Wizgowi silników pracujących na najwyższych obrotach towarzyszą fontanny śniegu strzelające w niebo spod kół i gromki śmiech śmiałków próbujących ujarzmić błyszczące w zimowym słońcu maszyny. Co z tego, że termometry wskazują -15 stopni, skoro i tak trzeba się zdrowo napocić
Skuterem śnieżnym możemy pokonywać zaspy w całej Polsce. Stawki za wypożyczenie pojazdu niemal wszędzie są takie same. Cena zależy od długości trasy i sprzętu i zbliżona jest do tej, jaką zapłacimy za podobny wypad quadem. Popularnością oba wehikuły cieszą się prawie taką samą. O ile jednak wyprawy czterokołowcem w zimowy plener to rozrywka dla twardzieli, o tyle skuter śnieżny wymaga anielskiej cierpliwości. Na najciekawszych trasach w górach - na Podhalu i w okolicach Krynicy Górskiej - panuje bowiem taki ścisk jak na warszawskiej Pradze w czasie budowy II linii metra. Za to jeśli zdecydujemy się zrezygnować z górskich panoram na rzecz zaśnieżonych krajobrazów Pomorza i Mazur, możemy przeżyć zimową przygodę w bezludnych prawie ostępach.
Amatorzy skuterów mają do wyboru wyprawy kilkugodzinne i ekstremalne kilkudniowe rajdy. Początkujący za wypad dwuosobowym skuterem zapłacą kilkadziesiąt złotych, trzydniowa eskapada sprzętem wysokiej klasy może kosztować nawet 1500 złotych od osoby. Takim skuterem bez problemu poradzimy sobie w najtrudniejszym terenie. Pod jednym warunkiem - że umiemy się nim posługiwać. Niektóre modele osiągają prędkość 200 km/h, a na muldach możemy wyskoczyć w górę kilka metrów. Ujarzmienie takiego potwora to naprawdę duża sztuka, a jazda w trudnym terenie może kosztować sporo sił.
Airboatem, czyli niewielką, jedno- lub dwuosobową łodzią o płaskim dnie, po zamarzniętym jeziorze możemy mknąć z prędkością nawet 150 km/h. Te jednostki, wyposażone w ogromne śmigła umieszczone na rufie, doskonale radzą sobie w warunkach zimowych.
Wystarczy powiedzieć, że na wodzie poruszają się wolniej o jakieś 40 km/h. Poziom hałasu, jaki wytwarzają przy poruszaniu, można porównać do startującego odrzutowca albo hamującego ekspresu relacji Warszawa-Katowice. Jest to dźwięk tak przeraźliwy, że przy wypożyczaniu warto upomnieć się o specjalne ochraniacze na uszy. Bez nich cała radość z wycieczki pierzchnie w popłochu, hen, do ciepłych krajów. Najlepsze warunki do zimowej jazdy - i jednocześnie najwięcej wypożyczalni - znajdziemy na Wybrzeżu i Mazurach. Cena za wypożyczenie air-boata jest o wiele wyższa niż za skuter. Godzina śmigania po zamarzniętej tafli jeziora kosztuje nawet 500?600 złotych.
Rzadziej spotykane, choć często mylone z airboatami, są poduszkowce. Na pierwszy rzut oka ich napęd działa na podobnej zasadzie, ale konstrukcja tych pojazdów jest nieco bardziej skomplikowana. W trudnym terenie częściej także ulegają awariom, a zniszczenie fartucha tworzącego poduszkę powietrzną, na której takie jednostki się poruszają, właściwie je unieruchamia. Dlatego też, jeśli zdecydujemy się na zimową wycieczkę poduszkowcem, będziemy występować w roli pasażera. Zwykle dostępne są nieduże, dwu- lub trzyosobowe jednostki, ale można też spotkać większe. Wypad dla kilku osób kosztuje około 2000 złotych. Jeśli chcemy skorzystać z takiej atrakcji, zdecydowanie powinniśmy wybrać się na Suwalszczyznę, Wybrzeże i oczywiście Mazury.
Argumentów za zimową wyprawą na Mazury jest przynajmniej tyle samo, ile powodów, aby w tym samym czasie wybrać się do Zakopanego. Ale jeśli policzyć i porównać wszystkie atrakcje, jakie mają do zaoferowania Podhale i Mazury, można zaryzykować śmiałą tezę, że zimowej stolicy Polski należy jednak szukać na północnym wschodzie kraju.
O tym, że w okolicy Olsztyna działają wyciągi narciarskie, jak ten w Rusi, wiedzą już nie tylko okoliczni mieszkańcy. A przecież jesteśmy w Krainie Tysiąca Jezior. To otwiera przed amatorami białego szaleństwa zupełnie nowe możliwości. Bo kto powiedział, że na przykład na kitesnowboardingu można szybować tylko na Gubałówce? A widział ktoś bojery albo tripskejterów (długodystansowych łyżwiarzy) na Morskim Oku?
Dla amatorów silników grających na najwyższych obrotach Mazury mają o wiele więcej do zaoferowania niż Podhale. To właśnie na północnym wschodzie poprowadzono najwięcej urozmaiconych i malowniczych tras dla skuterów śnieżnych i quadów, to tu znajdziemy najwięcej ofert dla śmiałków, którzy odważą się wyruszyć w osobliwy kulig airboatem lub poduszkowcem. Tutaj też są jedne z niewielu miejsc w Polsce, gdzie można pomknąć po zmrożonej tafli jeziora... motobojerem (poza Mazurami taką maszynę na pewno można wypróbować na Jeziorze Charzykowskim nieopodal Chojnic).
Taki sprzęt na pierwszy rzut oka wygląda jak bolid w stylu retro. Opływowa, otwarta konstrukcja, z tyłu silnik, a zamiast 20-calowych kół - płozy. Należy wsiąść do niego w białym szaliku, pilotce i obowiązkowo w goglach. Nie tylko dlatego, by trzymać fason. Bez osłoniętych oczu nawet marne 30 km/h staje się prawdziwie ekstremalnym przeżyciem.
Szerokie opony jeżą się setkami wyostrzonych śrub. Aby przygotować takie gumy na ekstremalną jazdę po lodzie, trzeba poświęcić przynajmniej kilkanaście godzin. Najpierw żmudne wkręcanie, a potem szlifowanie. Gdy już wszystko jest gotowe, trzeba jeszcze chwycić za łopaty. Ktoś musi przecież odśnieżyć jezioro.
Na taki pomysł mogli wpaść tylko zapaleńcy z WheelieHoliX. Chłopaki z Olsztyna to czołówka polskiego stuntu (w dużym uproszczeniu chodzi o akrobacje na motocyklach). Jazda na jednym kole, tylnym albo przednim, poślizgi, stójki, salta - z motocyklami potrafią zrobić wszystko.
Oczywiście to ekstremalna jazda dla zawodowców, ale jeśli mamy takie życzenie, nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować swoich sił na lodzie! W ubiegłym roku powstał w Trójmieście pierwszy w Polsce lodowy tor gokartowy. Nietypowy obiekt urządzono na jeziorze w Leźnie. Specjalnie na jego potrzeby przystosowano ścigacze, wyposażając je w opony z kolcami. Organizatorzy z firmy KartCenter zapewniają, że jeśli warstwa lodu na jeziorze będzie wystarczająco gruba, to tor powstanie również w tym roku. Ubiegłej zimy dziesięciominutowy wyścig kosztował 30 złotych.
A jeśli jazda driftem, czyli w poślizgu kontrolowanym, przypadnie nam do gustu, możemy spróbować tego samego własnym samochodem. Na początku oczywiście pod okiem instruktora na specjalnie wyznaczonym do tego terenie. Zimowe kursy panowania nad samochodem organizuje między innymi warszawska Akademia Bezpiecznej Jazdy. Jej adepci mają do dyspozycji dwa profesjonalnie przygotowane tory. Takie szkolenia nie tylko uczą, jak panować nad autem w trudnych warunkach, lecz także są doskonałą zabawą.
A może gdy będziemy wykręcać na lodowisku pierwszy piruet naszym samochodem, pojawi się nieśmiała myśl, że zimę jednak da się lubić. Z każdym kolejnym obrotem będziemy nabierali pewności, aż w końcu dotrze do nas, że zima naprawdę jest super! I od tej chwili zaczniemy to ogłaszać wszem i wobec.
Źródło: Witaj w Podróży