Jay Weinstein podróżuje po świecie i fotografuje napotkanych ludzi. Jednak nie są to zwykłe zdjęcia. Fotograf namawia obce osoby, aby... się do niego uśmiechnęły. W ten sposób realizuje projekt "So I asked them to smile", w którym pokazuje, jak wielką moc ma zwykły uśmiech.
Jak to się zaczęło? - Kilka lat temu odwiedziłem Bikaner (miasto w północno-zachodnich Indiach), gdzie z aparatem w dłoni zwiedzałem pałace i forty. Zaczęło się robić ciemno, więc ruszyłem w kierunku dworca kolejowego. Zobaczyłem rząd zaparkowanych rowerów i skuterów, a obok nich stał człowiek, któremu chciałem zrobić zdjęcie. Jednak surowy wyraz jego twarzy dał mi do zrozumienia, że powinienem odłożyć aparat.
Weinstein zwrócił się więc w kierunku grupki mężczyzn, którzy wydali mu się bardziej pogodni. - Wtedy ten człowiek podszedł do mnie i powiedział: chciałbym, żebyś mnie też sfotografował. Odwróciłem się w jego kierunku i poprosiłem o uśmiech. W jednej chwili spostrzegłem, jak bardzo jego twarz się zmieniła. Z tym uśmiechem był inną osobą! - wspomina fotograf. W tej wersji Hindus stał się automatycznie przyjaźniejszy, bliższy, bardziej przystępny.
Jay zapragnął tym doświadczeniem podzielić się z innymi i w ten sposób powstał projekt "So I asked them to smile", w którym nie ma imion ani historii fotografowanych osób. Ukazują się za to obrazy przedstawiające dwie wersje ludzkiej twarzy: z uśmiechem i bez niego. Przekaz projektu widać już na pierwszy rzut oka.
Jay Weinstein
Oficjalna strona projektu: soiaskedthemtosmile.com
Mężczyzna spotkany w mieście Pune (Indie), na jednym z placów budowy.
Bombaj, Indie. Ten mężczyzna wygląda zupełnie inaczej, gdy się uśmiecha.
Starszy mężczyzna napotkany w niewielkim miasteczku Vrindavan.
Jeden z przechodniów zatłoczonych ulic w mieście Ujjain w Indiach.
Vrindavan, Indie. Mężczyzna przechadzał się nad rzeką, gdy zaczepił go fotograf i poprosił o uśmiech.
Bombaj, Indie.
Pradesh, Indie.
W miejscowości Kisama - północno-wschodnie Indie.
Jeden z mieszkańców miejscowości Kakhsar.
Vrindavan, Indie.