Taka szopka tylko u nas! Ruchome szopki bożonarodzeniowe na ziemi kłodzkiej

Trzej Królowie prowadzeni przez gwiazdę składają właśnie pokłon przed Dzieciątkiem, a w tle przesuwa się korowód świętych, duchownych i pastuszków. Gdzie? Na ziemi kłodzkiej.
Szopka bożonarodzeniowa/ Fot. CC BY-SA 3.0/Howardhudson/ Wikimedia Commons Szopka bożonarodzeniowa/ Fot. CC BY-SA 3.0/Howardhudson/ Wikimedia Commons Szopka bożonarodzeniowa/ Fot. CC BY-SA 3.0/Howardhudson/ Wikimedia Commons

Rewolucja świętego Franciszka

Rewolucja świętego Franciszka

Do połowy XIII w. święta Bożego Narodzenia obchodzono dość skromnie. Nie było przystrajania kościołów ani domów, prezentów, kolęd czy wyróżniających się oprawą nabożeństw. Nie było też pomysłu, jak z wesołą nowiną trafić pod strzechy - w grę na pewno nie wchodziły księgi, bo umiejętność czytania i pisania mieli jedynie nieliczni. Przełom nastąpił w 1233 r., kiedy papież zgodził się na rewolucyjne jak na owe czasy nabożeństwo. Za jego wykonanie odpowiadał św. Franciszek z Asyżu. W noc wigilijną w grocie niedaleko włoskiego Greccio urządził pierwszą w dziejach ludzkości szopkę połączoną z pasterką. Misteria cieszyły się większą popularnością, niż ktokolwiek śmiał się spodziewać. W kolejnych latach przybywały na nie coraz większe tłumy, a szopki zaczęły się rozprzestrzeniać po całej Europie. W Polskę ruszyły z Dolnego Śląska. Ich tradycja jest tam zresztą bogata do dzisiaj, a wśród nich znajdują się szopki bardzo wyjątkowe.

Szopka w Bardzie/ Fot. printscreen youtube Szopka w Bardzie/ Fot. printscreen youtube Szopka w Bardzie/ Fot. printscreen youtube

Skarby Barda Śląskiego

Skarby Barda Śląskiego

Ziemia kłodzka od zawsze słynęła z tolerancji; przez wieki mieszały się tu religie i kultury żyjących razem Polaków, Niemców i Czechów. Dzisiaj ten południowo-zachodni kawałek Polski słynie z malowniczych miasteczek, nostalgicznych kurortów z pijalniami wód, średniowiecznych zamków, renesansowych kościołów, klasztorów, opactw i sanktuariów otoczonych dziesiątkami kapliczek na górskich drogach krzyżowych.

Można tu wędrować po dziesiątkach kilometrów szlaków, zajrzeć w podziemia twierdzy kłodzkiej, posłuchać szumu wodospadu Wilczki albo przecisnąć się przez labirynt fantazyjnych Błędnych Skałek, a po wspięciu na szczyt rzucić okiem na Góry Stołowe, które rzeczywiście wyglądają tak, jak się nazywają.

Ziemię kłodzką przecina Nysa Kłodzka, a nad jej przełomem malowniczo usadowiło się miasteczko Bardo Śląskie. Po jednej stronie rzeki jest Góra Bardzka, opleciona stacjami trzech dróg krzyżowych, oznaczona kapliczką ze źródełkiem na dole i zwieńczona gigantycznym stromym osuwiskiem powstałym pod koniec XVI w.: rozciąga się stąd najlepszy widok na drugą stronę Nysy, na której ulokowało się Bardo. W tym małym śląskim miasteczku zabytkowych budowli jest tyle, że wystarczyłoby ich na obdarowanie kilku innych, a więc: barokowe sanktuarium maryjne, kilka klasztorów, kolejna droga krzyżowa, zabytkowe ratusz, plebania, gospody i kamienny most, kamienice na fundamentach pamiętających czasy średniowiecza oraz pozostałości grodziska z czasów Bolesława Chrobrego (drugie takie samo podmyła niestety Nysa).

Jednak największym skarbem Barda jest niewielka figurka z drewna lipowego: skąd się pojawiła Matka Boska Bardzka, dokładnie nie wiadomo. Wiadomo za to, że już 800 lat temu ściągała do miasteczka setki tysięcy pątników, a z czasem dla jej oprawy wybudowano barokową bazylikę. W 1970 r. dla uczczenia siedmiu wieków pielgrzymowania ojcowie redemptoryści zbudowali tu oryginalną szopkę. Stanęła w dawnej krypcie grzebalnej, skąd kilkadziesiąt lat wcześniej ekshumowano ciała zakonników (wtedy był pomysł, by urządzić w tym miejscu kotłownię).

Ruchoma konstrukcja zajmuje całą ścianę: sklepienie krypty zostało pomalowane w niebo ze spadającymi gwiazdami, na dalszym planie widać samo Bardo, a przed grotą, w której przed chwilą urodził się Jezus, przesuwa się korowód świętych, królów, biskupów, rycerzy, mieszczan i górali. Ale nie tylko, bo w bardzkiej szopce można wypatrzyć również pilotów, marynarzy czy lokomotywę ciągnącą wagony. Jakkolwiek by liczyć, to dość nowa konstrukcja.

Szopka w Wambierzycach/ Fot. yolent/ fotoforum.gazeta.pl Szopka w Wambierzycach/ Fot. yolent/ fotoforum.gazeta.pl Szopka w Wambierzycach/ Fot. yolent/ fotoforum.gazeta.pl

Szopka z Wambierzyc

Szopka z Wambierzyc

Dużo starsza ruchoma szopka, a konkretnie najstarsza w Polsce, znajduje się w Wambierzycach. To przedziwne miejsce, które jeden z jego dawnych właścicieli postanowił upodobnić do Jerozolimy: bramom, wzgórzom i potokowi nadał nazwy znane z tego miasta i z Biblii. Sercem Wambierzyc jest monumentalna bazylika; pięknie wygląda zwłaszcza oświetlona nocą albo oglądana z górnych stacji drogi krzyżowej, gdy oprócz niej, kaplic i gór w tle nie widać nic.

W Wambierzycach takich stacji i kaplic jest 150. Samą bazylikę pod wezwaniem NMP wzniesiono w miejscu, gdzie wieki temu pewien niewidomy mężczyzna nagle odzyskał wzrok, by ujrzeć stojącą tam Matkę Boską.

Pierwsza ruchoma szopka powstała w Wambierzycach w XVIII w., ale niestety nie zachowała się do dzisiaj. Ruchoma konstrukcja wystawiana współcześnie jest 100 lat młodsza, a za jej powstaniem stoi niejaki Longin Witting. W jego rodzinie szopki robiło się z pokolenia na pokolenie, ale dopiero on zmierzył się z szopką ruchomą. Pierwszą wyrzeźbioną scenę - czyli oczywiście narodziny Jezusa - uruchomił za pomocą prostego mechanizmu podobnego do tego w zegarkach. Z czasem dołączyły do niej kolejne, a po śmierci Longina schedę przejął jeden z jego synów.

Dziś w szopce znajduje się 800 figurek, z czego prawie połowa jest ruchoma. Na tle rozgwieżdżonego nieba i kościołów rozgrywają się kolejne sceny: rodzi się Dzieciątko, Herod nakazuje rzeź niewiniątek, Jezus zasiada do Ostatniej Wieczerzy, górnicy schodzą do pracy w kopalni, a w święto ludzie idą na tańce.

Szopka z Czermnej/ Fot. http://pttk-strzelin.pl/ Szopka z Czermnej/ Fot. http://pttk-strzelin.pl/ Szopka z Czermnej/ Fot. http://pttk-strzelin.pl/

W starej chacie w Czermnej

W starej chacie w Czermnej

Kolejna ruchoma szopka, ale zupełnie inna, znajduje się w Czermnej, miejscowości na obrzeżach Kudowy, znanej przede wszystkim z kaplicy czaszek - ściany i sufit pokrywa 3 tys. czaszek i piszczeli ofiar dawnych wojen i pomorów (kolejne 20 tys. czerepów jest w podziemiach).

Pierwsze jest zaskoczenie, bo to nie kościół ani klasztor, tylko stara chata śląska: taka drewniana, z kaflowym piecem, kredensem i haftowanymi obrusami na stołach. To dość typowe wyposażenie uzupełniają jednak dwa elementy oryginalne: ruchoma szopka na jednej ze ścian i drewniane organy pośrodku.

Jedno i drugie jest dziełem Franciszka Stephana, miejscowego gospodarza samouka, który ponad wiek temu zwykłym nożykiem zaczął rzeźbić kolejne figury. Zeszło mu ponad dwie dekady, ale efekt okazał się imponujący: 200 figurek postaci biblijnych, świętych, mnichów, chłopów, wojska, pasterzy i nawet stada pasących się owiec.

Więcej o: