Spływy kajakami, spływami kajakami, ale czy próbowaliście kiedykolwiek spływu tratwą? Jeśli nie, wybierzcie się np. do Sztabina nad Biebrzą. To jedno z miejsc, gdzie organizowane są właśnie tego typu wycieczki.
Do wyboru macie krótki, jednodniowy spływ, który trwa około 2 godzin. To bardzo dobry przykład grupowej rozrywki, ponieważ aby tratwa przemieszczała się dalej, potrzebna jest współpraca przynajmniej dwóch osób. Podróż tratwą można uatrakcyjnić grillowaniem (za dodatkową opłatą, która obejmuje potrzebny sprzęt i jedzenie), kąpielami w rzece, opalaniem czy wędkowaniem. Na tratwie znajduje się m.in. zadaszony stół z roletą, która chroni przed deszczem, wiatrem i słońcem, a także taras widokowy.
Taki spływ kosztuje 60 złotych od osoby. Tratwę można również wypożyczyć, wówczas jej koszt to 300 zł.
Dwugodzinny spływ biebrzańską tratwą może być zachętą do spędzenia na wodach Biebrzy więcej czasu i wybrania się na spływ kilkudniowy - na 3, 4 lub nawet 7 dni. Kosztują one odpowiednio 600, 750 i 1200 zł. Wówczas na tratwach znajdują się miejsca do spania i są one wyposażone tak, że nawet przez kilka dni nie będziecie musieli ich opuszczać.
Spływy tratwami organizowane są także we Wroceniu. Mogą one trwać dowolną liczbę dni, ale najczęściej wybieranymi są warianty jedno-, dwu- i czterodniowe. Na tratwach znajdują się swego rodzaju chatki, które służą za miejsca do spania, a także przygotowywania posiłków, daje też schronienie przed deszczem czy słońcem. Dach jest z kolei świetnym punktem widokowym i nadaje się do rozłożenia na nim namiotu czy leżaka.
Dostępne są dwa rodzaje tratw - wyprawowa dla 2-6 osób oraz biesiadna, na której może przebywać nawet 12 osób.
Jednodniowy spływ kosztuje 300 zł za tratwę do 6 osób, powyżej 6 osób 50 zł od osoby, dwudniowy 450 zł za tratwę, czterodniowy 750 zł, a za czarter tratwy na spływ indywidualny zapłacicie 150 zł za dzień (do 6 osób na tratwie).
Spływ to również połączenie przyjemnego z pożytecznym. Możecie wylegiwać się na tarasie widokowym, cieszyć się promieniami majowego słońca i podziwiając otaczającą was przyrodę, aby za chwilę spalić trochę kalorii i pomęczyć się przy wspólnym wiosłowaniu.
Może zainteresuje cię też: Wiemy, dokąd pojechać na majówkę, aby było najtaniej. A za najlepsze hotele zapłacimy mniej niż rok temu
Wiedzieliście, że w Polsce są wulkany? Pamiątki po nich znajdują się w rejonie Gór i Pogórza Kaczawskiego na Dolnym Śląsku i rozciągają na obszarze od Jawora do Jeleniej Góry. To jeden z najbardziej zróżnicowanych, pod względem geologicznym i tektonicznym, regionów w Polsce. Najstarsze skały, które tworzą Góry Kaczawskie, pochodzą z okresu kambru (era paleozoiczna) i liczą ponad 500 milionów lat.
Procesy, które kształtowały ten teren, to między innymi ruchy ziemi i wybuchy wulkanów. To dzięki nim na tym obszarze występują obecnie złoża licznych minerałów, np. agatów, ametystów czy topazów.
Jednym z najlepszych i najsłynniejszych przykładów działalności wulkanicznej w tych okolicach, są Organy Wielisławskie. Zostały uznane za pomnik przyrody nieożywionej i robią na turystach ogromne wrażenie. Nic dziwnego, bo wyglądają naprawdę imponująco, a to dzięki ich charakterystycznemu kształtowi. Gdy magma zastygała w kominie wulkanicznym, tworzyła formę słupów, które teraz możemy podziwiać.
Wzniesieniem pochodzenia wulkanicznego jest Ostrzyca (501 m n.p.m.), nazywana także śląską Fudżijamą. Zdecydowanie odznacza się w krajobrazie, choć na pierwszy rzut oka wygląda jak najzwyklejszy pagórek porośnięty lasem. Warto wspiąć się na nią, aby zobaczyć widok, jaki rozciąga się ze szczytu. Wspinaczka na górę może być bardzo interesująca, po drodze idzie się bowiem nie tylko przez las, ale także przez bazaltowe gołoborze.
Górą o wulkanicznej przeszłości jest także Czartowska Skała. Wznosi się na wysokość 468 m n.p.m, a jej szczyt wieńczą skały. Dobrze widać z niej Karkonosze.
Nie zapomnijcie zajrzeć na malowniczo położony zamek Grodziec. Wybudowany został na wygasłym wulkanie - stromym, bazaltowym wzgórzu o wysokości 389 m n.p.m. Otwarty jest dla turystów przez cały tydzień, od kwietnia do października w godzinach 10-18. Wejście kosztuje 10 lub 6 zł.
Mamy też coś dla miłośników górskiej turystyki rowerowej. To tzw. single tracki, czyli wąskie ścieżki rowerowe, na których zmieści się tylko jeden rower. Te w Świeradowie-Zdroju mają maksymalne nachylenie 5 proc. dzięki czemu powinien poradzić sobie na nich każdy rowerzysta.
Trasy zostały wytyczone niedaleko kolei gondolowej, na Zajęczniku oraz wokół Czerniawskiej Kopy. Ścieżki mają szerokość do ok. 0,8 m i wiją się między drzewami i wśród leśnych polan. Wybudowano na nich również liczne ułatwienia w miejscach, które mogłyby być trudne do pokonania, m.in. mostki i kładki. Po stronie polskiej sieć ścieżek ma 20 kilometrów, ale łączą się one z tymi po stronie czeskiej, a tam czeka na was już ok. 50 km tras.
Wszystkie ścieżki, poza trasą zieloną, są jednokierunkowe. Znajdują się na nich jednak miejsca, w których można wyprzedzać innych.
Przy kolei gondolowej znajduje się parking, na którym można zostawić samochód. Trasa rozpoczyna się 200 m powyżej kolei gondolowej, kilometr od centrum Świeradowa-Zdroju.
Mapę ścieżek rowerowych znajdziecie w tym miejscu.
Amatorzy jeździectwa też nie powinni nudzić się podczas majówki. Przez Polskę przebiegają liczne szlaki konne - główne i lokalne. My proponujemy wam przejażdżkę Transbeskidzkim Szlakiem Konnym, który ciągnie się aż przez 400 kilometrów. Jest to najdłuższy szlak w polskich górach. Na pokonanie go w całości potrzebowalibyście 14 dni, ale bez przeszkód możecie swoją wycieczkę zakończyć wcześniej.
Trasa zaczyna się w Brennej w Beskidzie Śląskim, a kończy w Wołosatem na krańcu Bieszczad. Szlak został podzielony na czternaście etapów, z których każdy pokonuje się w 4 do nawet 13 godzin, jadąc stępem, czyli najwolniejszym końskim chodem. Wytyczony został przez PTTK, więc znajdziecie na nim odpowiednie oznaczenia i symbole, które nie pozwolą wam się zgubić. Ponadto, po jego pokonaniu, macie szansę ubiegać się o legitymację i odznakę zdobywcy tego szlaku.
Na trasie znajdują się schroniska i gospodarstwa agroturystyczne, które są gotowe na przyjęcie jeźdźca i konia.
Dokładny opis szlaku znajdziecie na stronie Komisji Górskiej Turystyki Jeździeckiej Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.
Jeśli marzy wam się leniwy wypoczynek nad jeziorami, wybierzcie Pojezierze Drawskie. Skierujcie się nad Świdno i Sarcze. Oba jeziora, choć leżą przy głównej drodze z Czaplinka do Szczecinka, nie są mocno oblegane przez turystów. Świetnie nadają się do pływania, uprawiania sportów wodnych i wędkowania. Obowiązuje tam strefa ciszy, więc możecie być pewni, że odnajdziecie swoją oazę spokoju. Wokół jezior wytyczona została leśna ścieżka, z której można podziwiać wodny krajobraz.
Warto zatrzymać się w miejscowości Jeleń, gdzie znajduje się czysta plaża, na której można zorganizować wiosenny piknik.
Ci, którzy czas wolą spędzać bardziej aktywnie, mogą udać się na spływ kajakowy. Początek szlaku Drawą do Krzyża, który nazywany jest także szlakiem Karola Wojtyły, znajduje się na wodach Żerdna i Drawska. Niedaleko obu jezior, w Starym Drawsku, mieści się muzeum Zamek Drahim - twierdza wybudowana przez joannitów.
Rajem dla nurków będzie jezioro Ińsko, którego głębokość sięga 42 metrów. Ale nie tylko to przyciąga tam amatorów nurkowania. Po zanurzeniu się w wodach jeziora znajdziecie liczne, zatopione przedmioty - starego trabanta czy biurko ze sprzętem komputerowym. Tego typu atrakcje mają jednak swoich zwolenników i przeciwników. Jedni uważają je za urozmaicenie nurkowania, inni za zwykłe zaśmiecanie jeziora.
Ińsko urzeka też swoim położeniem na terenie Ińskiego Parku Krajobrazowego, który należy do strefy Natura 2000. Przez okolicę przebiegają trasy piesze i rowerowe, bez problemu można wypożyczyć sprzęt wodny, np. kajaki czy żaglówki. Do przepłynięcia jest blisko 600 hektarów, więc na nudę nie będziecie mogli narzekać. Jedną z atrakcji, której nie możecie pominąć, pływając po tamtejszych wodach, jest Wyspa Sołtyska z ciekawą linią brzegową. Znajduje się na niej rezerwat przyrody.
Nie może zabraknąć propozycji dla smakoszy. Bo szlaki turystyczne to nie tylko trasy piesze i rowerowe, ale też takie, które oferują kulinarne doznania. Zapoznawanie się z regionalną kuchnią danego kraju stało się nieodłączną częścią podróżowania, a dla niektórych nawet najważniejszą.
Polska nie zostaje w tyle i też może pochwalić się unikalną kuchnią. Regionalnych potraw spróbujecie m.in. na szlaku "Opolski Bifyj", który poprowadzi was przez wszystkie smaki Opolszczyzny.
Bifyj to nic innego jak kredens, który wciąż w wielu miejscach jest nieodłącznym wyposażeniem kuchni lub jadalni na terenie Śląska Opolskiego. To właśnie ten motyw wytycza drogą po najlepszych kulinarnych punktach Opolszczyzny.
Podczas wędrówki tym szlakiem nie tylko skosztujecie regionalnych dań, ale też poznacie związane z nimi obrzędy. Wiele punktów znajduje się w zabytkowych, ważnych historycznie miejscach, inne to zupełnie nowe restauracje. Czego tam spróbujecie? Na pewno spodziewajcie się takich potraw jak śląskie niebo (potrawa mięsna), wodzionka (zupa, jej podstawą jest chleb), kartoffelsalat (sałatka ziemniaczana) czy słodkości: śliszki, kołocz śląski lub krajanki.
Odkrywanie regionalnej kuchni najlepiej połączyć z aktywnym wypoczynkiem i poznawaniem historii regionu. Na Opolszczyźnie czekają na was rozmaite atrakcje: Góry Opawskie, Jeziora Otmuchowskie, Nyskie i Turawskie, parki krajobrazowe Stobrawy i Góry św. Anny, Krasiejowski Park Dinozaurów czy Kanał Gliwicki.
Restauracje, które tworzą szlak, znajdziecie w tym miejscu.
To też może cię zainteresować: Turyści twierdzą, że to najlepsze miasto w Europie na urlop. Co można tam robić?