Jakiś czas temu na naszym forum pojawił się wątek, w którym powyższe pytanie padło. Autorka zapytała innych użytkowników o ich doświadczenia z wycieczkami last minute (z ang. "na ostatnią chwilę"). Wiele osób pisało, że to faktycznie opłacalna oferta i że korzystali z niej z powodzeniem:
Inna osoba przyznaje, że skorzystała kiedyś z last minute i oferta była atrakcyjna cenowo, ale mimo wszystko woli kupować wycieczki z wyprzedzeniem:
Jeden z komentujących przyznał, że jego zdaniem "last to ściema":
Wiele osób zwracało też uwagę, że nie ma szans na znalezienie ofert last minute latem, że trzeba być elastycznym, że to raczej opcja dla dwóch, góra trzech osób i że last minute na miesiąc przed wylotem to wcale nie takie last.
Porozmawialiśmy ze Sławomirem Hrycykiem, trenerem turystyki, który od 13 lat związany jest z branżą i ma za sobą pracę również w biurach agencyjnych oraz u organizatorów turystyki, o tym, jak rzeczywiście jest z ofertami last minute.
Sławomir Hrycyk: W branży turystycznej przyjęło się, że o takiej ofercie można mówić, gdy wylot jest za mniej niż 30 dni. Ostatnimi czasy można jednak zauważyć, że to, w jaki sposób turyści postrzegają last minute, nie do końca pokrywa się ze stanem rzeczywistym. Dosyć często zdarza się, że do biur podróży przychodzą klienci, którzy w listopadzie proszą o last minute na lipiec. Dla wielu turystów określenie "last minute" stało się synonimem oferty atrakcyjnej cenowo, a nie wyjazdu na ostatnią chwilę, a tym właśnie jest last minute.
Tak, te oferty są atrakcyjne, nie da się zaprzeczyć, ale nie występują stale. Można zapomnieć o lastach w wysokim sezonie, czyli mniej więcej od czerwca do końca sierpnia.
Tak jak wspomniałem, latem nie ma właściwie szans, bo wszystko się wyprzedaje. Samoloty są pełne, czasem nawet zdarza się tzw. overbooking (nadsprzedaż, czyli sytuacja, gdy sprzedawanych jest więcej biletów niż miejsc - przyp. red.). Jeśli ktoś ma nadzieję na ustrzelenie takiej oferty w wysokim sezonie, to musi się liczyć z tym, że wybór będzie bardzo okrojony, lub nie będzie takich ofert prawie wcale. Pracownik biura podpowie mu, jakie wycieczki jeszcze są dostępne. Może też dodać, że trzeba się decydować bardzo szybko, bo następna osoba w kolejce też taką ofertą jest zainteresowana - i jest to zgodne z prawdą, oferty w najniższych cenach znikają bardzo szybko.
Jeżeli więc chcemy kupić lasta, warto szukać poza sezonem. Najlepsze miesiące na znalezienie takiej oferty to maj i koniec września. Dlaczego? Sezon w turystyce zaczyna się na początku maja, od majówki, i trwa mniej więcej do końca września. Szczyt obłożenia to lipiec i sierpień, majówka też zawsze wyprzedaje się z dużym wyprzedzeniem, więc raczej nie ma szans na last minute na długi weekend. Ale przychodzi 4 maja i nagle magicznym sposobem w systemie pojawiają się oferty w fantastycznych cenach. Tygodniowy pobyt w trzygwiazdkowym hotelu w ciepłym kraju, np. na Cyprze lub na greckiej wyspie, może kosztować nawet poniżej tysiąca złotych. Chodzi oczywiście o ofertę pełną: z wyżywieniem, transferami z lotniska i na lotnisko itd.
Maj to najbardziej lastminute'owy miesiąc w polskiej turystyce. Końcówka września podobnie, ale oferty majowe jednak mają odrobinę lepsze ceny. Pod koniec września zainteresowanie jest trochę większe, bo wtedy na wakacje latają studenci.
Czasami można znaleźć ofertę poniżej ceny nominalnej w listopadzie lub na początku grudnia. To może być np. Kenia za niecałe trzy tysiące złotych za osobę za tygodniowy pobyt w hotelu ze śniadaniami i obiadokolacjami lub all inclusive. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma mowy o dobrym last minute na święta czy sylwestra. To również wysoki sezon.
Shutterstock
Może zainteresuje cię też: W tych miejscach nawet zimą jest ponad 20 stopni Celsjusza. Najlepsze kierunki na wakacje, gdy na zewnątrz zimno i pada
Na pewno warto korzystać z porad specjalistów, czyli pytać sprzedawców w biurach. Oni mają wszystko w jednym miejscu, więc łatwiej jest im znaleźć dobrą ofertę. Innym rozwiązaniem, które polecam, jest korzystanie z portalu, który jest multiagencją i skupia wielu organizatorów turystyki. Na portalach można szukać na własną rękę lub poprosić o pomoc fachowca, który gotowy jest przedstawić nam ofertę telefonicznie lub mailowo. Ludzie, którzy tam pracują, doskonale znają oferty i wiedzą, jak dobrać właściwe pod oczekiwania turystów.
Nie jest tak, że sprzedawca będzie się starał na siłę wcisnąć klientowi coś, co musi sprzedać, bo ma do wyrobienia cel sprzedażowy. W sieci można spotkać się z takimi opiniami, ale z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że pracownikom zależy przede wszystkim na tym, aby klient był zadowolony i wrócił za rok.
Na pewno trzeba być elastycznym, to najważniejsze. Im więcej ma się czasu do dyspozycji i im szersze horyzonty, jeśli chodzi o kierunek wyjazdu, tym lepiej. Rzadko się zdarza, żeby oferta była dokładnie dopasowana do naszych oczekiwań. Raczej nie ma szans, że założymy sobie wylot na Kubę w najbliższy wtorek i akurat taką wycieczkę znajdziemy. I to w dobrej cenie. Trzeba być przygotowanym, że zamiast wtorku to może być niedziela, a zamiast Kuby - Dominikana. Także last minute to opcja dla zuchwałych. No i trzeba też pamiętać, że last minute to zwykle są dwa lub trzy ostatnie miejsca. Jeśli chcemy polecieć gdzieś np. w sześć osób, raczej nie ma możliwości znalezienia takiej wycieczki. Dlatego last minute niekoniecznie sprawdzi się w przypadku rodzin czy dużych grup znajomych.
Nie. Są oczywiście kierunki, które są tanie same z siebie, np. Bułgaria, więc i last jest później w niższej cenie. Nie jest tak, że któryś kraj nigdy nie trafia na last minute. Pamiętajmy, że last to nie musi być oklepana Kreta czy Rodos, to mogą być również dość egzotyczne Wyspy Zielonego Przylądka.
Niekoniecznie. Wyjazd na ostatnią chwilę w supercenie nie musi trwać siedem lub osiem dni, mogą to też być wyjazdy krótsze lub dłuższe. Jednak najtrudniej jest znaleźć ofertę last minute na dwa tygodnie.
Czyli rozumowanie, że skoro wyprzedaż, to jest to towar wybrakowany. I tak, i nie. Dlaczego tak? Bo oczywiście, że najlepsze hotele, które mają najwyższe oceny, zawsze wyprzedają się pierwsze, czyli schodzą w first minute. Na last minute zostaje to, co się nie sprzedało. Ale to nie znaczy, że zawsze będą to oferty wybrakowane. Absolutnie nie. Dobre obiekty również można znaleźć.
Zobacz też: Pięć najtańszych kierunków na ciepłe wakacje zimą. Wśród nich ulubione kraje Polaków
Do kupowania first minute gorąco zachęcam osoby, które są w stanie zaplanować wakacje z prawie rocznym wyprzedzeniem, bo oczywiście nie każdy może sobie na to pozwolić. Ale na szczęście coraz więcej osób się do tego przekonuje. Polecam, aby właśnie w październiku czy w listopadzie rezerwować wycieczki na lipiec lub sierpień. To się absolutnie opłaca. Organizatorzy kuszą bardzo dużymi zniżkami, często kilkudziesięcioprocentowymi w stosunku do ceny katalogowej. W promocjach first minute dodawanych jest też mnóstwo gratisów, np. gwarancja niezmiennej ceny, gwarancja najniższej ceny, możliwość bezkosztowej zmiany lub ubezpieczenie od kosztów rezygnacji. Na takie oferty warto patrzeć, szczególnie jeśli planuje się wakacje w wysokim sezonie lub gdy lecimy większą ekipą.
Mogą się pojawić takie głosy i raz na jakiś czas się zdarzają, że first był droższy niż last. "Okej, kupiłem firsta, dałem się skusić, namówili mnie w biurze, po czym okazało się, że ta sama oferta na tydzień przed wylotem była o tysiąc złotych tańsza". W tej chwili coraz więcej organizatorów w momencie wprowadzana oferty first minute daje wspomnianą wcześniej przeze mnie gwarancję najniższej ceny. Czyli klient, który wykupi taką ofertę, a później znajdzie dokładnie taką samą w niższej cenie, ma zapewniony zwrot tej różnicy.
Trzeba też być czujnym, bo gwarancja najniższej ceny występuje w dwóch wariantach. Albo do dnia wylotu, albo z wyłączeniem ostatnich dni. Ale o tym sprzedawca w biurze podróży zawsze powinien klienta poinformować.
Więc z czystym sumieniem polecam first minute, a nie polowanie na lasty. Last minute jest fajne wtedy, kiedy błądzimy po internecie, mamy za dużo wolnego czasu i trochę pieniędzy i możemy pozwolić sobie na wylot za dwa dni. Ale często first od lasta jest tańszy nawet o 30 procent.
QUIZ: W tym quizie poradzą sobie ci, którzy nie mylą kierunków geograficznych. Jak sobie poradzisz?
Śmiało mogę powiedzieć, że jeśli ktoś decyduje się na szukanie w niemieckich biurach, to zazwyczaj są to mieszkańcy województw dolnośląskiego, wielkopolskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego, czyli ci, którzy do niemieckich lotnisk mają bliżej. Gdy pracowałem w warszawskich lub krakowskich biurach podróży, niemalże nie zdarzały mi się zapytania o wyjazdy od naszych zachodnich sąsiadów.
Natomiast czy last minute w niemieckich biurach podróży jest lepsze? Kiedyś faktycznie tak było, ale powoli zaczyna się ta różnica zacierać. W naszych rodzimych biurach podróży można znaleźć równie atrakcyjne oferty. Polscy organizatorzy proponują coraz więcej egzotycznych kierunków, a o takich wyjazdach przede wszystkim mówimy w kontekście niemieckich biur. Latają tam już samoloty czarterowe, a nie tylko rejsowe. A gdy jest czarter, jest szansa na lasta.
Raz na jakiś czas zdarza się sytuacja, w której ktoś wykupił wycieczkę z wyprzedzeniem, nie kupił ubezpieczenia od kosztów rezygnacji, a na kilka dni przed wylotem musi zrezygnować. Wtedy nierzadko okazuje się, że koszty rezygnacji to około 80 procent ceny. Co wtedy można zrobić? Sprzedawca może zaproponować odsprzedanie tej oferty komuś innemu. Ustala się wówczas cenę, która jest niższa niż rynkowa, ale nadal opłacalna dla klienta. Tylko że takie oferty są naprawdę niezmiernie rzadkie i trzeba mieć ogromne szczęście, żeby na nie trafić. Niemniej jednak warto spróbować i podpytać o nie sprzedawcę - ale tu też trzeba stawiać na elastyczność w doborze kierunku, standardu i dokładnego terminu wyjazdu.
Warto też dodać, że wszystkie powyższe stwierdzenia, to oczywiście ogólny schemat. Od każdej zasady zdarzają się bowiem wyjątki. Zawsze może znaleźć się ktoś, kto stwierdzi, że znalazł świetne last minute w lipcu. Ok, takie sytuacje też mogą się zdarzyć, ale nie będzie to reguła.