Stolicą regionu jest Bolonia i od tego urokliwego miejsca rozpoczęła się nasza podróż. Bolonia kojarzy nam się głównie ze spaghetti z sosem bolońskim. Włoch pewnie złapałby się za głowę, jakby zobaczył, co w naszym kraju kryje się pod tym daniem, ale z drugiej strony pewnie cieszyłby się z tego, że akurat Bolonia kojarzy nam się z jedzeniem. Sami Włosi opisują to miasto trzema przymiotnikami. Ich zdaniem Bolonia jest: czerwona, uczona i tłusta. Kiedy spędzi się tam chwilę, w pełni zrozumie się znaczenie tych epitetów.
Czerwony nawiązuje do koloru miasta - dachówek i cegieł, z których zbudowane zostały tamtejsze domy, kościoły, wieże i słynne portyki. Centralnym punktem metropolii jest Piazza Maggiore, czyli główny plac miasta, z którego dotrzemy do najważniejszych atrakcji. Jedną z nich jest bazylika Świętego Petroniusza. Jej budowa zaczęła się w XIV wieku. Później powstała dalsza część budowli (w charakterystycznym dla miasta stylu - oczywiście z czerwonych cegieł), natomiast dotąd nie została ona w pełni ukończona. W środku znajdziemy między innymi najstarsze na świecie organy (wciąż działają!) oraz zegar słoneczny, który miał wskazywać mieszkańcom miesiące. W XVII wieku skonstruował go Gian Domenico Cassini. Do dziś możemy zobaczyć miejsce, w którym astronom dokonywał pomiarów, by stworzyć precyzyjne narzędzie. Kiedy odwrócimy się tyłem do ołtarza bazyliki, zobaczymy zainstalowane przy oknie, na wysokości 10 metrów, małe siedzisko, na którym przesiadywał uczony.
fot. archiwum prywatne
W bliskiej odległości bazyliki znajduje się słynna fontanna z Neptunem - Fontana del Nettuno. Podobno dzięki rzeźbiarzowi - Giambologni - pierwotnie Neptun był dużo lepiej "obdarzony przez naturę". To jednak nie spodobało się klerykom i przyrodzenie boga wody zostało zmniejszone. Ale tylko z pozoru! W praktyce, jeśli chcemy zobaczyć Neptuna w pełnej okazałości, musimy tylko znaleźć odpowiednią perspektywę do obserwacji i użyć odrobinę wyobraźni. Gdy staniemy pod odpowiednim kątem z tyłu fontanny, ukaże nam się zarys męskiej sylwetki z dorodnym przyrodzeniem. To za sprawą takiego ułożenia ręki boga wody, która od tyłu sprawia wrażenie zupełnie innej części ciała. Neptun jest też lubianym zabytkiem wśród fanów motoryzacji, bo to właśnie jego trójząb stał się znakiem rozpoznawczym ekskluzywnej marki samochodów Maserati.
Bolonia to miasto, które słynie z portyków. Ciągną się one przez całą starówkę i łącznie stanowią trasę o długości ponad 40 km. Jak przystało na Włochów również z tym elementem architektury, wiążą się niesamowite historie. Jedna z nich dotyczy wysokiego portyku Corte Isolani. Podobno w drewnianym rusztowaniu znajdują się dziury po trzech strzałach. Dawno temu bogaty właściciel nieruchomości dowiedział się o zdradach swojej małżonki. Wpadł w furię i wynajął łucznika, by pozbawił ją życia. Kazał stanąć niewiernej w oknie. Tuż przed egzekucją podniosła ona suknię i obnażyła piersi. Zdezorientowany łucznik zamiast zabić winną kochankę, trafił strzałami w drewniane sklepienie.
Kiedyś pod portykami przejeżdżano konno, dziś toczy się tu gwarne życie. Mijają się między sobą mieszkańcy, turyści i całe rzesze studentów - bo Bolonia jest typowym miastem akademickim. Mieści się tu najstarszy uniwersytet cywilizacji łacińskiej, którego tradycje akademickie sięgają końca XI wieku. Obecnie studenci i naukowcy, którzy licznie przybywają tu z całego świata, zachwycają się zabytkowymi salami, w których cały czas prowadzone są zajęcia, wykłady i konferencje. To w Bolonii uczył się między innymi Mikołaj Kopernik. Akademicki klimat jest wyczuwalny w całym mieście. Podczas naszego pobytu kilka razy mieliśmy okazję spotkać studentów, którzy świętowali ze znajomymi obrony prac dyplomowych. Łatwo było ich rozpoznać, bo świeżo upieczeni absolwenci dumnie nosili na głowach wieńce z liści laurowych. Byliśmy tez świadkiem gry miejskiej w stylu podchodów, którą zorganizowali dla absolwenta jego znajomi.
Kiedy pisze się o Bolonii, nie można nie wspomnieć o tutejszej kuchni. Najsłynniejszym daniem jest faktycznie makaron z sosem mięsnym z pomidorami, ale różni się on od tego, co podaje się w Polsce. Nazywa się ragu alla bolognese i składa się z sosu mięsnego z niewielką ilością pomidorów i makaronu tagliatelle. Dla Włochów makarony mają bardzo duże znaczenie, a każdy region charakteryzują inne ich rodzaje. Podanie ragu alla bolognese ze spaghetti byłoby więc kulinarną zbrodnią. Typowe dla Bolonii tagliatelle podobno stworzył kucharz, inspirując się kręconymi włosami Lukrecji Borgii.
Romantyczna anegdota dotyczy również bolońskich tortellini. Pewien kucharz podglądał przez dziurkę od klucza piękną niewiastę. Niestety był w stanie zobaczyć tylko jej pępek. Zachwycony tym cudownym widokiem stworzył tortellini (przypominające pępki), które dziś można kupić na każdym rogu w Bolonii. Faszerowane są pastą z mortadeli, szynki parmeńskiej, parmezanu i szczypty gałki muszkatołowej. Ta pierwsza wędlina jest bowiem najważniejszym produktem tego miasta - Amerykanie nawet określają mortadelę mianem bologna.
Zobacz też: We Włoszech powstał najwyższy most wiszący w Europie. Piękne widoki, ale tylko dla odważnych
Włoska mortadela różni się od tej, którą produkuje się w Polsce. Ma widoczne białe kawałki słoniny (wł. lardo) i często dodaje się do niej pistacje. Zazwyczaj kroi się ją bardzo cienko, natomiast jest też kilka potraw, do których używa się mielonej mortadeli, pokrojonej w paski lub kostkę.
W czasie naszej podróży mieliśmy okazję uczestniczyć w festiwalu mortadeli. Co roku, pod koniec września, w Zola Predosa (małej miejscowości górskiej obok Bolonii, która słynie z produkcji tej wędliny) odbywa się "Mortadella Please". W trakcie wydarzenia możemy spróbować wyrobów lokalnych producentów oraz poznać dania i przekąski z ich wykorzystaniem.
"Różowa Królowa" (jak nazywają mortadelę organizatorzy) jest podawana na ciepło w formie klopsików i wspomnianych wcześniej tortellini, a także w formie przystawek: z tigelle (małymi chlebkami) z tartymi truflami czy z borlengo, czyli cieniutkimi naleśnikami. Ba! Na festiwalu można było nawet zjeść mortadella cake. Z lekkim dystansem podchodziliśmy do tego deseru, ale okazało się, że to po prostu truskawkowy mus, który przypomina wyglądem mortadelę. To wszystko jedliśmy w akompaniamencie wina Pignoletto i pysznego Lambrusco, które również wywodzą się z regionu Emilia Romagna.
fot. archiwum prywatne
W tym regionie do pracy rzeźniczej i wędliniarskiej od dawien dawna podchodzono z wyjątkowym szacunkiem. W muzeum archeologicznym w Bolonii możemy nawet podziwiać nagrobki z rzeźbami świń, które należały właśnie do dumnych ze swojego fachu rzeźników.
W niedalekiej odległości od Bolonii możemy również zwiedzić zakłady, które produkują lokalny ser Parmigiano Reggiano. To jeden z najlepszych i najbardziej cenionych serów na świecie. My mieliśmy okazję odwiedzić 4 Madonne Caseificio dell'Emilia, gdzie krok po kroku poznawaliśmy cały proces produkcji parmezanu. Etapem końcowym jest jego leżakowanie, które zajmuje najczęściej 12, 24 lub 36 miesięcy. Ser można wykorzystywać po prostu do gotowania, natomiast doskonale smakuje on sam z dodatkiem delikatnej "galaretki" octu balsamicznego.
Może zainteresuje cię też: "Macie piękne morze, ale serca piękniejsze". Miasteczko zorganizowało dwójce oszukanych turystów wakacje życia
Z Bolonii przenieśliśmy się do kolejnego pięknego miejsca - Modeny. Podobnie jak w stolicy regionu Emilia Romagna, jest tu dużo portyków i centralny plac z katedrą - Duomo (Cattedrale Metropolitana di Santa Maria Assunta in Cielo e San Geminiano). Te ostatnie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co nie dziwi, bo robią niesamowite wrażenie. Katedra jest bogato zdobiona i praktycznie, z każdej strony może nas czymś zaskoczyć. Mnie na przykład rozczuliła urocza płaskorzeźba z bykiem, która znajdowała się na jednej z zewnętrznych ścian budowli.
W Modenie urodził się też Luciano Pavarotti. Na jednej z wąskich ulic starówki znajduje się jego pomnik, a na obrzeżach miasta dom, który przerobiono na muzeum. Możemy w nim zobaczyć m.in. stroje wybitnego śpiewaka, nagrody, fortepian, a poza tym poznać przestrzeń, w której żył i do której z radością wracał. Okolice Modeny przyciągają też fanów motoryzacji. To tu powstały dwie ekskluzywne marki aut - Maserati i Ferrari. Jeśli chcemy lepiej poznać historię motoryzacji włoskiej, warto wybrać się do muzeum Ferrari. Oprócz zabytkowych i współczesnych aut, możemy nieco poczytać o motoryzacji i obejrzeć film, który tylko za pomocą obrazu pokazuje, jak w czasie zmieniały się te samochody.
fot. archiwum prywatne
Jak przystało na Włochy, w Modenie również bardzo istotna jest kuchnia. Najznamienitszym lokalnym wyrobem jest ocet balsamiczny. Chociaż produkt wydawał nam się znajomy, dopiero w trakcie wycieczki mieliśmy okazję dowiedzieć się, o co chodzi z tym tradycyjnym, słynnym octem.
Wyróżnia się dwa produkty - Balsamic Vinegar of Modena i Traditional Balsamic Vinegar of Modena. Ten pierwszy jest tańszy i łatwo dostępny u nas w kraju. W składzie zawiera ocet winny, a produkcja jest dużo szybsza. Ten drugi ocet balsamiczny wymaga natomiast kilku zdań opisu, bo jest to produkt szczególny. Sami Włosi nazywają go "czarnym złotem". Ten region kraju nie może poszczycić się złożami naturalnymi i ich dobrem jest właśnie balsamico.
fot. archiwum prywatne
Traditional Balsamic Vinegar of Modena przygotowuje się minimum 12 lat. Najpierw trzeba pozyskać z Modeny i okolic winogrona. Następnie robi się z nich sok, który przez dwa lata trzyma się w stalowych kadziach na zewnątrz, aby opadły resztki pestek i skórek i żeby zaczął fermentować.
Później przez trzy lata leżakuje w wielkiej beczce. Następnie zaczyna się proces przelewania octu do coraz mniejszych beczek. Taki rząd beczek nazywany jest batteria. Kiedyś kobiety dostawały w posagu batterię, żeby móc robić dobry ocet dla męża.
Co roku producenci przelewają ocet z większej beczki do mniejszej, do momentu aż będzie on miał minimum 12 lat. Jeśli natomiast chce się pozyskać starszy ocet, powtarza się ten proces. Po tak długim czasie leżakownia finalny produkt ma niesamowity smak. Nie przypomina on zupełnie octu, jest naturalnie gęsty, słodkawy. Buteleczkę "czarnego złota" najlepiej kupić bezpośrednio od producentów, którzy chętnie zapraszają do siebie i pokazują swoje octownie. Octy są też dostępne w delikatesach. Łatwo rozróżnić tradycyjny produkt od tańszego odpowiednika. Po pierwsze, musi on mieć odpowiednią nazwę (Traditional Balsamic Vinegar of Modena), a po drugie być przechowywany w pękatej, okrągłej buteleczce. Naczynie jest autorstwa samego Giorgetto Giugiaro, czyli projektanta samochodów Ferrari.
Do Bolonii można dolecieć tanimi liniami z Modlina, Krakowa, Katowic i Wrocławia.
Pomiędzy miastami - Bolonią, Zola Predosa, Rimini czy Modeną można komfortowo przemieszczać się pociągiem oraz autobusami.
Jeśli chce się spróbować lokalnych wyrobów, warto wybrać się na wycieczkę do konkretnych producentów np. Parmigiano Reggiano, octu balsamicznego czy winnic z Lambrusco i Pignoletto.