także z uwagi na obecność ducha pewnej szlachcianki, która niegdyś rzuciła się z zamku w przepaść - ostrzega przewodniczka.
Wizytę w Sant Pere de Rodes Ewa Nowak poleca zakończyć w wiosce Santa Creu de Rodes, w pobliżu której trzeba zostawić samochód, jeśli odwiedzacie wspomniany klasztor. - Wioska jest otwarta cały czas, a klasztor w konkretnych godzinach, dlatego zalecam rozpocząć zwiedzanie właśnie od klasztoru.
Shutterstock
Wioska została opuszczona w XVI wieku, nie jest jednak pewne, dlaczego. Podejrzewa się, że mieszkańcy wciąż byli napadani przez piratów i postanowili przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Do czasów obecnych zachowały się ruiny domów i murów obronnych, dwie bramy oraz kilka ulic.
Sympatykom historii starożytnej przewodniczka poleca muzeum grecko-rzymskiego miasta Emporiae (kat. Empuries). - To muzeum na wolnym powietrzu, nie znaczy jednak, że wstęp jest bezpłatny. Bilety nie są jednak drogie, dlatego warto tam zajrzeć. Zobaczycie ruiny greckiego miasta z VI w p.n.e. oraz ruiny przyłączonego do niego w III wieku p.n.e. miasta rzymskiego. Wstęp kosztuje 5,50 euro, dla osób powyżej 65. roku życia 4,50 euro, a dla dzieci poniżej 16 lat jest bezpłatny.
Mary Harrsch/wikimedia commons/CC BY-SA 4.0
Jeżeli nie czujecie się do końca przekonani, może zachęcą was walory krajobrazowe. Emporiae leży bowiem nad samym morzem, a rozpościerające się stamtąd widoki niewątpliwie dodają temu miejscu uroku. - Zdecydowanie polecam! Zarezerwujcie sobie na wizytę co najmniej półtorej godziny - zachęca Ewa Nowak.