Polka, która mieszka w Meksyku: Powiedzenie, że jest się Polakiem, otwiera wiele meksykańskich serc

Ola Synowiec jest latynoamerykanistką i dziennikarką. Od 2011 roku mieszka w Meksyku, który opisuje na blogu Mexico Magico. W rozmowie z nami opowiada, czy rzeczywiście jest tam tak niebezpiecznie, w czym Meksykanie są najbardziej podobni do Polaków i ile wspólnego z kuchnią meksykańską ma burrito.
Ola Synowiec w Meksyku mieszka od 2011 roku Ola Synowiec w Meksyku mieszka od 2011 roku materiały prasowe

Aleksandra Podgórska, Gazeta.pl: Dlaczego akurat Meksyk?

Ola Synowiec: Rzeczywiście, to dość nietypowy kierunek na emigrację. Polska emigracja do Meksyku nie jest bowiem w przeważającej większości przypadków emigracją zarobkową. Większość Polaków, których tutaj spotykam, to ludzie, którzy przyjechali do Meksyku z miłości - do tego kraju czy też do jednego z jego mieszkańców. Jest też dużo artystów i pracowników naukowych.  

A jak było w moim przypadku? Zanim przyjechałam do Meksyku, studiowałam latynoamerykanistykę. Stwierdziłam, że dobrze byłoby poznać Amerykę Łacińską nie tylko w teorii, ale też w praktyce, więc zaczęłam ją zwiedzać w czasie wakacji. I tak mi się spodobało, że stwierdziłam, że zostaję. Pracowałam wtedy jako dziennikarka podróżnicza i trochę miałam dość pisania o wszystkim, wyjeżdżania gdzieś tylko na kilka dni. Uznałam, że dobrze byłoby się znać porządnie na jednej rzeczy, mieć o niej szeroką wiedzę. W tym czasie trafiłam do Meksyku i stwierdziłam, że chcę się o nim jak najwięcej dowiedzieć i zacząć pisać. Więc jestem tu już od siedmiu lat, ale kraj jest tak fascynujący, ma tak bogatą kulturę i tradycję, że wciąż jeszcze wiele muszę się o nim nauczyć. A im więcej wiem, tym wiem mniej.

Czy taki wyjazd był dla Pani dużym szokiem? Wyjechała Pani sama? Z czym najtrudniej było sobie poradzić?

Wyjechałam sama. Ale przyznam, że nie było bardzo ciężko...

Naprawdę?

Wiadomo, że w pewnym sensie jest trudno, bo Meksyk i Polskę dzieli bardzo duża odległość. Nie jest tak, że wystarczy wsiąść w samolot i za godzinę być w Polsce. Także tęsknota za krajem, rodziną i przyjaciółmi jest ogromna. Odległość generuje też problem ze sprawami, które trzeba załatwić na miejscu, w Polsce. Nie mogę sobie pozwolić na częste latanie, robię to tylko raz w roku, bo bilet w dwie strony to koszt kilku miesięcy życia w Meksyku.

Polka opowiedziała nam o tym, jak wygląda życie w Meksyku i czy bardzo różni się od Polski Polka opowiedziała nam o tym, jak wygląda życie w Meksyku i czy bardzo różni się od Polski materiały prasowe

Jak na Polaków i innych obcokrajowców, którzy przyjeżdżają mieszkać w Meksyku, reagują Meksykanie?

Różnie traktują różnych ludzi, wiele zależy od człowieka, ale też od narodowości. Powiedziałabym, że Polacy są na uprzywilejowanej pozycji i generalnie są lubiani w Meksyku. Duży wpływ ma na to nasze wyznanie, bo większość Meksykanów, podobnie jak Polacy, to katolicy. Więc kojarzą nas oczywiście z Janem Pawłem II. 

Często powiedzenie, że jest się Polakiem, otwiera wiele meksykańskich serc, drzwi i lodówek. Wielokrotnie jeździłam po Meksyku ze znajomymi z różnych krajów, na przykład ze Stanów Zjednoczonych, i widziałam, że to, że jestem Polką wywoływało o wiele przychylniejsze reakcje niż bycie Amerykaninem. USA traktowane są w Meksyku bardzo ambiwalentnie. Z jednej strony Stany Zjednoczone są uwielbiane, widać tę swego rodzaju fascynację bogatszym sąsiadem, jego kulturą, a z drugiej strony są jedną z przyczyn wielu złych sytuacji, które tutaj się dzieją.

Wspomniała Pani o religii. Czyli ten silny związek z kościołem, który jest kojarzony z krajami Ameryki Łacińskiej, faktycznie jest tam obecny, widoczny?

Nie powiedziałabym, że chodzi o kościół. Raczej właśnie stricte o religię. Na pierwszym miejscu są święci, a zwłaszcza Matka Boża z Guadelupe, sama instytucja kościoła nie jest aż tak widoczna, jak w Polsce. Według mnie to odróżnia polski katolicyzm od meksykańskiego.  Podczas budowania państwa po odzyskaniu niepodległości bardzo stawiano na rozdział kościoła od państwa. Kościół kojarzył się z hiszpańskim kolonizatorem, bolesną przeszłością. Dlatego w meksykańskiej konstytucji ta zasada o rozdziale jest zapisana.

Ale to nie znaczy, że tego katolicyzmu w Meksyku nie widać. W dużej mierze jest to katolicyzm ludowy, a ten musi być fizyczny, namacalny. Na dworcach autobusowych budowane są ołtarzyki, można je zobaczyć też w zakładach pracy, sklepach, taksówkarze mają je nawet na maskach swoich samochodów. Bardzo ważną częścią wiary są fiesty ludowe, które organizowane są dla świętych. Ale z drugiej strony Meksyk coraz bardziej odchodzi od katolicyzmu, z roku na rok katolików jest coraz mniej, pojawiają się inne wierzenia. Pisałam o tym w mojej książce "Dzieci Szóstego Słońca. W co wierzy Meksyk", która ukazała się w lipcu tego roku.

To też może cię zainteresować: Spędzają pół roku w Polsce, a zimę tam, gdzie ciepło. "Praca od 8 do 16 to byłby wyrok"

Synowiec zdradziła nam również, czy Meksyk rzeczywiście jest tak niebezpiecznym krajem, jak się wydaje Synowiec zdradziła nam również, czy Meksyk rzeczywiście jest tak niebezpiecznym krajem, jak się wydaje materiały prasowe

Czym Meksyk najbardziej różni się od Polski?

Wydaje mi się, że jednak bardziej jest podobny niż różny. Rozmaite biura podróży, media, blogi podróżnicze przedstawiają Meksykanów jako zupełnie odmiennych od Polaków. Czasem dostaję też zapytania od ludzi, którzy przeprowadzając się tutaj, chcą przesyłać frachtem całym swój majątek. Tak jakby w Meksyku nic nie było, jakby to była jakaś inna planeta.

W rzeczywistości jesteśmy jednak z Meksykanami do siebie bardzo podobni. Generalnie nas, ludzi, więcej łączy niż dzieli, ale z Meksykanami wyczuwam jakąś szczególną więź. Jesteśmy bardzo rodzinni i gościnni.

Mam też wrażenie, że Polacy i Meksykanie mają podobny sposób reagowania na niektóre problemy. Zarówno Polacy, jak i Meksykanie, w każdej sytuacji starają się trochę zakombinować, nieco obejść zasady, jeśli to możliwe.

Jeśli chodzi o te różnice, o które Pani pyta, to są one niewielkie. Jest parę detalików. Na przykład to, że w Meksyku, w odróżnieniu od Polski, tańszy jest prąd, a nie gaz. Poza tym w Meksyku praktycznie w ogóle nie ma wanien. Kraj różni się też oczywiście pod względem gotowania, dostępne są inne produkty spożywcze. Świetne jest to, że plony są trzy razy do roku i zawsze można kupić świeże owoce i warzywa. W związku z tym zmieniła się moja dieta, teraz odżywiam się o wiele zdrowiej niż w Polsce.

Jakby nie patrzeć, w Meksyku jest trochę bardziej niebezpiecznie. Trzeba się mieć na baczności, być ostrożniejszym, ale do tego można się przyzwyczaić.

Ten wątek bezpieczeństwa to jedna z kwestii, która mnie nurtuje. W mediach Meksyk przedstawia się jako bardzo niebezpieczny kraj. Pisze się o nim głównie w kontekście śmierci turystów czy obcokrajowców, którzy pojechali tam pracować, jak choćby członek ekipy serialu "Narcos", który został tam zastrzelony. Czy to rzeczywiście tak wygląda na co dzień?

W skali roku tych doniesień o śmierci podróżników i turystów nie jest wcale bardzo dużo. W tym roku sprawa była mocno nagłośniona dlatego, że jednym z zabitych był Polak. Ale to nie jest tak, że tych przypadków jest całe mnóstwo. Turystów w Meksyku się szanuje, turystyka jest jednym z trzech największych źródeł dochodu kraju. Dlatego nie można dać się zwariować.

Meksyk jest ogromnym krajem. Są miejsca bezpieczniejsze i takie, w które lepiej się nie zapuszczać. Turystyka raczej celuje w te regiony, które są uważane za najbezpieczniejsze. Na przykład na półwyspie Jukatan, co pokazuje wskaźnik statystyczny liczby zabitych osób na 100 tysięcy mieszkańców, poziom bezpieczeństwa jest taki, jak w niektórych krajach europejskich. Sugeruję nie przejmować się aż tak bardzo tym, co mówi się w mediach i przyjechać do Meksyku, który jest niesamowitym krajem.

Zobacz też: Skąd podróżnicy biorą pieniądze na wyprawy? 'Sprzedaliśmy ubrania', 'Kupowałem paprykarz za 2,10, a nie 2,20 zł', 'Pracowałam w ogrodach'

Sprzedawcy na targu w Acapulco Sprzedawcy na targu w Acapulco Shutterstock

Wspomniała też Pani, że gdy ktoś chce przenieść się do Meksyku, myśli, że będzie musiał ze sobą zabrać cały majątek, choć na miejscu wszystko jest. Wydaje mi się, że bieda to kolejny element obrazu Meksyku, który został wykreowany przez zagraniczne media.

Rzeczywiście są tutaj duże nierówności społeczne, co jest typowe dla krajów o takim położeniu i o takiej, a nie innej historii. Jest grupa bardzo biednych i bardzo bogatych Meksykanów. Najbogatszy mieszkaniec Meksyku, Carlos Slim, jest też jednym z najbogatszych ludzi na świecie, z kolei niższą klasę społeczną tworzy ok. 50 procent społeczeństwa.

Z roku na rok ta różnica się coraz bardziej pogłębia. Co nie znaczy, że wszyscy Meksykanie są biedni. Moi meksykańscy i polscy znajomi, którzy pracują w tych samych czy porównywalnych zawodach i mieszkają w dużych miastach, żyją na bardzo zbliżonym poziomie. Powiedziałabym nawet, że niektórzy z moich kolegów z Meksyku zarabiają nieco więcej. 

A jak wyglądają relacje damsko-męskie? Kultura latynoamerykańska kojarzy się zwykle z kulturą macho.

Takie stereotypy nie biorą się znikąd, ale pamiętajmy, że żyjemy w XXI wieku i idee równościowe dotarły również tutaj, nie brakuje też meksykańskich feministek. A sami Meksykanie są bardzo różni, tak jak wszędzie na świecie są różni mężczyźni. Znam mnóstwo fajnych Meksykanów, którzy nie mają nic wspólnego z macho. 

Dawne wzorce wciąż jednak pokutują. W wielu kręgach meksykańskiego społeczeństwa nadal jest ciche przyzwolenie na taką postawę - bycie macho i zdradzanie kobiet. Kiedyś w Meksyku powszechne było, że mężczyźni mieli tzw. casa grande i casa chica, czyli dom i rodzinę żony oraz dom i rodzinę z kochanką. Cały czas w Meksyku jest dużo samotnych matek. Ostatnio przyjechała do mnie koleżanka i włączyła Tindera. Okazało się, że konta w tej aplikacji ma masa chłopaków czy mężów moich koleżanek i znajomych oraz mężczyzn, których znam, a wiem, że mają rodziny. Inna znajoma umawiała się też na randki przez Tindera i mniej więcej osiem na dziesięć przypadków to byli mężczyźni, którzy "zapomnieli" jej powiedzieć, że mają dziewczynę.

Czy Frida Kahlo jest wzorem dla współczesnych Meksykanek? To bardzo znana postać na świecie, zastanawiam się, czy ma wpływ na mieszkanki kraju, z którego pochodzi.

Frida wydaje mi się bardziej produktem dla turystów. Nie do końca wiem, czy kiedykolwiek była wzorem dla Meksykanek. Za swojego życia była praktycznie nieznana, była żoną Diega Rivery i gdyby on się dowiedział, że teraz jest bardziej znany jako "mąż Fridy", to pewnie nie byłby zadowolony.

Mam wrażenie, że to zainteresowanie Fridą zaczęło się dopiero, gdy pojawiła się w popkulturze. Raczej nie funkcjonowała wcześniej w meksykańskim społeczeństwie jako symbol. Wydaje mi się, że to jest po pierwsze produkt turystyczny, a po drugie ikona, ale bardziej jako ornamentyka, a nie wzór do naśladowania. Nie spotkałam się nigdy z Meksykanką, która powiedziałaby mi, że Frida pod jakimś względem jej imponuje.

Obrazy z wizerunkiem Fridy Kahlo
Shutterstock

Oczywiście nie można zaprzeczyć, że była silną kobietą, niezależną. Ciekawe jest to, że jako kobieta z dużego miasta i bogatej rodziny mocno interesowała się kulturą ludową. Szczególnie, że w tamtych czasach chłopska kultura nie była bardzo szanowana w meksykańskim społeczeństwie, choć rząd starał się ją promować.

Myślę, że fascynacja Fridy ludowością mogła odrobinę obudzić taką "ludomanię". Jeśli jest jakimś wzorem dla Meksykanek, to według mnie właśnie takim motorem do zainteresowania się kulturą ludową. 

Zobacz też: Niezwykła plaża w Meksyku. Dostaniesz się na nią tylko w jeden sposób [ZDJĘCIA]

Budynki w dzielnicy Coyoacan w mieście Meksyk Budynki w dzielnicy Coyoacan w mieście Meksyk Shutterstock

Chciałabym przejść do turystycznej strony Meksyku. Czy są jakieś miejsca mniej znane zagranicznym turystom, perełki, o których nie każdy słyszał, a warto je zobaczyć? Czy Meksykanie na wakacje jeżdżą w te same miejsca, co obcokrajowcy?

Uważam, że cały Meksyk jest taką perełką. To ogromny kraj. Jestem tutaj od siedmiu lat, a cały czas poznaję kolejne miejsca i dowiaduję się więcej i więcej. Gdziekolwiek nie pojadę, jestem zachwycona. A i polskie biura podróży coraz bardziej rozszerzają swoje oferty i teraz nie jeździ się już tylko do Cancun. 

Jeśli zaś chodzi o Meksykanów, to uwielbiają podróżować po własnym kraju. W wielu miejscach, do których zdarzało mi się jeździć, zauważyłam, że większość turystów stanowią właśnie Meksykanie. Władze starają się promować turystykę wśród mieszkańców i wiele muzeów oraz stanowisk archeologicznych w niedziele jest bezpłatnych właśnie dla Meksykanów. Ale oczywiście jeżdżą oni też w te najbardziej turystyczne miejsca, np. do Acapulco, Cancun czy na Riviera Maya. 

Widok na miasto Meksyk
Shutterstock

A jak prezentuje się stolica pod kątem turystycznym? Warto ją zobaczyć?

Miasto Meksyk jest nie-sa-mo-wi-te. Niewiele osób wie, że to właśnie tam znajduje się najwięcej muzeów na świecie. To miasto ma wiele do zaoferowania, każda dzielnica czymś się od siebie różni, każda jest inna. Pierwszy raz przyjechałam tam na pięć dni i gdy zorientowałam się, jak wiele jest tam do zobaczenia, zostałam na dwa tygodnie. Dlatego polecam przyjazd tam na dłużej niż jeden dzień czy dwa. 

Oprócz centrum historycznego, w którym są najważniejsze zabytki, warto zajrzeć do dzielnicy artystycznej Coyoacán, gdzie mieszkała chociażby Frida Kahlo. Są też miejsca powiedziałabym hipsterskie, np. Roma czy Condesa, w których panuje bardziej europejski klimat, jest wiele knajp i klubów. No i jest Zona Rosa, którą ukochała sobie społeczność gejowska i również jest znana z nocnego życia.

Muzeum Fridy Kahlo w Coyoacan
Shutterstock

Jedna z ulic dzielnicy Zona Rosa w mieście Meksyk
Haakon S. Krohn/wikimedia commons/CC BY-SA 3.0

Jeśli chce się zobaczyć bogatszą stronę Meksyku, warto wybrać się do Polanco albo na pełną wieżowców ulicę Reforma. Na samym południu jest jeszcze Xochimilco, w którym nadal stosuje się tradycyjne formy uprawy roli i gdzie można przepłynąć się łodzią wśród kanałów, co jest ukochaną rozrywką mieszkańców stolicy.

Przygotowywanie tamales, które należą do tradycyjnych meksykańskich potraw Przygotowywanie tamales, które należą do tradycyjnych meksykańskich potraw Shutterstock

Chciałabym jeszcze zapytać o kuchnię. W Polsce kuchnia meksykańska jest popularna, ale czy rzeczywiście ma ona coś wspólnego z prawdziwą kuchnią Meksyku?

Kuchnia meksykańska, którą promuje się na świecie, w dużej mierze jest tzw. kuchnią tex-mex, czyli kuchnią amerykańsko-meksykańską. Wiele dań, które promowane są jako meksykańskie, tak naprawdę pochodzi ze Stanów Zjednoczonych lub to właśnie tam jest bardziej popularnych niż w Meksyku. Są to np. chili con carne, fajitas, chimichanga, burrito, nachos.

Kuchnia meksykańska ma o wiele więcej do zaoferowania niż te dania, którzy wszyscy z tą kuchnią kojarzą. Dodam, że każdy region ma swoje specjalności. Kiedy jedzie się z miasta do miasta czy z wioski do wioski, to zawsze coś się zmienia. Żeby poznać wszystkie dania kuchni meksykańskiej, potrzeba byłoby kilku żyć. Ja nie wyobrażam sobie życia bez tej kuchni.

Z kulinariami związana jest też kolejna rzecz, którą bardzo lubię w Meksyku. Meksykanie uwielbiają jeść poza domem. Jest to spowodowane między innymi tym, że dania sprzedawane są w przystępnych cenach. W Meksyku jest mnóstwo ulicznego jedzenia, które świetnie smakuje i jest niedrogie. Tego mi bardzo brakuje, gdy przyjeżdżam do Polski.

To w takim razie których potraw powinien spróbować turysta, gdy przyjeżdża do Meksyku?

Jednym z moich ulubionych dań meksykańskich jest mole. To sos, który robi się z czekolady, ale na ostro. Serwowany jest zazwyczaj z mięsem. Może być także nadzieniem do tamales. To kolejna potrawa, której trzeba spróbować. Tamales robi się z mąki kukurydzianej i dodaje do nich nadzienie, np. mięso z sosem. To wszystko owija się w liście bananowca lub kukurydzy. W liściach bananowca danie jest słodsze, w kukurydzy bardziej wytrawne.

Kurczak z sosem mole
Shutterstock

Tamales
Shutterstock

Na półwyspie Jukatan podawana jest świetna cochinita pibil, czyli marynowane mięso wieprzowe. Koniecznie trzeba zjeść owoce morza, które w Meksyku są moim zdaniem doskonałe. Szczególnie polecam ceviche, czyli surowe owoce morza, które polewa się sokiem z limonki, serwuje z pomidorem i awokado. No i piwo z owocami morza! Nazywane jest różnie, m.in. viagrą albo vuelve a la vida - "powrotem do życia". I podobno jest świetnym lekarstwem na kaca.

Ola Synowiec jest bohaterką programu "Jestem z Polski", który emitowany jest na kanale Travel Channel w czwartki. Odcinek z mieszkającą w Meksyku Polką pojawi się na antenie w czwartek, 25 października o godz. 22.20.

Może zainteresuje cię: Barcelona bez turystów? Przewodniczka opowiada o miejscach, w których jest ich mniej. Wiele z nich uwielbiają mieszkańcy

Więcej o: