Nie ma lepszego środka transportu po zakorkowanym mieście niż rower. Jednak czy każdy będzie równie dobry? Nie. Sprawdziliśmy cztery popularne typy rowerów, ich plusy i minusy. Mamy swojego faworyta. I to jest zaskoczenie!
Miejski, szosowy, elektryczny i składak - te rowery wzięliśmy pod lupę. Każdy z nich ma swoje mocne, ale i słabsze strony - w zależności od tego, czego naprawdę oczekujesz. Każdy testowaliśmy przez ok. tydzień w różnych warunkach.
Uwaga! W poniższych testach nie skupiamy się na szczegółowej specyfikacji poszczególnych modeli. Celem artykułu jest przedstawienie plusów i minusów różnych typów rowerów.
Składaki kojarzą nam się z rowerami typu Wigry. Idealne, by podjechać do apteki, sklepu, stacji kolejowej. Są małe, urokliwe, poczciwe, ale raczej nie nadają się jako główny środek transportu po mieście. Wszystko to prawda, POD WARUNKIEM, że mówimy o składaczkach sprzed trzech dekad. Od tego czasu wiele się zmieniło i współczesne rowery tego typu stają się poważną konkurencją dla tradycyjnych jednośladów. Ale po kolei.
Producent przekonuje, że testowany przeze mnie Dahon Vigor Evo będzie komfortowy zarówno dla osób niskich, jak i wysokich. I rzeczywiście. Ja mam niewiele ponad 1,5 m wzrostu, mój mąż - ponad 1,8 m i oboje byliśmy w stanie dostosować rower do siebie poprzez regulację wysokości siodełka i kierownicy.
Wsiadając na Dahona po raz pierwszy wyszłam do pracy wcześniej - z myślą, że będę się powoli toczyć. I tu ogromne zaskoczenie: przy odpowiednim przełożeniu byłam w stanie gonić chłopaków jadących na kolarzówkach. Ogromna przednia tarcza oraz 9 biegów sprawdziło się na trasie pod górę, z góry i po płaskim.
Pozycja na składaku jest zwykle podobna do tej, którą przybieramy na rowerze miejskim, czyli wyprostowana. Jedyną różnicę stanowi ułożenie rąk - w Dahonach kierownica jest stosunkowo wąska.
Składanie roweru jest bardzo proste i zajmuje maksymalnie 30 sekund. Tak skompresowany możemy zabrać dosłownie wszędzie: do sklepu, autobusu, pociągu, biura. Zmieści się także do przeciętnego bagażnika samochodowego czy maleńkiego przedpokoju. Warto wiedzieć jednak, że te rowerki swoje ważą - 11-15 kg. Zatem to, że można je wnieść do każdego pomieszczenia nie znaczy, że spacerowanie z nimi będzie komfortowe.
Z racji na małe kółka (tu - 20 cali, a są jeszcze mniejsze), dużą zwrotność, szosowe opony, jest to idealny rower na miasto. Jest mały, zwinny, można się na nim swobodnie przeciskać między stojącymi w korkach samochodami.
Jest również świetną opcją dla podróżujących autem. Jeśli jedziecie na wypad do Berlina czy Budapesztu, bierzcie go ze sobą. Przemieszczanie się piechotą jest czasochłonne. Samochodem lub komunikacją miejską - męczące. Rowerem - nie widzę lepszego rozwiązania.
Składak, nawet najpiękniejszy, nigdy nie będzie wyglądał dostojnie. Jest uroczym łobuzem, ale nie wzbudzającym szacunek królem szos. Zdarzyło mi się kilkakrotnie, że na światłach inni rowerzyści wpychali się przede mnie z myślą, że pewnie będę dla nich zawalidrogą. Cóż, mylili się.
fot: Arkadiusz Gadaliński
Obecnie wszystkie rowery składane są o niebo lepsze od tych, które były dostępne w czasach gierkowskich. Warto sprawdzić jednak, czy rower łatwo się składa i do jakich rozmiarów. Ważne tutaj będą przerzutki (w tańszych rowerach zwykle jest 3-6 biegów, w droższych nawet 9), przednia tarcza (im większa, tym większe możliwości przyspieszania) i waga.
fot: Arkadiusz Gadaliński
- po złożeniu zajmują bardzo mało miejsca, nie trzeba ich zostawiać przed sklepem w obawie, że ktoś ukradnie. Idealne do małych mieszkań.
- wygodne. Pozycja nie odbiega mocno od tej, którą przyjmujemy na rowerze miejskim.
- cena. Skomplikowana konstrukcja sprawia, że średniej klasy składak jest droższy od przeciętnego roweru miejskiego.
- małe kółka powodują, że nierówności terenu są mocno odczuwalne.
Testowany rower możesz obejrzeć tutaj: sklep.dahon.pl/pl/p/DAHON-VIGOR-EVO
Rower miejski, jak sama nazwa wskazuje, jest przeznaczony do jazdy po mieście. Czy jest to jednak najlepszy wybór dla każdego, kto pragnie przemieszczać się po drogach dla rowerów i jezdni? Zobaczcie sami.
Wygoda to główna cecha rowerów miejskich i Le Grand w tej kwestii nie zawiódł. Szerokie, miękkie siodełko, doskonale wyprofilowana kierownica, wyprostowana sylwetka - nie ma się do czego przyczepić. W tym modelu dodatkowo producent w widelcu umieścił amortyzator, element, którego nie uświadczymy w rowerach miejskich starszego typu. To wszystko zwiększa komfort, ale również sprawia, że trudniej jest na tego typu rowerze osiągnąć zawrotną prędkość. Dodatkowo testowany przeze mnie model ma dosyć szerokie opony, które nie pomagały w rozpędzeniu się, nawet z górki.
fot: Arkadiusz Gadaliński
Rowery miejskie (zarówno nowe, jak i starsze modele) zazwyczaj bywają też dosyć ciężkie, a niskie ramy damek dodatkowo mało poręczne. W związku z tym wnoszenie tego typu roweru po schodach jest mało komfortowe.
Nie ma wątpliwości, że rowery miejskie są po prostu ładne. Szczególnie te ze smukłą ramą i dodatkami, które tworzą urokliwą całość. To rower, który wręcz wymaga odpowiedniego stroju. Nie pasuje do niego sportowy sznyt, a raczej miejska elegancja.
fot: Arkadiusz Gadaliński
Nie wchodząc szczegółowo w specyfikację, warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy:
- czy rower jest bardzo ciężki, czy dajemy radę bez problemu go podnieść?
- jaka jest liczba biegów? Na płaskim terenie nie ma to aż takiego znaczenia, ale jeśli będziemy musieli podjechać pod górkę, może się okazać, że brak przełożeń lub maksymalnie trzy, to za mało.
- jakiej szerokości ma obręcze? Wąskie oponki stawiają mały opór, za to wjechanie na krawężnik będzie bolesne i z dużym prawdopodobieństwem skończy się przebiciem dętki. Z kolei szerokie opony to mniejsza efektywność jazdy.
fot: Arkadiusz Gadaliński
- są duże, trudno je ulokować np. w wąskim przedpokoju.
- są idealne na ścieżkę rowerową, ale nie na jezdnię. Z racji na szeroką kierownicę, trudno przeciskać się między samochodami stojącymi w korkach.
- wysoka waga, nieporęczność, co odczuwa się wnosząc rower po schodach.
- mimo dużych kół (zwykle 28 cali) na tego typu rowerach trudno się rozpędzić.
- są bardzo estetyczne
- wygodnie się na nich jeździ.
Testowany rower możesz obejrzeć tutaj: legrandbikes.pl/rower/pave-3
Wiele osób zapewne wzdrygnie się na myśl o "elektryku". Rower z silnikiem? To nie rower! Jednak przecież nikt nikomu nie każe jeździć cały czas z włączonym silnikiem. Rower elektryczny ma swoje zalety i wady, z przewagą tych pierwszych.
Testowany przeze mnie model był dla mnie nieco za duży, co trochę zaburzyło mój komfort. Mimo to od pierwszej chwili czułam, że rower to prawdziwy majstersztyk. Łatwa regulacja kierownicy i siodełka, solidne wykonanie i możliwość podjazdu pod górę ze wspomaganiem silnika, to najmocniejsze strony tego sprzętu.
fot: Arkadiusz Gadaliński
HOLLAND 3S ma dosyć szerokie opony, co sprawia, że dziury w jezdni i niewysokie krawężniki nie są dla niego przeszkodą. Włączanie i wyłączanie silnika jest banalnie proste, od tego jest jeden przycisk. Działa w trzech trybach, najwyższy rozpędza rower do ok. 25 km/h. Dzięki niemu podjazd bardzo stromą ul. Dolną w Warszawie był jak jazda po bulwarach wiślanych.
Rower sam w sobie ma trzy biegi, przerzutka schowana jest w piaście. I teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by na co dzień nie używać silnika, ale... No właśnie. Człowiek dąży naturalnie do maksymalizowania swojego komfortu, więc gdy ma się świadomość, że silnik jest i działa, trudno mu się oprzeć. Po prostu włącza się go przy każdej możliwej okazji.
Baterię ładuje się bardzo prosto, wystarczy podłączyć ją kabelkiem do prądu. Po 4-6 godzinach możemy ruszać w drogę.
fot: Arkadiusz Gadaliński
Model posiada dodatkowy przycisk, który rozpędza rower do 6 km/h na godzinę. To pomaga, gdy musimy wprowadzić rower pod górę np. podjazdem dla wózków. Rower ma jednak ogromną wadę: jest niesamowicie ciężki - 23 kg. To duża przeszkoda, jeśli trzeba każdego dnia nosić rower po schodach.
Rowery elektryczne dostępne są w różnych wersjach: miejskiej, górskiej, trekkingowej, składanej (mnie przypadła do gustu szczególnie ta ostatnia opcja). Warto zwrócić uwagę, czy silnik jest umiejscowiony w przedniej, czy tylnej piaście (ten pierwszy potrafi być bardziej wywrotny). Poza tym rower wybieramy pod kątem własnych preferencji: czy chcemy mieć stylowy model miejski, czy może bardziej agresywny - górski.
fot: Arkadiusz Gadaliński
Tego typu rowery, żeby schować całą elektrykę, są nieco toporne. Testowany przeze mnie model prócz tego że duży, jest także estetyczny i wizualnie bardzo nowoczesny.
- kuszący silnik, który zwalnia nas z obowiązku pedałowania. To słaba opcja dla osób, które chcą wdrożyć nawyk regularnego ruszania się.
- waga, waga i jeszcze raz waga. Rower trudno jest wciągnąć na pierwsze piętro bez windy, a co dopiero wyżej.
- wysoka cena. Elektryka kosztuje, więc ceny tego typu rowerów zaczynają się od ok. 4 tys. zł.
fot: Arkadiusz Gadaliński
- idealna opcja dla kogoś, kto na co dzień dużo się rusza, a potrzebuje po prostu sprawnie dojeżdżać do pracy. Na takim rowerze można jechać w garniturze bez obawy, że się spocimy.
- to także świetna sprawa dla osób, które jeżdżą wolniej, ale chcą nadążyć na wycieczce za grupą lub partnerem.
- rower elektryczny sprawdzi się także w przypadku osób z problemami ruchowymi.
fot: Arkadiusz Gadaliński
Testowany rower obejrzysz tutaj: evbike.pl/pl/produkty/rowery-miejskie
Kolarzówki coraz częściej pojawiają się na ulicach dużych miast. I nie bez powodu: są lekkie, zwinne, szybkie i wszędzie się wcisną. Jednak swoje wady też mają.
Kolarzówki pod względem komfortu jazdy nie dorastają miejskim rowerom do pięt. Nie ma się jednak czego bać. Do schylonej pozycji można się szybko przyzwyczaić, nawet jeśli mamy kierownicę typu "baranek". Rower ze zdjęcia został przerobiony z typowego "szosowca" na bardziej miejską wersję (prosta, krótka kierownica). Dlaczego? W tej konfiguracji klamki hamulcowe się zawsze pod ręką, co jest nieco bezpieczniejsze niż w wersji z "barankiem".
To rowery wszędobylskie, zwrotne i bardzo dynamiczne. Wąska kierownica pomaga przeciskać się między stojącymi w korkach samochodami. Niestety wąskie oponki nie pomagają, gdy musimy przedrzeć się przez dziury na jezdni. Przy wjeżdżaniu na krawężnik musimy znacząco zwolnić.
Plusem tego typu rowerów jest niska waga, często poniżej 10 kg. To sprawia, że przemieszczanie się po mieście, gdzie czasem trzeba przenieść rower podziemiami, jest komfortowe i sprawne.
fot: Arkadiusz Gadaliński
Na rynku jest dużo starych kolarzówek. Ich główną zaletą jest cena. Nawet poddając taki rower gruntownemu serwisowaniu, jesteśmy w stanie zmieścić się w kwocie max. 1000 zł.
Nowe rowery charakteryzują się dużą rozpiętością cenową. Wynika to oczywiście z jakości osprzętu oraz typu materiału, z jakiego wykonana jest rama. Do jazdy po mieście jednak wystarczą zwykle niedrogie modele.
Z przerzutkami czy bez? Swego czasu było modne "ostro koło". Chociaż tego typu rozwiązanie jest wspaniałe ze względu na prostotę roweru, to jednak użytkowanie go jest trudniejsze. Na rowerze bez wolnobiegu jeździ się inaczej: otóż rower hamuje w momencie, gdy przestajemy pedałować. Osobiście nie uważam, żeby było to potrzebne przeciętnemu użytkownikowi. Można się zdecydować również na tzw. "singla", czyli rower pozbawiony przerzutek. Rozwiązanie wygodne pod kątem serwisowania, gorzej w użytkowaniu. Podjazd pod stromą górkę dla niewprawnego rowerzysty staje się wręcz niemożliwy do pokonania z siodełka.
fot: Arkadiusz Gadaliński
To rowery dosyć minimalistyczne i miłe dla oka. Rowerzysta na nim wygląda może mniej dostojnie, za to bardziej sportowo.
- można się nimi bardzo szybko i sprawnie przemieszczać. Ze względu na gabaryty, wszędzie się wcisną.
- współczesne kolarzówki są lekkie i poręczne.
- pozycja na tego typu rowerze jest mniej komfortowa niż np. na rowerze miejskim
- o ile rowerem miejskim czy składakiem wyjedziemy w łatwy teren leśny, to kolarzówką już nie.
- cieniutkie opony, sztywny widelec i niska pozycja sprawiają, że jazda jest o wiele mniej komfortowa, niż np. rowerem miejskim.
PODSUMOWUJĄC: u nas bezdyskusyjnie wygrywa nowoczesny składak. Boli tylko cena, która jednak - naszym zdaniem - ma spore uzasadnienie. A jak u was?