Gospodarze kantonu Wallis szczycą się tym, że niebo rysuje u nich ponad 40 czterotysięczników. Najsłynniejszym z nich jest oczywiście Matterhorn, o sylwetce zakapturzonego mnicha z zakrzywionym nosem. Górą Szwajcarzy muszą się wprawdzie dzielić z Włochami, ale tylko oglądana ze szwajcarskiej strony prezentuje się jak należy. A już najefektowniej z Zermatt. W pogodny dzień zdaje się zwieszać swój nos nad dachami kilkusetletnich drewnianych domów, które są malowniczym akcentem kurortu. I nic nie zakłóca widoku, bo nad miasteczkiem nie unosi się smog. Dawno już bowiem wycofano stąd pojazdy spalinowe, a Zermatt jest jednym z kilku ośrodków car-free w Szwajcarii - po jego ulicach mogą jeździć tylko pojazdy elektryczne i konne zaprzęgi.
Gdy wjeżdżam kolejką na Matterhorn (4478 m n.p.m.), mieszają się we mnie uczucia niecierpliwości i podziwu dla gospodarzy. Podróż z Zermatt na tzw. Mały Matterhorn (3883 m n.p.m.) trwa bowiem ok. 40 min. I trzeba się kilka razy przesiadać. Nie dlatego jednak, że Szwajcarzy nie potrafili sobie lepiej poradzić, ale dlatego, że w ojczyźnie słynnych serów niemal obsesyjnie dba się o bezpieczeństwo. Zermatt leży na wysokości 1600 m n.p.m., a ostatnia stacja kolejki - niemal 2300 m wyżej. Różnicę wysokości odczuwa dotkliwie wiele osób. A objawy nie są przyjemne: trudno złapać oddech, głowa pobolewa i cera jakby zielenieje. Jazda na górę jest więc specjalnie spowalniana, żeby dać organizmowi szansę na aklimatyzację. Oczekiwanie na kolejny etap podróży skracam sobie tak jak wszyscy - patrząc na góry, zwłaszcza na długą grań Hornli, którą w 1865 r. wdarli się na szczyt Matterhornu jego pierwsi zdobywcy. Z siedmioosobowej ekipy Edwarda Whympera powróciło wówczas tylko trzech śmiałków. Pozostali runęli w przepaść.
Z tarasu widokowego na szczycie Małego Matterhornu roztacza się zachwycająca panorama Alp. I tylko Matterhorn nieco rozczarowuje, bo jest zaledwie jedną z kilku skalnych piramid. Dla narciarza to jeszcze nie koniec podróży. Tradycyjnym, skrzypiącym lekko orczykiem kontynuuję jazdę na najwyższy dostępny w Alpach wyciągami punkt grani zwany Gobba di Rollin (3899 m n.p.m.). Docierają tam również narciarze z włoskiego ośrodka Breuil-Cervinia. Jest więc międzynarodowo, a zachwyty nad panoramą Alp i radość z dotarcia tak wysoko wyrażane są w wielu językach. Trasa zjazdowa, dla której tam przybyłem, prowadzi przez łagodne partie lodowca Theodul. Początkowo w kierunku Matterhornu, a potem przez skalne kotły do samego Zermatt. 25 km jazdy, blisko 2300 m różnicy poziomów i przynajmniej 25... postojów, żeby podziwiać widoki.
Ilekroć patrzę na mapę kantonu Wallis, mam ochotę grać na niej w kółko i krzyżyk - tak regularną siatkę tworzą tutejsze doliny. Te o południkowym przebiegu opadają spod alpejskich kolosów. Równoleżnikowo rozciąga się natomiast największe obniżenie, którym toczy swe wody Rodan.
Właśnie w dolinie tej rzeki leży Leukerbad - kurort o najobfitszych w Alpach zasobach wód termalnych. Stwórca wykazał się tu swoistym poczuciem humoru. Dał bowiem Szwajcarom studnię gorących wód. Dosłownie. Położony na wysokości 1411 m n.p.m. kurort otaczają skalne ściany dochodzące do 1000 m wysokości. Dla mnie to loża w alpejskim teatrze. Ale słyszałem też głosy drżące z niepokoju: - ależ tu klaustrofobicznie! Miejscowe źródła dają dziennie blisko 4 mln l wody o temperaturze 48 - 51°C. Jest to wystarczająco dużo, aby ogrzać wszystkie budynki kurortu oraz zasilić 30 kompleksów kąpielowych i rehabilitacyjnych. Każdy z nich ma odkryte i zadaszone baseny oraz aneksy wellness z saunami i wymyślnymi gabinetami zabiegowymi. Niestety, żeby z nich skorzystać, nie można być bardzo biednym. Na chętnych czekają łaźnie rzymskie, sauny albo baseny stylizowane na alpejską wioskę. Można się tu pławić do woli w ciepłej wodzie, podziwiając jednocześnie majestatyczne szczyty.
Gdy Alpy toną w śniegu, w Leukerbad uprawia się sporty zimowe. Trasy niewielkiego terenu narciarskiego po wschodniej stronie miasta, na stokach Torrenthornu, liczą zaledwie 51 km. W alpejskiej skali to rzeczywiście niewiele. Ogromnym walorem ośrodka jest jednak to, że niemal przez cały dzień świeci tu słońce. Ponadto doskonale widać koronę 20 alpejskich czterotysięczników. Po zachodniej stronie kurortu, w rejonie przełęczy Gemmi, góry kryją przyjemną kotlinę z wysychającym jesienią stawem Daubensee. Zimą teren ten obejmują we władanie miłośnicy narciarstwa biegowego, spacerów i sanek. Z tarasu usytuowanej na skalnym progu restauracji Wildstrubel doskonale widać uzdrowisko, szybujące w górę wagoniki kolejki linowej i fascynującą panoramę Alp, z Matterhornem oczywiście.
Opuszczam gorące wody Leukerbad i przenoszę się na drugą stronę Doliny Rodanu, by dotrzeć do Saas-Fee. Nie przyciągają mnie tu jednak uroki kurortu, w którym pośród nowoczesnych pensjonatów i hoteli malowniczą enklawę tworzą stare spichrze. Mój cel wznosi się wyżej, w ośrodku narciarskim, do którego jedzie się kolejką przez przebity w skałach tunel. Tuż obok stacji docelowej, na wysokości 3500 m n.p.m., jest restauracja - obiekt szczególnej dumy Szwajcarów. Co w niej wyjątkowego? To najwyżej położona restauracja obrotowa na świecie - Threes!xty. W ciągu godziny robi pełny obrót. Przez jej przeszklone ściany można podziwiać góry, racząc się posiłkiem. Zimą, a do tego w Szwajcarii, najlepiej wybrać fondue. Potrawa świetnie rozgrzewa i nie da się jej jeść szybko, co sprzyja podziwianiu spektaklu rozgrywającego się za oknami.
W panoramie rozciągającej się z restauracji tym razem brakuje Matterhornu. Zasłaniają go inne zazdrosne góry. W zamian za to mamy inną osobliwość szwajcarskich Alp - Aletschgletscher, czyli najdłuższy górski lodowiec Europy. Jego jęzor liczy ponad 23 km długości i niesie 27 mld ton lodu zmieszanego ze skałami. Spływa spod Jungfraujoch w Alpach Berneńskich, na południe, w kierunku Doliny Rodanu. Latem na stokach doliny, którą przemieszczają się masy lodu, widać ogołoconą ze wszystkiego, jakby wytartą potężną siłą strefę. Ukształtowany przed 12 tys. lat lodowiec wielokrotnie zmniejszał się i powiększał, reagując na zmiany klimatyczne. Znacznie mniejszy niż obecnie był np. przez osiem stuleci na przełomie czasów przed Chrystusem i naszej ery. Potem jeszcze kilkakrotnie się zmieniał, osiągając ostatnie maksimum około 1860 r. Wtedy wznosił się niemal 200 m wyżej niż obecnie. Od 150 lat znowu się zmienia, skracając średnio 24 m rocznie.
Z obrotowej restauracji widać pokaźny fragment lodowca Aletsch. Żeby objąć go wzrokiem w całości, trzeba by jeszcze raz przenieść się na drugą stronę Doliny Rodanu i wjechać na szczyt Eggishornu (2934 m n.p.m.). Pod jego wierzchołkiem na wysokości 2870 m n.p.m. wznosi się niewielkie kamienne schronisko Horli-Hitta - idealny punkt widokowy. Ale i tak najlepszym sposobem na poznanie lodowca jest wędrówka jego jęzorem. Latem na piechotę, zimą na nartach. Wycieczka zajmuje dwa dni, a nocleg na trasie oferuje schronisko Konkordia. Ma ponad 125 lat i robi wrażenie, bo przytulone jest do skalnej półki na skraju 100-metrowego urwiska. Do skalnej ściany przymocowano metalowe schodki i tylko po nich można się z lodowca dostać do chatki. Zaopatrzenie zapewniają śmigłowce. Kiedy w rozmowie z gospodarzami schroniska powiedziałem z dumą, że do tak usytuowanych schronisk w Tatrach donosi się zaopatrzenie na plecach, usłyszałem pełne uznania, acz niespodziewane słowa: - Ależ to musi być kosztowne!Dlaczego, spytałem osłupiały. - No, przecież helikopter jest tańszy niż ludzie? - Tym razem osłupiał mój rozmówca. Jak widać: co kraj, to obyczaj. W naszej strefie geopolitycznej jest akurat na odwrót.
Obraz kantonu Wallis byłby niepełny, gdyby nie wspomnieć o tym, czego można skosztować na wysokościach. Oprócz fondue jest choćby raclette - rodzaj sera w specjalnie spreparowanej grubej skórce. Roztapia się go, a gorące, rozlewające się plastry podaje do zjedzenia. Jest także rosti. Skojarzenie z resztkami nie jest przypadkowe. To utarte ziemniaki usmażone i przykryte serem. W środku mogą być same warzywa, mięso albo jedno i drugie, czyli wszystko, czym dysponuje gospodyni (a szkoda żeby się zmarnowało). Do potraw pasują jak ulał miejscowe wina. Kanton słynie z win czerwonych, zwłaszcza wyrabianych z tradycyjnie uprawianego tu szczepu gamay i bardziej uniwersalnego, współczesnego pinot noir. Drogą kupażu powstaje sztandarowe wino regionu: Dole. I jego kuriozalna odmiana: Dole Blanche. Wino wytwarzane z winogron czerwonych, ale takim sposobem jak się robi wina białe. W efekcie otrzymany trunek ma łagodny smak i delikatną, lekko różową barwę.
To, że na stole dominują wina, nie będzie zaskoczeniem, gdy uświadomimy sobie, że kanton może poszczycić się wyjątkowymi winnicami, m.in. takimi, które położone są najwyżej w kontynentalnej Europie. Rekord należy do rzędów winorośli posadzonych koło miejscowości Visperterminen, na wysokości 1100 m n.p.m. Najpiękniejsze winnice znajdziemy jednak gdzie indziej, nieopodal stolicy kantonu, czyli Sionu. Wśród nich są te należące do Roberta Gilliarda, jednego z najlepszych winiarzy w Szwajcarii. Wznoszą się na efektownych tarasach, na których posadzono po kilka zaledwie rzędów winorośli. Zwiedzający je dostają czasem zawrotów głowy, bo wydaje im się, że pospadają ze stromych kamiennych stopni kilkaset metrów w dół, tam gdzie srebrzą się w słońcu meandry Rodanu. Ukojenie emocji przynosi zazwyczaj dopiero degustacja win w specjalnym ustronnym pomieszczeniu (carnotzet), w którym niegdyś zwyczajowo zbierali się mężczyźni, by przy winie podejmować ważne decyzje.
Zwolennicy mocniejszych trunków powinni z kolei odwiedzić Martigny i destylarnię rodziny Morandów. To jeden z najwyżej cenionych producentów sznapsów i likierów w Europie. Degustacja trunków, owocowych syropów czy czekolady wypełnionej likierem potwierdzi z pewnością moje słowa. Poza tym w tej wizycie jest coś patriotycznego. Okazuje się bowiem, że wytwórnia przywiązująca wielką wagę do jakości i pochodzenia składników używa jedynie miejscowych owoców. Z jednym wyjątkiem malin, które sprowadzane są... z Polski. Powinniśmy być dumni.
Na koniec jedna uwaga. Kanton Wallis jest dwujęzyczny. Mówi się tu po niemiecku i po francusku. Linia podziału jest bardzo wyraźna. Gdyby jednak ktoś się nie zorientował, w której części kantonu się znajduje (jest to możliwe, bo do gości gospodarze zwracają się po angielsku), wątpliwości rozwieją się jak poranna mgła przy śniadaniu. Jeśli na stole będą jedynie croissanty i marmolada - jesteśmy w zachodniej, francuskiej części kantonu. Jeśli śniadanie będzie bliższe nam kulturowo, to znaczy stół zastawiony zostanie półmiskami serów, wędlin i jajek, jesteśmy w części niemieckojęzycznej.
Choć i tak wobec miejscowych gwar, wyposażeni jedynie w szkolną francuszczyznę czy niemczyznę, staniemy bezradnie. Na pociechę można dodać, że rodowici Niemcy i Francuzi mają takie same problemy. Wybierając się więc do Wallis (z francuska: Valais), polerujmy angielski.
Kanton Wallis
Jeden z 26 kantonów Konfederacji Szwajcarskiej. Dzieli się na część niemieckojęzyczną na wschodzie i francuskojęzyczną na zachodzie.
Powierzchnia: 5224 km2 (Szwajcaria: 41 277 km2)
Ludność: 290 tys. mieszkańców (Szwajcaria: 8 mln)
Waluta: frank szwajcarski; 1 frank to ok. 3,42 zł
Wiza
Nie jest nam potrzebna. Szwajcaria jest sygnatariuszem układu z Schengen, więc do przekroczenia jej granic wystarczy dowód osobisty.
Pieniądze
Obowiązującą walutą jest frank szwajcarski, ale wszędzie przyjmowane są także płatności w euro (reszta zazwyczaj wydawana jest we frankach, chyba że zażyczymy sobie inaczej). Najwygodniej jednak płacić kartą.
Noclegi
Szwajcaria ma opinię drogiego kraju. Wachlarz możliwości jest jednak tak szeroki, że zakwaterowanie można znaleźć w cenie od 30?35 franków od osoby. Najlepiej szukać miejsc nie w popularnych kurortach, ale w okolicy, np. w przypadku Zermatt łatwiej będzie o okazję w sąsiednich miejscowościach doliny Mattertal. W samym Zermatt najtańsze oferty to 70 franków za pokój z dwoma łóżkami, bez posiłków. Ceny hotelowe: od 100?110 franków od osoby, ze śniadaniem. Dobrze jest też poszukać ofert specjalnych, publikowanych przed sezonem na stronie www.mojaszwajcaria.pl. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że jeśli planujemy korzystanie ze schronisk górskich, choćby tylko na jedną noc, wizytę poprzedźmy zawsze telefonem. Przychodzenie bez zapowiedzi (oczywiście poza sytuacjami wyjątkowymi) jest po prostu źle widziane.
Transport
Po Szwajcarii najlepiej poruszać się, korzystając z transportu publicznego. Walorami są komfortowe warunki podróży, perfekcyjna organizacja, idealnie skomunikowane połączenia oraz - co najważniejsze - możliwość posługiwania się biletami Swiss Travel System (www.swisstravelsystem.pl), które obowiązują we wszystkich środkach transportu. Dopłaty wymagają jedynie luksusowe świadczenia, jak np. catering w pociągach panoramicznych. Podróżowanie koleją po Szwajcarii ułatwia rewelacyjna wyszukiwarka połączeń (www.sbb.ch). Po wpisaniu miejsca startu i miejsca docelowego otrzymujemy szczegółowy plan podróży. O to samo można poprosić w punkcie informacyjnym na każdej stacji. Niezwykle wygodna jest możliwość nadania bagażu na stacji kolejowej. I to od razu do miasta, które będzie celem naszej podróży.
Jedzenie
Na skromny obiad w restauracji potrzebujemy przynajmniej 15 franków. Posiłek w obrotowej restauracji nad Saas-Fee jest wkalkulowany (jako opcja) w cenę jednorazowego biletu na kolejkę, która wwozi nas na górę.
Informacja turystyczna
Specjalne punkty są w każdej miejscowości. Informacje o atrakcjach przygotowanych na najbliższy sezon oraz przydatne adresy publikowane są po polsku na stronie www.mojaszwajcaria.pl. Szczegółowe cenniki karnetów narciarskich oraz wszelkie potrzebne gościom informacje zamieszczają też strony poszczególnych ośrodków. Ich adresy w sieci składają się zazwyczaj z nazwy miejscowości z rozszerzeniem "ch".
1. Matterhorn z lotu ptaka
A konkretnie z helikoptera. Loty organizuje prywatna firma z Zermatt, która wynajmuje helikoptery na różne okazje. Przyjemność trwa 30 min i kosztuje 310 franków od osoby. Narciarze i snowboardziści chętnie korzystają z możliwości posadzenia maszyny na lodowcu Theodul (w pobliżu Małego Matterhornu), skąd prowadzi wspomniana w tekście 25-kilometrowa trasa do Zermatt.
www.air-zermatt.ch
2. Tschäggättä
To wyjątkowe korowody przebierańców przywdziewających budzące grozę maski. Odbywają się w pierwszej połowie lutego w dolinie Lötschental. Słyną z nich wioski Wiler i Blatten. W dniach parad wszędzie rozbrzmiewają dźwięki krowich dzwonków, które noszą przy pasie przebierańcy. Najważniejsze są jednak wspomniane wcześniej groteskowe maski z drewna i sierści owiec albo kóz. Kolekcję ponad 400 takich zabytkowych masek zgromadzono w muzeum w wiosce Kippel.
www.loetschental.ch
www.masken.ch
3. Szafraneria w Mund
Założona i prowadzona w niewielkiej, chciałoby się rzec zapyziałej, wiosce przez urodzonego w Bawarii mediewistę i farmaceutę. Powstają tu przyprawy i likiery z uprawianego na miejscu szafranu. We wsi działa też piekarnia, w której pieczywo wzbogacone jest szafranem, a w miejscowej restauracji Jägerheim całe niemal menu bazuje na tej oryginalnej przyprawie. A o tym, że rzeczywiście jest drogocenna, najlepiej świadczy to, że 1 g proszku uzyskiwanego z rozbitych w moździerzu kwiatowych pręcików jest wart tyle co 1 g złota.
www.mund.ch
4. Galeria Fundacji Pierre?a Gianaddy w Martigny
Stworzył ją inżynier Léonard Gianadda, aby upamiętnić imię zmarłego tragicznie brata Pierre'a. Nowoczesne centrum wystawiennicze jest chlubą kantonu. A dla miłośników sztuki - obowiązkowym przystankiem na trasach wojaży po Wallis. Centrum specjalizuje się w wernisażach współczesnych artystów. Ekspozycje stałe obejmują m.in. kolekcję automobili, znaleziska archeologiczne z czasów rzymskich czy wystawę rzeźb współczesnych.
www.gianadda.ch
5. Wyjątkowe restauracje
Bodaj najbardziej klimatycznym lokalem kantonu jest Ancienne Abbaye w Vétroz. Na jego potrzeby zaadaptowano średniowieczne wnętrza opactwa św. Maurycego. W menu dominują tradycyjne potrawy regionalne (m.in. raclette). Ciekawą alternatywę stanowi Château de Villa - restauracja urządzona w XVII-wiecznym zamku w Sierre. Mieści się tam także jedna z najlepszych winiarni kantonu. Również w Sierre znajduje się hotel Terminus. Jego właścicielem, a zarazem szefem kuchni hotelowej restauracji, jest Didier de Courten, jeden z bardziej cenionych na świecie kucharzy szwajcarskich.
www.relaisduvalais.ch
www.chateaudevilla.ch
www.hotel-terminus.ch