Zwiedzamy wnętrza Pałacu Kultury

Gdy przed laty pisano o Pałacu Kultury, zawsze bawiono się w magię liczb: 46 tys. użytych cegieł, 86 tys. m kw. elewacji z kamienia i 74 tys. m kw. elewacji ceramicznych, 230,68 m wysokości wraz z iglicą, 42 kondygnacje. Zmierzono nawet wagę całkowitą budynku: 600 tys. ton! Te liczby wywierały wrażenie. W pamięci utkwiło mi inne porównanie. Liczba pomieszczeń jest tak wielka (2,3 tys.), że trzeba by wielu lat, gdyby chcieć zamieszkać w każdym pomieszczeniu przez jeden dzień.
Pałac Kultury i Nauki. Główne wejście - monumentalny hol pałacowy / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki. Główne wejście - monumentalny hol pałacowy / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki / Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl

Hol Pałacowy

Hol Pałacowy

Główne wejście do wieżowca znajduje się od strony placu Defilad. Jeszcze nie tak dawno, jak w amerykańskich biurowcach z lat 30., były tu drzwi obrotowe. Kilka lat temu zostały usunięte - zastąpiono je szklanymi i otwieranymi automatycznie.

Kilka kroków i już jesteśmy w monumentalnym holu pałacowym. Tu z reguły panuje duży ruch i możemy poczuć się zagubieni. Wprawdzie dziś hol nie wydaje się wielki, ale w chwili powstania było to jedno z największych tego rodzaju wnętrz w Warszawie. Wciąż jednak uderza surową monumentalnością, której nadaje mu oblicowanie ścian jasnym piaskowcem.

Kiedy tylko znajdziemy się w holu i miniemy współczesną ladę recepcyjną, zaczniemy piąć się ku górze po kilkunastu schodach z płyt różowego i szarego granitu. Ale przed sobą widzimy kamienną ścianę, przed którą niegdyś stał pomnik Przyjaźni autorstwa wybitnej polskiej artystki Aliny Szapocznikow (1926-73) - w swoim bogatym dorobku ma ona również krótki epizod ze sztuką socrealizmu. Trzymetrowej wysokości monument stanął na wprost wejścia, na niskim cokole. Przedstawiał dwie postacie w braterskim uścisku, trzymające zwinięty sztandar. W 1992 r., na fali porządków po komunizmie, ówczesny dyrektor Pałacu Kultury zarządził wyrzucenie Przyjaźni na złom. - To stało się pewnej nocy. Gdy rano pracownicy weszli do budynku, rzeźby już nie było. Zdjęto również ze ściany mosiężne litery. Do dziś są przechowywane w pałacu - mówi Hanna Szczubełek, kronikarka PKiN.

Podczas demontażu posągom odjęto ręce i sztandar, bo inaczej nie można go było wynieść przez drzwi Pałacu. Pomnik trafił na prywatną posesję Zbigniewa Bogusza w Józefowie koło Otwocka.

Stojąc w holu, zwróćmy jeszcze uwagę na monumentalną oprawę potrójnych drzwi wejściowych. Wraz z oprawami okien i kaloryferów tworzą przemyślnie zaprojektowaną kompozycję z kamienia, szkła i złocistego mosiądzu. Przyjrzyjmy się portalom drzwi wejściowych o misternej, klasycyzującej dekoracji i delikatnemu rysunkowi kraty osłaniającej grzejniki. Kojarzą się one bardziej ze sztuką art déco lat 20. niż z socrealizmem.

Zadrzyjmy głowę do góry, by wypatrzyć latarnie z kutego i czernionego żelaza. Powstały w spółdzielni Brąz Dekoracyjny i sprawiają wrażenie wykonanych ręką kowala. Kojarzą się z latarniami ulicznymi podobnymi do tych, jakie w latach 1953-55 montowano na uliczkach rekonstruowanego właśnie Starego i Nowego Miasta.

Pałac Kultury i Nauki. Płótno 'Moja podświadoma Warszawa' w cenie 150 tys. dolarów / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki. Płótno 'Moja podświadoma Warszawa' w cenie 150 tys. dolarów / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki / Wojciech Surdziel / Agencja Wyborcza.pl

Kontrowersyjny obraz

Zaskakująca panorama Warszawa wisi na ścianie przed wejściem do Sali Ratuszowej. To płótno "Moja podświadoma Warszawa" pędzla australijskiego malarza Charlesa Bilicha z 1988 r. Wzbudziło wielkie kontrowersje i stało się przedmiotem burzy medialnej. Jednak nie z powodu wątpliwych wartości artystycznych. Szokowała suma, za jaką obraz zapłaciła miejska spółka Holding Wars - 150 tys. dol.!

Z holu pałacowego po schodach na wprost wejdziemy do holu windowego. Na co dzień, poza wjazdem na taras XXX piętra, nie jest wykorzystywany. Zachwycą nas tu ściany z białego marmuru kaukaskiego oraz posadzki z czarnego marmuru z podkrakowskiego Dębnika i czerwonego marmuru Salieti. To stosunkowo wąskie pomieszczenie jest bardzo wysokie, a tajemniczości i zarazem monumentalności dodaje mu sufit oświetlony ukrytymi źródłami światła. Samo wnętrze w porównaniu z innymi, reprezentacyjnymi salami pałacu, mimo użycia drogich materiałów wykończeniowych, wydaje się być dość ascetyczne, choć monumentalne.

Pałac Kultury i Nauki. Sala Marmurowa z dekoratorskim sufitem / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki. Sala Marmurowa z dekoratorskim sufitem / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki / Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl

Sala Marmurowa

Sala Marmurowa

Z holu wejściowego po schodkach skręcamy w lewo. Tak trafiamy do ogromnej Sali Marmurowej. Tu często odbywają się wystawy lub targi. Pusta sala sprawia wrażenie ogromnego wnętrza zagubionego w Pałacu satrapy (Sala Marmurowa ma swoją bliźniaczkę - Salę Ratuszową - po drugiej stronie holu). Kroki odbijają się od ścian. Filary i ściany obłożono charakterystycznym, szarym marmurem ze Sławniowic. Zachwycą nas posadzki ułożone w symetryczne wzory i cztery efektowne kandelabry. Spójrzmy też do góry, by przyjrzeć się dekoracyjnym sufitom z misterną dekoracją sztukatorską oraz ogromnym świetlikiem. Neoklasycystyczny charakter mają cztery kryształowe kandelabry. Są ogromne i bardzo efektowne. To właśnie tu 31 lipca 1955 r. wydano wielkie przyjęcie z okazji otwarcia V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. W kronice Pałacu Kultury znajdziemy długą listę zaproszonych, młodzieżowych działaczy komunistycznych z obydwu stron żelaznej kurtyny. Dziś ich nazwiska nikomu nic nie mówią.

Dochodząc do końca Salą Marmurową, skręćmy na prawo. Dotrzemy do pomieszczenia o ścianie ozdobionej zdumiewającymi dekoracjami ze szkła i stali chromowanej. To dawna sala radzieckiej restauracji Trojka. Błyszczące kawałki szkła i metal sprawiają wrażenie ogromnej zbroi uplecionej z dziesiątków srebrnych płytek z rozetkami. Niezwykły jest też sufit kasetonowy - budzi skojarzenia z renesansowymi sufitami wawelskimi. W Trojce, póki istniała, najbardziej popularne były bliny i wódeczka. Przed październikiem 1956 r. była to restauracja elitarna, dla dyplomatów i obsługi oficjalnych delegacji. Potem mogli już tu przychodzić wszyscy. Bywalcy lubili popić i zamroczeni gubili się między filarami Sali Marmurowej.

Pałac Kultury i Nauki. Klatka schodowa nazywana przez pracowników Pałacu kaplicą.
Na ścianie złocona alegoria, przed którą czasem klękali zwiedzający. Pałac Kultury i Nauki. Klatka schodowa nazywana przez pracowników Pałacu kaplicą. Na ścianie złocona alegoria, przed którą czasem klękali zwiedzający. Pałac Kultury i Nauki / Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl

Płaskorzeźba na klatce schodowej

Płaskorzeźba na klatce schodowej

Wracamy w stronę Sali Marmurowej i skręcamy na prawo. Znajdziemy się na monumentalnej klatce schodowej. Rozmiarami nie ustępuje ona tym w pałacach możnowładców. Pracownicy Pałacu wnętrze to nazywają kaplicą.

Ponad portalem, wiodącym w kierunku Sali Kongresowej, widnieje socrealistyczna płaskorzeźba, która przez delegacje pracownic Państwowych Gospodarstw Chłopskich brana była za wyobrażenie świętych. Do dziś opowiadane są anegdoty, jak przed wyzłacaną alegorią chłoporobotnicy zdejmowali czapki, a kobieciny w chustach nabożnie przyklękały. Zachowały się też pisane przez nich listy. Przytacza je Dobrosława Grzybkowska w artykule "Pałac Kultury jako obiekt kultowy". Czytamy w nim np.: "Kochany Pałacu. Pomóż mi. Sąsiad zajął mi miedzę".

Spójrzmy na płaskorzeźbę. To zawiła alegoria "Pokoju marksistowskiego niosącego ludziom Życie" autorstwa Georgija Iwanowicza Motowiłowa, a wykonana w fabryce im. Bułganina w Moskwie. Jest szkliwiona i mocno wyzłocona. Sakralny charakter wnętrza dostrzegli realizatorzy teledysku popularnego w latach 80. brytyjskiego artysty Sala Solo, lidera zespołu Classix Noveaux. W 1984 r. na marmurowych schodach z chłopięcym chórem Towarzystwa Śpiewaczego "Lutnia" Sal Solo wykonał jeden ze swoich największych przebojów "San Damiano". Zrealizowany w Pałacu Kultury teledysk pokazywały wszystkie telewizje muzyczne świata. Nakręcił go polski reżyser Ryszard Karpiński. Z kolei Hanna Kral w książce z 1981 r. "Jesteśmy w Warszawie" o płaskorzeźbie pisała: "Do osób klękających jak w kościele przed płaskorzeźbą, która symbolizuje pokój i dobrobyt, wzywa się lekarza, moim zdaniem zupełnie niesłusznie zresztą. Jest to rzeźba ogromna, pełna złoceń, z kobietą symbolizującą ojczyznę, gołębiem (pokój), snopem (urodzaj), dzieckiem (macierzyństwo), fanfarami (zwycięstwo) i wieloma innymi symbolami jeszcze. (...) A kiedy poza nią otwierają się drzwi i widać rzęsiście oświetloną Salę im. Tiereszkowej, to robi się tak podniośle i tak wspaniale, że każdy ma ochotę przyklęknąć, po co więc lekarz zaraz".

Pałac Kultury i Nauki. Sala Marii Curie-Skłodowskiej / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki. Sala Marii Curie-Skłodowskiej / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki / Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl

Sala Marii Curie-Skłodowskiej

Sala Marii Curie-Skłodowskiej

Tak wstępujemy do Sali Marii Curie-Skłodowskiej. Jej wystrój nie zmienił się ani jotę od chwili otwarcia Pałacu Kultury i Nauki. W oczy rzucają się przede wszystkim dwa rzędy kolumn oraz potężny plafon świetlny ciągnący się wzdłuż centralnej części sali. Tu po raz pierwszy natykamy się na ogromną, drewnianą posadzkę. Intensywnie pachnie pasta do podłogi. Depcząc ją, łatwo sobie wyobrazić dziesiątki robotników froterujących świeżo wypastowane podłogi tuż przed otwarciem PKiN. Podobną scenę oglądać możemy w socrealistycznej komedii z lat 50. "Przygoda na Mariensztacie".

Pałac Kultury i Nauki. Sala Gagarina / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki. Sala Gagarina / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki / Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl

Sala Gagarina

Sala Gagarina

W połowie długości sali, po prawej stronie, schodkami w dół zejdziemy do Sali Gagarina Tu znajdziemy toalety, tutaj też czeka się na seans w dawnej sali kina Wiedza (dziś Kinoteka). Obok wypatrzymy wejście do sali rady miasta. Nie należy do najpiękniejszych w Pałacu, jest jednak jedną z najważniejszych. Teoretycznie powinna panować tu atmosfera powagi. Kto jednak uczestniczył w sesji rady miasta wie, że bardzo często jest to miejsce zażartych kłótni polityków i często niewybrednych żartów. Pierwotnie była to sala koncertowa.

Zawróćmy i Salą Skłodowskiej idźmy do końca. Skręcamy w lewo i dochodzimy do kolejnego, ogromnego wnętrza ozdobionego malowidłami. To Sala Broniewskiego. Ściany o powierzchni 410 m kw. błyszczą piaskowobeżowym stiukiem, a ożywione są imponującym portalem wiodącym do Sali Rudniewa. Na fasecie z ozdobnym fryzem wymalowanym na zielonym tle ujrzymy unikatową galerię ośmiu socrealistycznych cnót wyobrażonych przez młode kobiety. Znalazły się one wewnątrz ozdobnych kartuszy.

Pałacowe alegorie

Pałacowe alegorie

Nad przedsionkiem widnieje personifikacja Architektury. To młoda kobieta w powłóczystych szatach siedząca na tle Pałacu Kultury i Nauki. Dziewczyna zaskakuje delikatnymi rysami twarzy i szatami podkreślającymi jej wdzięki. Kojarzy się bardziej z oddającą się rozkoszom studentką warszawskiego wydziału architektury niż socrealistyczną alegorią.

Teraz patrzmy na kolejne alegorie od lewej strony.

* Ponad portalem drzwi wiodących do Sali Rudniewa mamy personifikację Geometrii. Młoda dziewczyna kreśli dowód na twierdzenie Pitagorasa.

* Personifikacja Chemii. Sylwetka tej postaci jest bliższa ideałowi socrealizmu - niewiasta wyobrażająca chemię siedzi dość sztywno. Można odnieść wrażenie, że obawia się wybuchu destylatów bulgoczących w retortach.

* Bardzo przyzwoicie odziana jest personifikacja Sztuki. Kusi jednak nogą odsłoniętą do wysokości kolana. Siedzi obok ogromnej palety i kamiennego popiersia, sprawiając wrażenie muzy jakiegoś artysty.

* Młot, ogromne koło zębate i łożysko kulkowe - to tradycyjne atrybuty personifikacji Przemysłu. Muskulatura wyobrażonej tu niewiasty każe wierzyć, że poradzi sobie ona z trzymanym w ręku młotem.

* Alegoria rolnictwa była szczególnie chętnie wyobrażana w malarstwie i rzeźbie socrealizmu. Najczęściej ukazywano niewiasty tonące w obfitości darów uspołecznionego ogrodnictwa. W tym przypadku alegoria ma szaleńczo zmierzwione włosy, a w ręku trzyma ułamaną gałąź.

* Wprawdzie praw fizyki nie da się zmienić, ale w epoce, gdy obowiązywała nauka stalinowska, eksponowanie wzoru Alberta Einsteina na zależność między całkowitą energią ciała i jego masa relatywistyczną E =mc2 mogło zaskakiwać. Wzór ten jest atrybutem alegorii Fizyki.

* O podróżach marzy oparta o globus personifikacja Geografii. Niestety, w stalinowskim świecie odciętym od Zachodu żelazną kurtyną problemem było nie tylko podróżowanie nawet między krajami demokracji ludowej.

Pałac Kultury i Nauki. Sala Rudniewa - nazwana tak na cześć głównego projektanta Pałacu / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki. Sala Rudniewa - nazwana tak na cześć głównego projektanta Pałacu / Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pałac Kultury i Nauki / Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl

Sala Rudniewa

Sala Rudniewa

Stojąc pod imponującymi drzwiami do Sali Rudniewa, chwyćmy za klamkę. Może uda się nam zajrzeć do wnętrza. Sala nazwana została na cześć Lwa Rudniewa, głównego projektanta Pałacu. To właśnie tu najlepiej zachował się pierwotny wystrój w Pałacu Kultury i Nauki.

Pomyślana była jako sala prezydium Polskiej Akademii Nauk. Otacza ją półkolista kolumnada. Przyjrzyjmy się drewnianym meblom: stołowi prezydialnemu, mównicy, dziesięciu fotelom, sześciu pulpitom ustawionym w półkole, krzesłom i kabinom tłumaczy. Kryształowe żyrandole pomiędzy kolumnami to dzieła polskiego wzornictwa. Zachwycają też żyrandole w kształcie eterycznych bukietów. Gdyby wystawiono je w luksusowym magazynie oświetlenia, pewnie osiągnęłyby zawrotną cenę i uznano by je za przykład najnowszego designu. Te cacuszka rozświetlające przestrzeń między kolumnami i zwisające spod belkowania są dziełem zespołu polskich projektantów Haliny Jastrzębowskiej, Wandy Zawistowskiej-Manteuffel i Henryka Gałczyńskiego. Żyrandole tego zespołu projektantów, podobnie jak w innych pomieszczeniach PKiN, trudno uznać za przykłady socrealizmu. To raczej indywidualne dzieła sztuki dekoracyjnej.

Idąc dalej, dojdziemy do Sali Starzyńskiego, która jest niemal identyczna jak Sala Curie-Skłodowskiej. Na jej końcu wypatrzymy schody. Nie wchodzimy jednak na nie. Skręćmy w lewo, by minąć 300-metrową Salę Kruczkowskiego. Od lewej przylega do ośmiobocznego przedsionka holu windowego. Po prawej widzimy skromne drzwi wiodące do Galerii Jubileuszowej stworzonej w 2005 r. z okazji jubileuszu 50-lecia Pałacu. Co miesiąc urządzane są w niej wystawy malarstwa lub rzeźby (wstęp wolny w godz. 10-17, codziennie).

Tą samą windą lub tymi samymi schodami, którymi weszliśmy na górę, przez Salę Marmurową, wrócimy do holu budynku.

Czytaj więcej w Spacerownikach Warszawskich - częśc I i II

Spacerownik Warszawski, część I

Więcej o: