Islandia stała się bardziej dostępna dla Polaków. Zima na Islandii pozornie może wydawać się mało zachęcająca: ciemno i zimno. Tymczasem temperatury nie są tam teraz wcale niskie (oscylują wokół 0 stopni Celsjusza), nie brakuje też wcale światła. Które i tak blednie (sic!) w zestawieniu z atrakcją jak najbardziej nocną - zorzą polarną. Tak, zimą na Islandii szkoda tracić czas i widoki na spanie. Zorzę można zobaczyć na zorganizowanej wycieczce ze stolicy albo wyjeżdżając samodzielnie w miejsce, gdzie nie ma łuny od miejskich świateł.
Niewątpliwą atrakcją Islandii są gejzery. Cała wyspa jest bogata w źródła geotermalne. Najpopularniejsze to źródła Jeziora Kleifarvatn, Snorralaug, gejzer Geysir i absolutny numer jeden, czyli Błękitna Laguna, która trafiła na listę 25 cudów świata National Geographic. Błękitna Laguna to baseny o pięknej błękitnej barwie wody (oczywiście gorącej), otoczone pokrywą lawy. Bilet do Błękitnej Laguny kosztuje ok. 45 euro. W samym Reykjaviku jest spory wybór basenów termalnych - widoki nie są tak spektakularne, ale przyjemność podobna, a ceny niższe.
fot. Shutterstock
Islandia jest niestety drogim dla Polaków krajem, ceny są tam 2-3 razy wyższe niż w Polsce. Trudno będzie znaleźć nocleg w cenie niższej niż równowartość 100 zł od osoby. Dobra i relatywnie niedroga jest komunikacja autobusowa na wyspie.
Zobacz też: Tu nie ma pociągów, a dzieci ze szkoły może odebrać ci prezydent. Dlaczego Polacy decydują się tu mieszkać?
Zimą, kiedy Bałtyk zamarza, w Estonii można jeździć po morzu samochodem. To propozycja dla odważnych, co nie znaczy dla szaleńców, bo wszystko odbywa się w pełni legalnie. Po lodzie poprowadzone są specjalne drogi - oczywiście tylko sezonowe. Nie każdym samochodem można wjechać na lód, auto nie może przekraczać określonej masy. Ruch odbywa się wyłącznie za dnia, a w samochodzie nie można zapinać pasów bezpieczeństwa na wypadek konieczności szybciej ewakuacji. Każdy kierowca powinien też mieć przy sobie telefon komórkowy. Co ciekawe, po lodzie można jechać z prędkością poniżej 25 km/h lub w przedziale 40-70 km/h; prędkości w przedziale między 25 i 40 km/h wywołują drgania, które mogą spowodować załamanie lodu. Najpopularniejsza lodowa trasa prowadzi na wyspę Hiiumaa.
fot. Shutterstock
Jeśli nie chcecie jechać do Estonii własnym samochodem, szukajcie promocyjnych lotów. Bilety można znaleźć za około 544 zł w obie strony. Oczywiście w tej opcji auto do jeżdżenia po lodzie musicie wynająć na miejscu.
Zimowy urlop w Finlandii nie jest tani, ale na pewno szalenie kuszący. Rovaniemi słynie głównie z wioski św. Mikołaja, ale nie jest to jedyna atrakcja w tym mieście. Jazda psim zaprzęgiem, jazda saniami ciągniętymi przez renifera, skutery śnieżne, zwiedzanie lodowego hotelu, a na koniec rozgrzanie się w fińskiej saunie - w Finlandii możecie doświadczyć wielu uroków zimy i śniegu.
Do Rovaniemi można dotrzeć samolotem z przesiadką w Helsinkach, koszt to ok. 1200-1500 zł. Z Helsinek można też dojechać pociągiem albo autobusem, co trwa około 12 godzin. Na miejscu oferta noclegowa jest bogata, ale ceny zaczynają się 70 euro za noc. Taniej jest skorzystać z portalu airbnb, gdzie można znaleźć nocleg o połowę tańszy.
fot. Shutterstock
Koszt safari z psami husky zależy od długości trwania wycieczki i terminu. Ceny wahają się od 30 euro za osobę dorosłą do 180 euro. Do jazdy skuterem śnieżnym wymagane jest prawo jazdy. Koszt zbliżony jest do husky safari.
Kiruna to najbardziej wysunięte na północ miasto Szwecji. Zimą w okolicach miasta możecie liczyć na zorzę polarną, zimowe safari i nocleg w igloo, czyli hotelu lodowym budowanym co roku na zimę, w którym wszystko, włącznie ze szklankami do drinków, jest wykonane z lodu.
Kiruna to miasto górnicze, które udostępnia do zwiedzania kopalnię ponad ponad 500 metrów pod ziemią. W nieczynnych sztolniach i podziemnych korytarzach rosną grzyby shiitake, na które sezon jest zimą. Niedaleko Kiruny można odwiedzić lapoński skansen z namiotami ze skór reniferów. Zorzę polarną najlepiej oglądać w Parku Narodowym Abisko, na północ od Kiruny. Obowiązkową rozrywką są też skutery śnieżne i psie zaprzęgi.
fot. CC BY 2.0/Flickr.com/weisserstier
Do Kiruny najlepiej dotrzeć samolotem z przesiadką w Sztokholmie. Do stolicy Szwecji z Polski latają tanie linie lotnicze, a przelot ze Sztokholmu do Kiruny i z powrotem to wydatek około 700 zł. Noclegi na miejscu znajdziecie od ok. 60 euro.
Zima to dobry czas na odwiedzenie Dolnej Saksonii. Miasta są pięknie oświetlone, góry Harzu zachęcają do wycieczek pieszych bądź na nartach biegowych, które można połączyć z przejażdżką ciuchcią parową (Harzer Schmalspurbahnen), konne kuligi kuszą romantycznym klimatem, a do zwiedzania macie jeszcze cesarską i hanowerskie zoo, gdzie warunki, w których przebywają zwierzęta, są możliwie najbardziej zbliżone do naturalnych.
fot. Shutterstock
Na miejsce można dostać się samolotem albo autokarem do Hanoweru bądź dojechać własnym autem, co jest najwygodniejszym rozwiązaniem, jeśli planujecie dużo przemieszczać się na miejscu. Komunikacja publiczna w Dolnej Saksonii działa bez zarzutu, ale ceny przejazdów są dość wysokie.
Oferta noclegowa jest bogata. Możecie korzystać zarówno z hoteli i hosteli w miastach, jak i guesthouse'ów w górach Harzu.
Tromso leży za kołem podbiegunowym, ale jego klimat nie jest wyjątkowo surowy (ze względu na silny wpływ Prądu Zatokowego), więc nie musicie obawiać się gigantycznych mrozów. Miasto ma przyjemną drewnianą architekturę, a najciekawszym budynkiem jest arktyczna katedra. Nad Tromso wznosi się góra Storsteinen, na którą warto wjechać kolejka linową.
Tromso jest nieoficjalną norweską stolicą zorzy polarnej i głównie dla niej ludzie tu przyjeżdżają. Możecie ją tu podziwiać na własną rękę albo wybrać się na wycieczkę zorganizowaną pod opieką przewodnika, który zaprowadzi w miejsce, gdzie ten cud natury jest najlepiej widoczny. W styczniu w mieście organizowany jest Festiwal Zorzy Polarnej z koncertami plenerowymi. Inną wielką atrakcją w okolicach Tromso są psie zaprzęgi, całodzienna wyprawa kosztuje około 1000 zł.
fot. Shutterstock
Za podróż do Tromso z Polski i z powrotem zapłacicie 1050-1300 zł (można też taniej samolotem do stolicy Norwegii, a potem pociągiem, ale podróż nie jest najkrótsza). Na miejscu jest duży wybór noclegów w hotelach, apartamentach i kwaterach prywatnych, ale ceny są wysokie jak na polską kieszeń. Tańszą opcją jest skorzystanie z portalu airbnb.
Zima na Litwie przeważnie jest bardziej mroźna i śnieżna niż u nas. Zamarzają jeziora i Zalew Kuroński, a wtedy jest okazja poszaleć na bojerach. Bojery, inaczej zwane iceboatami, przypominają żaglówki z przymocowanymi płozami i napędzane są siłą wiatru. Można na nich latać, ale tylko przy odpowiedniej pokrywie lodowej i odpowiednio silnym wietrze.
Sport ten jest na Litwie popularny i podobno łatwiej go opanować niż pływanie żaglówką, do tego jest to aktywność bezpieczna. Trasa na Zalewie Kurońskim liczy aż 32 km. długości.
fot. Shutterstock
Nad Zalewem Kurońskim można znaleźć niedrogie noclegi w gospodarstwach agroturystycznych i pensjonatach, ceny zaczynają się od około 60 zł za osobę.
Druskienniki to litewskie uzdrowisko niedaleko polskiej granicy. Można tu korzystać z licznych zabiegów leczniczych i relaksacyjnych, ale na tym nie koniec.
Atrakcje dla siebie znajdą tu zarówno miłośnicy sportów zimowych, jak i wody oraz ciepła. Dla narciarzy jest stok, dla dzieci park rozrywki z torem saneczkowym, zimowymi dekoracjami i różnym poziomem trudności zabaw. Największą gratkę stanowi nowoczesny aquapark z krytymi basenami, zjeżdżalniami i dużym kompleksem saun. Na uwagę zasługuje też położony niedaleko Druskiennik Park Grutas z ekspozycją pomników radzieckich polityków i innych pamiątek po czasach komunizmu.
Zaletą Druskiennik są niskie ceny i szeroka oferta noclegów oraz usług. Wstęp do aquaparku kosztuje od 11 euro/2h dla osób dorosłych, uczniowie płacą 9 euro, a dzieci 6 euro.
Nie trzeba wjeżdżać z Polski, żeby zakosztować zimowych atrakcji. Świetnym miejscem na zimowy wypad jest Puszcza Białowieska.
Docenią ją zarówno osoby poszukujący cisza, spokoju i kontaktu w przyrodą, jak i aktywne, które chcą uprawiać sporty zimowe. Znajdziecie tutaj miejsca do biegów na nartach, a sprzęt bez problemu wypożyczycie w Białowieży. Jeśli ktoś chce podglądać zwierzęta, może to robić korzystając z nart typu back country, najlepiej pod opieką przewodnika, który pomoże tropić mieszkańców puszczy. Zimą łatwiej niż w innych porach roku zobaczyć żubry, które nierzadko podchodzą pod same zabudowania. W samej Białowieży znajduje się też ciekawy skansen oraz multimedialne muzeum Białowieskiego Parku Narodowego.
Najwygodniej jest nocować w Białowieży, gdzie jest duży wybór noclegów w różnych cenach, poczynając od kwater prywatnych. Jeśli ktoś szuka ciszy i spokoju, to może znaleźć prywatną kwaterę w którejś z mniejszych wsi. Białowieskie gospodarstwa agroturystyczne i pensjonaty organizują kuligi z ogniskiem.
Zima to najlepszy czas do tropienia łosi. Teraz można podejść do nich naprawdę blisko, gdyż zwierzęta z bagien przenoszą się do ostoi zimowej.
Doskonałym miejscem do podglądania łosi jest Biebrzański Park Narodowy. Jeśli chcecie mieć pewność spotkania z tym pięknym zwierzęciem, to warto skorzystać z usług przewodnika albo wybrać się na zorganizowaną wycieczkę, cena takiej wycieczki - 150 zł od osoby w dni robocze i 180 w weekendy. Można też wybrać się z przewodnikiem na wycieczkę tropami innych zwierząt, np. wilka albo rysia i nauczyć się odczytywać znaki pozostawione przez te zwierzęta. Większość zorganizowanych wycieczek ma swój początek przy siedzibie parku narodowego w Osowcu.
Jeśli nie wystarczają Wam obserwacje przyrody, możecie spędzać czas w ruchu: na nartach biegowych albo jeżdżąc psim zaprzęgiem.
A jakie są wasze pomysły na niezapomniane ferie?