Wsiadasz do samolotu. Przed sobą masz perspektywę urlopu za granicą i czujesz się świetnie, gdy nagle... pojawiają się oni. Współpasażerowie, którzy sprawią, że jak najszybciej będziesz chciał opuścić pokład.
Lider Wyścigu
Tak bardzo się niecierpliwi i chce jak najszybciej wysiąść, że wstaje ze swojego miejsca jeszcze zanim samolot zatrzyma się po wylądowaniu. Jest to nie tylko uciążliwe dla załogi, która często sama musi wstać, aby interweniować, ale również bardzo niebezpieczne - gwałtownie hamowanie może zakończyć się upadkiem, a w konsekwencji również urazem. No ale to przecież nieistotne. Liczy się zwycięstwo w wyścigu do drzwi, w którym nagrodą jest dostąpienie zaszczytu zostania pierwszą osobą, która będzie mogła odetchnąć zagranicznym powietrzem.
- Podczas lądowania w Dublinie pasażerka obok mnie odpięła pas zanim samolot dotknął ziemi, bo zobaczyła, że już zaraz jej dotknie. W momencie dotknięcia płyty samolot się odbił, a Pani poleciała na fotel poprzedzający, bo 5 sekund wcześniej odpięła pas... - pisze zniesmaczony użytkownik jednego z internetowych forów poświęconych tanim lotom.
Takie zachowanie jest groźne również dla współpasażerów. - Ale to nic, bo w momencie dotknięcia płyty, pasażerka siedząca trzy rzędy przede mną postanowiła - podczas ostrego hamowania - wstać z miejsca, wyjąć walizkę i założyć kurtkę (...). Nic bym sobie z tego nie robił, gdyby nie fakt, że walizka, którą wyciągała, o mały włos nie wylądowała na głowie pasażera siedzącego przed nią - dodaje komentujący.
- Mam takie samo zdanie jak przedmówcy, zwłaszcza, że raz właśnie taka walizka siedzącej przede mną pasażerki spadła na mnie i niewiele brakło do nieszczęścia - zgadza się inna użytkowniczka.
O denerwujących typach turystów pisaliśmy też tutaj: Tacy turyści to utrapienie każdego wyjazdu. Masz szczęście, jeśli trafiłeś tylko na jeden z tych typów
Pozostajemy w temacie wstawiania. Zawsze znajdzie się pasażer, którzy pójdzie pogadać ze znajomym siedzącym kilka rzędów dalej (to i tak lepsze, niż gdyby miał do niego krzyczeć), co chwila odwiedza toaletę lub po prostu pragnie porozmawiać o pogodzie z personelem pokładowym (bo załoga pewnie się nudzi). Pół biedy, jeśli siedzi z brzegu. Gorzej, gdy ma miejsca w środku rzędu lub przy oknie. Wtedy musi poruszyć/obudzić pozostałych, aby osiągnąć upragniony cel. I choć mogłoby się wydawać, że narzekanie na takie zachowanie jest przesadą, to jednak bywa ono irytujące. Nie tylko dla tych, którzy muszą wciąż wstawać z fotela, aby kogoś przepuścić, ale również dla stewardów i stewardess, którym spacerujący po pokładzie pasażerowie nie ułatwiają pracy.
Zobacz też: Naukowcy donoszą: sposób, w jaki zajmujemy miejsca w samolocie zwiększa ryzyko 'złapania' wirusa
Utarło się, że Fotelowymi Kopaczami zwykle są dzieci, którym nudzi się podczas długiej bezczynności. - Właśnie kilka dni temu wróciłam z urlopu. Lot długi, zmiana strefy czasowej. Samolot duży, a na pokładzie może 1/5 pasażerów poniżej 4-5 roku życia. (...) Na pokładzie jeden wielki ryk. Nie tylko przy starcie i lądowaniu, ale i w czasie lotu. Biada pasażerom siedzącym z przodu, bo po półgodzinnym locie maluchy zaczynają bardzo skutecznie walić w fotele - pisze użytkowniczka protoza na forum.gazeta.pl w wątku poświęconym małym dzieciom podróżującym samolotami.
Zdaniem forumowiczki nie ma sensu zabierać na zagraniczny wyjazd małych dzieci, tylko po to, aby pochwalić się znajomym, że pociechy zobaczyły inny kraj. - To snobizm w złym tego słowa znaczeniu. Życie nie kończy się - najczęściej i dzięki Bogu - w dzieciństwie. Dziecko zdąży jeszcze to i owo zobaczyć, świadomie i rozumnie, bez mordowania siebie i otoczenia - dodaje.
Inny komentujący zwraca jednak uwagę, że można podróżować z maluchami tak, aby nie były uciążliwe dla innych. - Podróżowanie z dziećmi to niełatwa sprawa. Jednak nie zamierzam czekać aż dzieci dorosną i do tego czasu siedzieć w domu. Podróż z dzieckiem wymaga przygotowania i odpowiedzialności ze strony rodziców. Da się to tak zorganizować, by dziecko nie było zbyt dokuczliwe dla reszty współpasażerów. Jednak wymagana jest również chęć współpracy ze strony tej reszty. Czasem wystarczy uśmiech, dwa zdania, ludzie się poznają i są dla siebie milsi, a dziecko spokojniejsze - pisze na forum grodek75.
I dodaje: Podczas lotu staramy się tak dzieciaki zająć, by były jak najmniej dokuczliwe. Oczywiście nowa zabawka, kolorowanki, etc. Rezerwując lot, zwracałem uwagę, by samolot był wyposażony w indywidualny system rozrywki, z grami, bajkami, etc. Wybrałem też lot wieczorny, by zwiększyć szanse na sen dzieciaków. To wszystko, co mogę zrobić.
Okazuje się jednak, że kopanie w fotel to nie tylko domena młodszych pasażerów. Robią to również osoby dorosłe. - Muszę przyznać, że nigdy nie trafiły mi się w sąsiedztwie dzieci kopiące w fotel, za to dorośli wciąż się wiercący i uderzający w oparcie kolanami - owszem! I było to bardzo irytujące. Więc nie demonizujmy dzieciaków - czytamy we wpisie na forum poświęconym podróżowaniu.
Rozpychacz prawie nigdy nie jest w samolocie sam. Ale zdaje mu się to zupełnie nie przeszkadzać - nawet na wypchanym po brzegi pokładzie nadal czuje się jak w domu. Kiedy tylko samolot osiągnie odpowiednią wysokość i można odpiąć pasy, zaczyna zagarniać otaczającą przestrzeń, moszcząc się również tam, gdzie siedzą inni pasażerowie - obok, z przodu, a czasem z tyłu. Gdyby nad nimi też ktoś siedział, i tam sięgnęliby ręką lub nogą.
- Bardzo denerwują mnie osoby siedzące przede mną, które zaraz na początku lotu odchylają oparcie maksymalnie do tyłu i nie raczą go złożyć nawet na czas posiłków (co bardzo przeszkadza siedzącemu z tyłu). Oczywiście zawsze proszę o złożenia oparcia i to skutkuje, ale nie lubię samego faktu, że muszę się o to upominać - żali się internauta na forum o lataniu.
W lipcu tego roku jedna z pasażerek na Twitterze opublikowała zdjęcie, na którym widać gołe stopy oparte na podłokietnikach fotela obok. Jakby tego było mało, nieznajoma osoba lewą nogą zaczęła otwierać i zamykać rolety w okienkach. Pasażerka poczuła obrzydzenie - nie odważyła się odsłonić rolet w trakcie całego lotu, który określiła mianem 'koszmarnego'.
Dzieci w samolocie płaczą z różnych powodów. Maluchy często w ten sposób mogą reagować na nowe warunki i zmianę ciśnienia. Inne marudzą z nudów lub chcą zwrócić na siebie uwagę. Jednak dużo gorsi od dzieci bywają ich rodzice, którzy udają, że... nie widzą problemu. Zachowują się, jakby dzieci wcale nie były ich, a tak w ogóle to jakim prawem ktokolwiek śmie zwracać im uwagę? Przecież walczą ze swoimi pociechami na co dzień, więc nic się nie stanie, kiedy raz poprzeszkadzają 200 innym osobom.
- Często zdarzało mi się czytać skargi na dzieci podróżujące samolotem i tak się zastanawiam, czemu tak kategoryczne są te pretensje? Czy można na przykład od niemowlaka wymagać, aby przez ileś godzin tylko spał? Czy jak kilkulatek się poryczy, to z marszu musi być źle wychowany? - zastanawia się użytkowniczka kropkacom na forum.gazeta.pl w wątku poświęconym dzieciom w samolotach.
W odpowiedzi na jej pytanie pojawiło się mnóstwo komentarzy. - Może bardziej chodzi o to, że czasem te ryki i wariactwa wynikają z tego, że rodzice nie starają się poskromić własnych pociech - zauważa gryzelda71.
Wtóruje jej inna osoba: - Nie, ale od jego matki można wymagać już kultury, że przeprosi pozostałych uczestników za ich niewygodę, a nie będzie się jeszcze czepiała innych, jak ma to miejsce bardzo często - pisze. - Poza tym niemowlak i samolot - to przecież nieludzkie, w samolocie duża różnica ciśnień, nawet zdrowy dorosły człowiek może czuć się nie najlepiej - dodaje.
Może zainteresuje cię też: Ta reklamówka widziała więcej niż niejeden turysta. 'Nie rusza mnie, gdy ktoś nazywa mnie Januszem'
Razem z nim na pokładzie są głośne dzieci, więc prawie całą swoją energię wkłada w wyrażanie pretensji do ich rodziców, choć ci dwoją się i troją, aby uspokoić swoje pociechy. Często można go rozpoznać jeszcze zanim cokolwiek powie. Wystarczy spojrzeć na ten niezadowolony wyraz twarzy i groźne spojrzenie, próbujące wyłowić spośród pasażerów najsłabsze ogniwo. Zwykle nie dociera do niego żadne tłumaczenia, bo przecież leci na upragnione wakacje i nie może pojąć, że pozostałych 200 osób nie chce się do niego dostosować. Lub - zgodnie z zasadą 'nie znam się, to się wypowiem' - wygłasza pouczające formułki, choć nie wychował w życiu ani jednego dziecka.
- Nie ma zakazu 'wprowadzania' na pokład dzieci... Także każdy powinien mieć świadomość, że może się dziecko pojawić, że płacze, krzyczy. Oczywiście rodzice powinni reagować jak najbardziej, aby ich pociecha nie przeszkadzała innym, ale też trzeba zrozumieć, że dziecko może być np. chore lub z gorączką - zwraca uwagę insomnia0 na forum.gazeta.pl.
- Dobrą wolę to należy wymagać od obydwu stron - ja jako matka mogę przeprosić, aczkolwiek mogę sobie nie życzyć, żeby ktoś mi w głupi, chamski sposób zwracał uwagę odnośnie mnie czy wychowania mojego dziecka. Robię, co mogę, czasem się udaje, czasem nie i już - puentuje inna komentująca.
Na pokładzie samolotu (lub jeszcze przed wejściem) wypił o jedno piwo/wino za dużo. I to widać. Dla odwagi, z euforii lub ot tak, bo skoro można, to czemu nie? Dla innych jest uciążliwy, bo kiepsko pachnie, bardzo chce się zapoznać, albo krzyczy na żonę i dzieci, tudzież stewardessę. Czasem szybko zaśnie, a jego głowa swobodnie opadnie prosto na ramię osoby siedzącej obok.
- Denerwują mnie osoby, które spożywają, jak i są po spożyciu alkoholu, a zachowują się tak, że nie da się tego nie czuć i nie słyszeć - żali się jeden z komentujących na forum podróżniczym.
Lubi jeść. A co? Tego dowiedzą się wszyscy na pokładzie.
- Mnie osobiście mało rzeczy irytuje podczas podróży, bo jestem dość kompromisową osobą, ale jak ktoś zaczyna jeść coś, co niezbyt ładnie pachnie czy to w autokarze, czy w samolocie, to już trochę przesada. Siedzisz sobie spokojnie, drzemiąc i słuchając ulubionej muzyki, aż nagle wszechobecny zapach cebuli bądź wiejskiej kiełbasy - opisuje komentujący na forum poświęconym lataniu.
Wtóruje mu inny komentujący. - Ja w zeszłym roku siedziałem w samolocie obok pary jedzącej bigos. Pachniało na pół samolotu - przekonuje.
Wydaje mu się, że ma tak dobry gust, że musi się nim podzielić z innymi. Względnie uważa, że wszyscy mają taki gust jak on, więc czemu miałby czegokolwiek słuchać lub cokolwiek oglądać w samotności? Przecież w grupie zawsze raźniej.
Ta sytuacja dotyczy każdego środka transportu. Niezależnie od tego, czy ktoś jedzie autobusem, pociągiem czy leci samolotem, powinien zainwestować w słuchawki. Najlepiej w takie, które dobrze wygłuszają, dzięki czemu towarzysze podróży nie muszą czuć się jak w kinie ani poznawać czyichś muzycznych upodobań.
Pasażer powinien zajmować schowek bagażowy możliwie blisko swojego siedzenia - on się z tym nie zgadza. Ma strategię, którą realizuje już od progu samolotu. Chce wyjść szybciej, więc umieszcza swój bagaż w schowku znajdującym się tuż przy wyjściu. I nie zważa przy tym na to, że ktoś, kto faktycznie tam siedzi, będzie musiał schować swoją walizkę w zupełnie innym miejscu, co zwykle doprowadza do chaosu i w ostatecznym rozrachunku opóźnia wychodzenie z samolotu. A przecież to właśnie to, czego Pierwsi w Schowku chcą uniknąć!
Zobacz też: Czy da się otworzyć drzwi awaryjne w trakcie lotu? Nie jest tak jak myślisz [WYJAŚNIAMY]