Kierunek Kazimierz nad Wisłą, kiedy: październik-listopad
Jesienią każdy powód jest dobry, aby skoczyć na weekend do Kazimierza Dolnego. Wiosną i latem zresztą też, ale tylko w październiku będzie tutaj tak pusto i tak ładnie, oczywiście pod warunkiem, że dopisze aura. Jeżeli będzie nam sprzyjać, warto podzielić sobie weekend na mniej i bardziej aktywną część. Niestety, od 2010 roku wejście do zamku jest zamknięte, bo trwa jego rewitalizacja, za to warto wspiąć się na wzgórze Trzech Krzyży, skąd rozpościera się bajeczna panorama miasteczka i Małopolskiego Przełomu Wisły. Jesienią najładniej prezentują się otoczone lasami wąwozy lessowe, z których najbardziej znane są Korzeniowy i Norowy Dół. Można się do nich przespacerować oznakowaną trasą turystyczną, która prowadzi z rynku i, licząc z drogą powrotną, mierzy 6,5 kilometra długości. Na krótki pobyt nad Wisłą wystarczy zwiedzanie miejskich spichlerzy, kamienic i kościołów z farnym na czele. Prawie w każdy weekend października i listopada w ośrodku kultury przy ulicy Lubelskiej w Kazimierzu odbywają się spotkania tematyczne z twórcami ludowymi, na których bohaterowie cyklu odkrywają tajniki swojego fachu. W najbliższy weekend, 12 października, turystów, którzy zajrzą do kazimierskiej synagogi, rozgrzeją dźwięki brazylijskiej samby z repertuaru m.in. Toma Jobima i Luisa Bonfy.
Kazimierz Dolny / fot. PolandMFA / Flickr.com CC BY-ND
Kierunek Kłodzko, kiedy: 24 X - 31 XII
Wrocław od Kłodzka dzieli około 100 kilometrów, tyle, ile jeszcze mieści się w granicach "weekendowej normy" - ani daleko, ani blisko. Komu doskwiera sobotnie lenistwo, dojazd pociągiem zajmie godzinę i trzydzieści minut, ale opcja samochodowa będzie dużo wygodniejsza, bo atrakcja, którą mamy Wam do zaproponowania mieści się dokładnie w Międzylesiu, 35 kilometrów dalej na południe, bardzo blisko Czech. Właśnie tam znajduje się barokowy zamek, który od czwartku 24 października do ostatniego dnia roku można zwiedzać, podążając szlakiem legend. Krąży plotka, że błąka się po nim duch niewiernej małżonki dawnego właściciela, rycerza von Glaubitz, którą ten uwięził w wieży. Pod jego nieobecność do pałacu wkradli się husyci i spalili go, najprawdopodobniej wraz z kobietą. Jej ciała jednak nigdy nie odnaleziono, co dało początek miejskim legendom - na tej jednej jeszcze nie koniec. Zwiedzanie, które kosztuje 20 zł, obejmuje dwa skrzydła rezydencji: nowsze renesansowe i starsze barokowe oraz białą Czarną Wieżę, gdzie miała zginąć żona rycerza.
Niespełna 15 kilometrów dalej na północ od Międzylesia, bliżej Gniewoszowa, mieści się inny ciekawy obiekt, tym razem chodzi tylko o ruiny, które z niego pozostały. Zamek Szczerba leży w Górach Bystrzyckich przy trasie oznaczonej na niebiesko, szlak zaczyna się przy parkingu, gdzie znajduje się też drogowskaz. Legenda głosi, że nawiedza go jeździec bez głowy, duch zamordowanego giermka, który uwiódł (i rozkochał) córkę właściciela twierdzy. Obaj skończyli marnie: wzburzony ojciec zamordował rycerza i przypadkowo dziewczynę.
Czas powstania warowni jest nieznany, ale wszystko - baszty, mury obronne, fragment bramy - wskazuje na to, że pochodzi z XIV wieku. Najprawdopodobniej strzegł drogi handlowej, biegnącej tędy do Czech.
Kierunek Sandomierz, kiedy: 18-20 X i 2-3 XI
110 kilometrów od Lublina i mniej więcej tyle samo od Radomia leży rozsławiony przez Ojca Mateusza Sandomierz. Na fakt, że Maciej Dejczera osadził tu akcję serialu miasto nie pozostało obojętne i wykorzystało go do swojej promocji: przygotowało specjalną ulotkę turystyczną "Śladami Ojca Mateusza". Opisane w niej miejsca i budynki rzeczywiście były scenerią dla wydarzeń, w których dzielny ksiądz tropi notoryczne afery kryminalne. Są w niej więc i kultowe zabytki, i atrakcje Sandomierza m.in. Bazylika, Stare Miasto i podziemna trasa turystyczna. Przejście całego szlaku zajmuje 4 godziny (!), patrząc na wielkość miasta, które liczy mniej niż 30 tysięcy mieszkańców, w takim czasie można by zejść je przynajmniej kilka razy.
Środek jesieni w Sandomierzu będzie sprzyjał wielbicielom jazzu i muzyki alternatywnej, szykują się w nim dwie duże imprezy: Bezalkoholowa uczta z piosenką w ramach Festiwalu Łagodności i Witamina Jazz. Pierwszą 18 października otworzy koncert Renaty Przemyk, jazzowego charakteru kolejnego dnia doda jej Monika Borzym, a w niedzielę zagra Viola Brzezińska, laureatka Szansy na Sukces z 1995 roku. Piątkowy i sobotni występ jest płatny, koszt biletu oscyluje w granicach 20-25 zł. Witamina Jazz, czyli "jesienna kuracja półtonami", która ma pomóc niektórym słuchaczom zwalczyć alergię na jesień, potrwa przez weekend 2 i 3 listopada.
Kierunek Zakopane, kiedy: 18-20 X
Bardzo rzadko polecamy Zakopane, ale właśnie jesień jest najodpowiedniejszą porą, żeby zwiedzić je we względnym spokoju, czyli zanim nadciągnie zimowa fala turystów. W przedostatni weekend października (18-20 X) miasto obchodzi osiemdziesiątą rocznicę nadania praw miejskich. Z tej okazji lokalne władze szykują sporo ciekawych imprez artystycznych m.in. teatralnych i kinowych "Inspirowanych Górami". Już 17 października w dniu, kiedy mija 100 lat istnienia kina w Zakopanem, startuje pierwszy koncert folkowo-jazzowy rumuńskiego akordeonisty Mariana Mexicanu z zespołem.
11 października w Muzeum Tatrzańskim zaczyna się bardzo ciekawie brzmiąca wystawa góralskich fajek z przełomu XIX i XX stulecia, która wspomni nieistniejące dziś rzemiosło, jakim było fajczarstwo.
Będąc w środku jesieni pod Tatrami (nie uwzględniając długiego weekendu!), nie bójmy się miejsc tłumnie obleganych zimą i latem, a więc jarmarku pod Gubałówką czy kultowych Krupówek. O tej porze POWINNO być tutaj luźniej: skończyły się wakacje, a na studenckie wyjścia w Tatry powoli robi się "za późno". Pozostają spacery pięknymi tatrzańskimi dolinami. Wybierając się nad Morskie Oko dajmy odetchnąć przepracowanym koniom i końcówkę suchej, złotej jesieni wykorzystajmy na zdrowy i odprężający trekking.
Tatry pod koniec wakacji / shutterstock
Kierunek Przemyśl, kiedy: 12 X - 11 XI
220 kilometrów za Kazimierzem na południe leży Przemyśl, ostatni duży polski przysiółek, skąd już tylko 2 godziny drogi dzielą nas od bajecznego Lwowa. Zanim zdecydujecie się przekroczyć granicę w nadchodzący weekend, warto pozwiedzać jeszcze usytuowane wzdłuż niej zabytki. W południe 12 października w ramach przemyskiego festiwalu sztuki sakralnej rusza wycieczka krajoznawcza: "Szlakiem świątyń pogranicza", wcześniej trzeba sobie zarezerwować miejsce na liście uczestników, która jest w posiadaniu Towarzystwa Miłośników Sztuki Sakralnej. Dzień później na Rynku startuje 30 Przemyska Jesień Muzyczna, koncert inauguracyjny kosztuje 15 zł, całe wydarzenie kończy się 11 listopada. Jeszcze jesienią (do końca października) można zwiedzać słynne i jakże piękne o tej porze roku arboretum w Bolestraszycach, 7 kilometrów od Przemyśla. W weekendy jest czynne od 10.00 do 18.00.
Będąc w Przemyślu trzeba zobaczyć także twierdzę, tegoroczną laureatkę konkursu na Najlepszy Produkt Turystyczny POT. Potężny system fortyfikacji powstał tu jeszcze w czasach wojny krymskiej. Obecnie jest zaliczany do największych obiektów militarnych na świecie, a w samej Europie zajmuje miejsce trzecie - po twierdzy w Antwerpii i w Verdun. Po pierwszej wojnie światowej Twierdza Przemyśl przestała odgrywać znaczącą rolę, a później stała się tylko atrakcją turystyczną, dziś - jedną z najważniejszych w południowo-wschodniej Polsce. Niszczejącymi od 1918 roku budowlami państwo zainteresowało się dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych. Wkrótce między obiektami wytyczono ścieżkę edukacyjną. Dziś można kupić również przewodnik po kilkudziesięciu fortach głównych i pomocniczych.
Jedna z bieszczadzkich cerkwi jesienią / shutterstock
Kierunek Zamość, kiedy: październik-listopad
Druga gigantyczna twierdza mieści się w Zamościu, możecie ją zwiedzić w każdej chwili po wpisaniu do okienka przeglądarki nazwy strony: Zamosc.wkraj.pl, która oferuje wirtualny spacer po mieście. Oczywiście widoku zamojskiej starówki "na żywo" internet nie zastąpi, dlatego w planie zwiedzania południowo-wschodniego pogranicza Polski trzeba koniecznie ją uwzględnić. Należy przecież do najpiękniejszych w Europie. Podobno w czasie II wojny światowej na Zamość spadła tylko jedna bomba, w dodatku niewypał. Dlatego tutejszy rynek zachował unikatowy charakter w stylu włoskiego renesansu, a ratusza i otaczających go kamienic chroni dziś organizacja UNESCO. Zamość doczekał się wielu zaszczytnych porównań m.in. z Padwą, nazywa się go również polską Perłą Renesansu. Jesienią można udać się na zwiedzanie miasta z przewodnikiem (kontakt mailowy: przewodnikzamosc@gmail.com), koszt 2,5 godzinnej wycieczki po najważniejszych zabytkach wynosi 80 zł (o szczegóły trzeba dopytać organizatora). Zamość jest bramą Roztocza, na które też warto poświęcić przynajmniej weekend. Suchą, jesienną porą prezentuje się znakomicie, przy ładnej pogodzie dajcie się namówić na wycieczkę rowerową, którą można przedłużyć po granice samego Lwowa. Rodziny z maluchami w swoim weekendowym programie powinny uwzględnić położony 60 kilometrów dalej Chełm, gdzie znajdują się udostępnione do zwiedzania podziemia kredowe. Mierzą one około 2 kilometrów długości, w poszukiwaniu legendarnego ducha Bielucha można nimi przejść pod samym rynkiem miasta.
Zamość jesienią / shutterstock
Kierunek Bielsko-Biała, kiedy: 11 X - 29 XII
Jedynym miastem, które wielkością nie pasuje do wszystkich pozostałych (mniejszych) w naszym zestawieniu, jest Bielsko-Biała, ale zawsze podkreślam, że za mało ją doceniamy. Z drugiej strony, będąc w niej, wcale nie czuje się tych 160 tysięcy mieszkańców dookoła, a tutejsze imprezy zasługują na uwagę. Wiedeń Północy, jak Bielsko-Biała ma na drugie imię, powoli wyrasta na południowopolską stolicę jazzu. Na przełomie stycznia i lutego jazzowy rok w mieście otwiera Bielska Zadymka Jazzowa, w listopadzie podsumowuje go międzynarodowa Jazzowa Jesień. Ta ostatnia startuje trzynastego dnia miesiąca i kończy się w niedzielę. Nad imprezą czuwa Tomasz Stańko. Przy tej okazji warto bliżej przyjrzeć się miastu i jego okolicom: od górskich szlaków i znanych beskidzki kurortów dzieli je od kilku do kilkunastu kilometrów, od Pragi - 4 godziny jazdy samochodem. Tutejszy rynek wcale nie wypada gorzej od niejednej starówki dużego miasta, ma do zaoferowania przytulne knajpy, kawiarnie i puby, które mieszczą się w okalających go kamienicach. Do głównej atrakcji Starego Miasta, Zamku Książąt Sułkowskich, nie trzeba drałować prawie przez całą jego długość, wystarczy wyjść z rynku, kierując się w stronę ulicy Wzgórze.
W drugim tygodniu listopada w Bielsku-Białej odbędzie się druga duża jesienna impreza tym razem malarska. Bielska Jesień 2013, czyli Biennale Malarstwa, wystartuje 9 dnia miesiąca. Wystawę będzie można zobaczyć do 29 grudnia w Galerii Bielskiej BWA. Miesiąc wcześniej, 11 października, w tym samym miejscu rusza Piąty Foto Art Festival, w ramach którego do 27 października będzie można oglądać fotografie, których motywem przewodnim w tym roku są ludzie.
Kierunek Szczawnica, kiedy: do końca października
Beskidy są zagłębiem uzdrowisk, jeżeli jesienna aura okaże się łaskawa, nic tylko odetchnąć pełną piersią i wyskoczyć na górski szlak. Sama Szczawnica o tej porze zapada w jesienno-zimowy sen, więc o spektakularnych imprezach można zapomnieć, może poza Zaduszkami, które tu dla odmiany są nie jazzowe, a rockowe. Alternatywą dla wędrówek pienińskimi szlakami może być spływ Dunajcem, ale najpierw trzeba dostać się do Sromowców Niżnych albo Wyżnych. Przed flisakami jeszcze prawie cały miesiąc pracy, bo sezon kończy się dopiero 31 października. Po 7 miesiącach codziennych spływów, z dwoma wyjątkami na Boże Ciało i pierwszy dzień Wielkanocy, łodzie znikną z pienińskiego krajobrazu. W październiku kasy biletowe w Sromowcach działają od 9.00 do 15.00, a koszt spływu wynosi ok. 50 zł, dłuższy i droższy do Krościenka kosztuje 58 zł* i trwa od 2,15 minut (jeżeli płyniemy ze Sromowców Niżnych) do 3 godzin. Odpowiednio krótszy jest rejs do Szczawnicy: 1,45 min lub nieco ponad 2 godziny. Ulgi dotyczą dzieci poniżej dziesiątego roku życia, ale jest pewien specyficzny wyjątek: nie obowiązują przy podwyższonym stanie wody.
Spływ Dunajcem podbija rekordy popularności, a sami zainteresowani reklamują go jako jedyną taką atrakcję w Europie. Jest na pewno jedną z najstarszych rozrywek tego typu, bo korzeniami sięga 1832 roku. Tylko do połowy tego lata do łodzi wsiadło 70 tysięcy turystów. O tej porze, choć jest zimniej, Pieniny w jesiennej szacie robią genialne wrażenie. Po drodze można łyknąć trochę wiedzy temat Parku Pienińskiego, którą dzielą się z pasażerami flisacy-przewodnicy.
* Ceny sezonowe, mogły ulec zmianie.