W sali jadalnej kórnickiego zamku wisi portret kobiety w białej sukni. To Teofila z Działyńskich Szołdrska-Potulicka, zmarła w 1790 r. właścicielka zamku i jeden z najbardziej znanych polskich duchów. Według legendy nocami schodzi z portretu i idzie do parku, gdzie czeka na nią tajemniczy jeździec. Wędrują razem do świtu, a gdy pierwszy kur zapieje - znikają.
Kim była Teofila z Działyńskich Szołdrska-Potulicka za życia? Przede wszystkim pierwszą wybitną przedstawicielką rodu Działyńskich, której zarówno Kórnik, jak i okoliczna ludność wiele zawdzięczała. Zniosła w swoim majątku pańszczyznę, budowała drogi i młyny. Jednak wokół jej osoby krążyło dużo plotek. Po pierwszym mężu byłą wdową, z drugim rozwiodła się, chodziły wieści o jej romansach. Cierpiała na migreny i lubiła spędzać czas w parku. Rozebrała zameczek myśliwski Górków nad Jeziorem Kórnickim, w którym według podań diabły strzegły skarbów. Rzekomo z tych powodów po śmierci nie zaznała spokoju. Pierwsze opowieści o tajemniczej Białej Damie pojawiły się już w XIX w.
W zamku w Kórniku obecnie mieści się muzeum. Do Kórnika najwygodniej jest dojechać samochodem bądź autobusem z Poznania.
Na murze podłęczyckiej kolegiaty w Tumie widać ślady wielkiej łapy. Legenda mówi, że to diabeł Boruta próbował przewrócić świątynię. A było tak: Boruta miał się zakochać w dziewczynie i na jej prośbę nosić kamienie na budowę karczmy, a w rzeczywistości - kościoła. Gdy diabeł dowiedział się prawdy, postanowił kościół zniszczyć.
Według innej legendy Boruta był chłopem, strażnikiem lasów, który pomógł Kazimierzowi Wielkiemu wydostać się z bagna, w zamian za co otrzymał tytuł szlachecki. Wsławił się okrucieństwem i z tego powodu po śmierci zamienił się w diabła, który po dziś dzień buszuje po okolicach Łęczycy.
Z Borutą czy bez, 850-letnia kolegiata w Tumie warta jest obejrzenia. Romańską bryłę świątyni widać dobrze z drogi z Warszawy do Łęczycy. Kolegiata leży około 3 km od centrum Łęczycy. Niestety, niełatwo obejrzeć wnętrze kolegiaty, można to robić tylko w niedziele między mszami, w inne dni - tylko jeśli uda się przekonać miejscowego proboszcza do otwarcia kościoła.
Po zamku w Bobolicach, położonym malowniczo na wysokiej skale na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, snuje się wedle legendy szlochająca dama. To nieszczęśliwa żona bogatego hrabiego. Do ślubu z sześćdziesięcioletnim hrabim młodziutką dziewczynę przymuszono. Małżonek zmarł po kilku latach, spłodziwszy wcześniej trzech synów. W razie śmierci synów majątek dziedziczyć miała wdowa i to postanowienie stało się zarzewiem nieszczęścia młodej kobiety. Gdy dwaj synowie hrabiego tragicznie zmarli, cień podejrzeń padł na hrabinę. Krewni hrabiego szybko pozbawili ją opieki nad trzecim synem, a kobieta wpadła w rozpacz. Bliska szaleństwa hrabina z Bobolic zaczęła przejawiać zdolności jasnowidzenia, któregoś razu miała wizję, że jej ostatni syn tonie. Nie mogąc tego wytrzymać, umarła. Od tego czasu w bobolickim zamku można ujrzeć ciemno ubraną postać albo usłyszeć zawodzenie.
Ten, kto się chce przekonać, czy to prawda, może zwiedzić komnaty zamkowe i muzeum. Bobolice leżą 40 km od Częstochowy i 90 km od Krakowa. W pobliżu znajduje się drugi ciekawy zamek - w Mirowie.
W wielkopolskim zamku w Szamotułach ma się pojawiać duch Halszki z Ostroga, kobiety, dla której ogromna fortuna stała się przekleństwem.
Halszka była córką księcia Ilii Ostrogskiego, urodziła się po śmierci ojca i odziedziczyła po nim fortunę. O rękę zamożnej dziedziczki ubiegało się wielu adoratorów. Jednym z nich był Dymitr Sanguszko, który uprowadził nastoletnią dziewczynę. Został zamordowany, a młodą wdowę król Zygmunta Augusta wydał za mąż za wojewodę poznańskiego, Łukasza Górkę. Nie spodobało się to zarówno głównej zainteresowanej, jak i jej matce, która wybrała Halszce innego męża. Jednak król przekazał ją legalnemu małżonkowi, a ten wywiózł ją do Szamotuł i nic się nie dało zrobić. Legenda mówi, ze Łukasz Górka przez 14 lat więził Halszkę w zamkowej wieży, jak było naprawdę - nie wiadomo. Teraz podobno duch dziewczyny snuje się nocami w pokutnych szatach w pobliżu baszty.
Nawet nie znając historii pięknej i nieszczęśliwej Halszki, warto zobaczyć zamek w Szamotułach. Wnętrza zamku są ciekawe, mieści się tu także bogata kolekcja ikon.
Egzotyczna Biała Dama pojawia się na dziedzińcu zamkowym średniowiecznej warowni w Niedzicy - zawsze w szumie wichru. Wieść niesie, że to duch Pół-Indianki - Uminy, córki Węgra Sebastiana Berzevicy, który wyjechał do Peru, gdzie ożenił się i skąd po latach wrócił z córką, zięciem i częścią legendarnego skarbu Inków. Umina urodziła syna, a niedługo później ona i jej mąż zostali zamordowani - Umina zginęła przy wejściu do kaplicy w Niedzicy. Według legendy do dziś błąka się tam nocami, ubrana w białe szaty.
Dziś na zamku w Niedzicy mieści się muzeum, a także centrum hotelowo-restauracyjne. Przyjeżdżają tu prawie wszyscy turyści odwiedzający Pieniny, gdyż zamek jest dobrze zachowany i malowniczo położony. A legendzie o Białej Damie tajemniczości dodaje fakt, że po II wojnie światowej znaleziono tu podobno inkaskie kipu, czyli zapis o miejscu, w którym ukryty jest skarb Inków...
Z dolnośląską warownią związana jest legenda o pięknej i okrutnej księżniczce, która zgodziła się wyjść za mąż tylko za tego śmiałka, który w pełnej zbroi objedzie konno zamek dookoła. A Chojnik stoi na wysokiej i stromej skale. Pojawiali się kolejni chętni adoratorzy i spadając w przepaść ginęli tragicznie, jednak Kunegunda była nieczuła na ich nieszczęście. W końcu pojawił się rycerz, do którego mocniej zabiło serce księżniczki. Kunegunda z zapartym tchem śledziła jego zmagania, a gdy rycerzowi udało się konno objechać zamek, wybiegła mu na spotkanie. Tu spotkał ją zawód - rycerz wzgardził jej ręką, a wysiłku podjął się tylko po to, żeby uratować rycerski honor. Załamana księżniczka rzuciła się w przepaść, a jej zjawa do dziś pojawia się w Chojniku, błąka się i płacze wspominając dumnego rycerza. Czasem słychać także tętent końskich kopyt.
Zamek w Chojniku mieści się na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego. W jego obrębie znajduje się schronisko turystyczne, w którym można przenocować i się posilić.
Biała Dama to bodaj najpopularniejsza polska zjawa, w różnych zamkach można ich naliczyć co najmniej kilkanaście. Nie zabrakło też Białej Damy na zamku Grodno w północnej części Gór Sowich na szczycie góry Choina. Owa dama spaceruje nocami po murach zamkowych i rzuca się w przepaść. Wieść niesie, że to duch kasztelanki Małgorzaty. Dziewczyna zakochała się w giermku, jednak ojciec postanowił ją wydać za starego barona. Małgorzata nie zamierzała jednak potulnie poddać się ojcowskiej woli. Namówiła świeżo poślubionego małżonka na romantyczny spacer i zepchnęła go w przepaść. Zdarzenie widział jej ojciec, który skazał zbrodniarkę na zamurowanie w krypcie. Teraz duch nieszczęśnicy błąka się po zamku.
Zamek Grodno jest pięknie położony pośród lasów, na wysokiej skale, nad doliną rzeki Bystrzycy. Oglądanie zamku można połączyć ze zwiedzaniem sztolni walimskich, można wtedy kupić wspólny bilet na obydwa miejsca.
Ludwika z Szujskich Kuczyńska, ubrana w żółtą suknię na portrecie zawieszonym w muzealnym holu zamku w Liwie, według legendy ma się błąkać po zamkowych komnatach, pokazując czyste dłonie. A wszystko z powodu tragicznej pomyłki sprzed kilkuset lat.
Ludwika była żoną kasztelana zamku liwskiego, człowieka hojnego, ale i niebywale zazdrosnego. Podarował on żonie pierścień z brylantem, a gdy ten zniknął, a żona nie umiała powiedzieć, co się z nim stało, uznał, ze na pewno trafił do rąk jej kochanka. Wtedy kasztelan, mimo, że kochał małżonkę, nakazał ją ściąć, a pierścień... znalazł się po pewnym czasie w gnieździe sroki. Wówczas kasztelan z rozpaczy rzucił się w przepaść.
Żółtą Damę podobno najłatwiej spotkać w czasie pełni księżyca. Jeśli chcemy się o tym przekonać, wybierzmy się do zamku w Liwie, położonego wśród nadrzecznych łąk nad Liwcem.
W dworze przy zamku jest Muzeum Zbrojownia z bogatymi zbiorami. Dojechać tam można samochodem bądź autobusem z Warszawy.
Zjawa Anny Wazówny ma dobrą reputację - według legendy nie tyle błąka się i straszy, co dogląda zamku w Golubiu-Dobrzyniu. Anna Wazówna była siostrą króla Zygmunta III Wazy. Przez wiele lat mieszkała na zamku w Golubiu-Dobrzyniu i bardzo związała się z tym miejscem. Była dobra i skromna, opiekowała się ludźmi, leczyła chorych i pomagała ubogim. Po śmierci miała nadal opiekować się zamkiem, dlatego ciągle pojawia się tu jej duch.
Gotycko-renesansowy zamek golubski to nie tylko pięknie położony zabytek o bogatej historii, ale także miejsce, gdzie odbywa się wiele imprez i zabaw. W zamku znajduje się restauracje i pokoje gościnne. Budowla wznosi się na zielonej skarpie ponad historycznym miastem, a z przyzamkowej platformy widokowej można podziwiać okolice.
W kolekcji białych dam jest też Anna Orzelska z Nieborowa. Piękna, nieślubna córka Augusta Mocnego została uwieczniona na portrecie wiszącym w Czerwonym Salonie w nieborowskim pałacu. Nie wiadomo, co sprowadza ducha Anny Orzelskiej do pałacu, ale ma ona reputację zjawy przyjaznej i opiekunki posiadłości, choć za życia cieszyła się opinią skandalistki. Nieborowska Biała Dama snuje się ponoć po pałacu w księżycowe noce w towarzystwie psa.
Nieborów autorstwa Tylmana z Gameren to jedna z najpiękniejszych rezydencji magnackich w Polsce. Jest tam muzeum, w którym można podziwiać bogate, stylowo urządzone wnętrza. Nieborów leży w pobliżu Łowicza, skąd można dojechać samochodem lub autobusem.