Gazeta.pl zmieniła dzisiaj swój wygląd (zobacz stronę główna i nowe logo). Z tej okazji zapytaliśmy innych, co zmienia się u nich i co te zmiany znaczą. Sprawdźcie.
Ania, Family Without Borders
Co było największą zmianą w Twoim życiu?
Chyba przeprowadzka do Niemiec. Postanowiłam zamieszkać w Berlinie z Tomem, bo inaczej ciągnięcie tego związku nie miałoby sensu. Dla mnie było to totalne wyjście ze strefy komfortu: odeszłam z ukochanej pracy w gazecie, zostawiłam ulubione miasto, rodzinę i przyjaciół. W Berlinie poza Tomem nie miałam nic, nie znałam innych osób ani języka. Ta zmiana, wspólne życie, to najlepsze, co mi się kiedykolwiek przytrafiło. Potem dzieci, podróże i blog - nic z tego nie wydarzyłoby się bez kroku do Berlina.
Jakie macie plany na ten rok?
Głowami jesteśmy jeszcze na Pacyfiku, w miejscu naszej ostatniej dużej podróży. Trochę to zajmie, żeby historie przetrawić, opisać, opowiedzieć. Czeka na nas sporo slajdowisk w różnych miastach - takie spotkania dają nam mnóstwo energii i pozwalają przekazać dalej to, co zebraliśmy w czasie drogi. Niedługo wychodzi nasza książka o Ameryce Środkowej. Przy tym też będzie sporo miłego zamieszania! W lutym lecimy na trzy tygodnie na narty do Gruzji (tym razem sport, nie podróżowanie). Zapraszają nas też różne europejskie regiony. Nam w głowach siedzi natomiast Nachiczewańska Republika Autonomiczna, Kaliningrad, powtórka z Krymu i środkowa Afryka. A nasza Hania we wrześniu idzie do szkoły... Ale my jesteśmy z tych mało planujących, więc kto wie, co się jeszcze w tym roku wydarzy.
Co było największą zmianą w Twoim życiu?
Największą zmianą w całym moim życiu było przyjście na świat mojego syna Leo. Zmieniliśmy sposób podróżowania, choć wydaje mi się, że wcale nie zwolniliśmy. Był trip kamperem, byliśmy na Azorach. Chociaż trudniejsze i bardziej skomplikowane jest teraz nasze jeżdżenie (weganie w drodze z jednorocznym chłopcem), to w dalszym ciągu jest to nasza największa pasja. Może kiedyś trzeba będzie zwolnić - kiedy mały pójdzie do szkoły.
Jakie macie plany na ten rok?
Ja i żona nie możemy usiedzieć w jednym miejscu, choć teraz musimy ze względu na projekty, które mamy w Warszawie - niestety, zamiast podróżować po Azji, jesteśmy tutaj. Na razie jeszcze nie chcielibyśmy latać z dzieckiem na dłuższych dystansach - najdłużej w samolocie Leo siedział 5,5 godziny (w 2014 odbył z nami 11 podróży samolotem). Kiedyś samolot to była przygoda, teraz to zło konieczne. Może więc tym razem to będzie długa podróż pociągiem po Europie, może trip rowerowy wzdłuż Dunaju? Nigdy do przodu nie planujemy i bardzo często decydujemy się na wyjazd w ostatniej chwili.
Aleksandra Świstow, Pojechana
Co było największą zmianą w Twoim życiu?
Największa zmiana, jakiej do tej pory doświadczyłam, to zdecydowanie przeprowadzka do Chin, która pociągnęła za sobą szereg zmian dotyczących każdego aspektu mojego życia: pracy, przyjaźni, miłości, marzeń, celów, nawyków, spojrzenia na świat. Po ponad dwóch latach mówienia, a czasem już i myślenia w obcym języku, przeżywania codzienności z przyjaciółmi z przeróżnych kręgów kulturowych, niezliczonych podróży po Azji, realizacji swoich zawodowych marzeń o pisaniu i... chodzenia przez większość roku w klapkach, przyszedł czas na kolejną życiową rewolucję.
Jakie masz plany na ten rok?
W 2015 roku, już za chwilę, opuszczę Chiny, by po kilkumiesięcznym postoju we Francji (kto by pomyślał, że tam mnie miłość zaprowadzi) i odwiedzinach w Polsce, gdzie przyjadę promować swoją debiutancką książkę o Chinach (jej publikacja będzie największym dotychczasowym przełomem w moim życiu zawodowym), wyruszyć w podróż marzeń. Dosłownie! Planem tej podróży nie jest bowiem lista miejsc do odwiedzenia, a lista marzeń do spełnienia. Start oczywiście w mojej ukochanej Azji. To będzie ekscytujący rok!
Przemek Skokowski, Autostopem przez życie
Co było największą zmianą w Twoim życiu?
W moim życiu nie było większych zmian. Krok po kroku realizuję każdy kolejny cel, który sobie wyznaczyłem. Być może to brzmi dziwnie, ale jak na autostopowicza mam raczej spokojne życie, w którym robię przerwy na bliższe lub dalsze wypady. Aktualnie jako największą zmianę w moim życiu uważam przeskoczenie na drugą półkulę jachtostopem.
Jakie masz plany na ten rok?
Dość ambitne. Uzbierać 100 tys. złotych dla podopiecznych gdańskiego hospicjum, wydać drugą książkę, dojechać stopem na Antarktydę i szczęśliwie wrócić do domu. Brzmi abstrakcyjnie, ale w przypadku pierwszego założenia mam już 30% celu, pierwsza książka stała się bestsellerem, a do Antarktydy zostało mi już niecałe 6 tys. km.
Julia i Sam, Whereisjuli
Co było największą zmianą w Twoim życiu?
Gdyby ktoś trzy lata temu powiedział mi, że wyjadę sama w podróż dookoła świata, a potem przeprowadzę się do Australii, wyśmiałabym go. Dziś - musiałabym przepraszać, bo dokładnie tak się stało. W 2012 roku dość spontanicznie kupiłam bilet i - jako totalny podróżniczy żółtodziób - pojechałam w nieznane. Ale czymże byłaby ta historia, gdyby nie wątek miłosny. Zakochałam się i moje życie, a właściwe nasze, wywróciło się do góry nogami. Dosłownie. Dziś razem z moim partnerem, Samem, mieszkamy w Brisbane w Australii. Podróże są naszą największą, wspólną pasją. Teraz wiem, że warto ryzykować, że warto dokonywać zmian i wszystkim powtarzam, że w życiu nie ma przypisanych miejscówek. Jeśli wagon, którym jedziemy, jest nie wygodny, zawsze możemy się przesiąść do innego.
Jakie masz plany na ten rok?
To będzie rok odkrywania naszego podwórka. Australia i Oceanią są fascynujące pod wieloma względami i tej fascynacji się oddamy. Będą rejsy i road tripy. Będzie poznawanie aborygeńskiej kultury i sztuki. Będą lasy deszczowe, miasta i trochę tzw. outbacku. W planach mamy m.in. Withsundays, Margaret River czy Półwysep Jork. Na deser zostawiamy sobie wyspy Pacyfiku. Tylko wciąż nie wiemy, czy wybrać Fiji, Nową Kaledonię, czy może nieznaną prawie nikomu Republikę Nauru. A na święta wybieramy się do Polski i może wtedy, tym razem wspólnie, polecimy dookoła świata, w jedną stronę przez Nowy Jork, a w drugą przez Dubaj.
Co było największą zmianą w Twoim życiu?
Wyrażenie "największa zmiana" od razu przywodzi na myśl jakieś wielkie rewolty, potężne zmiany i spektakularne zakończenia pewnych spraw. Szukam, szukam i wciąż nie mogę się dopatrzyć niczego takiego w moim życiu. Odkąd 10 lat temu postanowiłam, że swoje - zarówno zawodowe, jak i prywatne - życie chcę związać z podróżami, wszystkie moje decyzje, a co za tym idzie, też zmiany, były temu podporządkowane. Ale każda ta zmiana mieściła się dalej w obszarze szerszego planu. Część z nich była nierozerwalnie związana z samymi podróżami: np. wtedy gdy zamiast stypendium w Turcji zaproponowano mi Finlandię albo nie wydano gdzieś wizy i trzeba było cały wyjazd wywrócić do góry nogami. Natomiast ostatni rok przyniósł sporą zmianę w kwestii mojego półrocznego wyjazdu. Miałam jechać - z dość niedopasowanym towarzystwem oraz źle rozumianym poczuciem obowiązku względem rzeczonego towarzystwa - do Afryki południowej pracować ze zwierzętami. W przeciągu jednego tygodnia stwierdziłam, że wyjazd na siłę nie uda się nigdy, kupiłam więc bilety do północnej Kanady, gdzie planowałam przejechanie zimą Jukonu rowerem oraz zakończyłam pracę na etat. Dziś, z perspektywy 4 miesięcy w subarktyce stwierdzam, że to była szalenie dobra zmiana.
Jakie masz plany na ten rok?
Gdy za miesiąc wrócę z zimowania w Kanadzie, z kopyta zabieram się za rowerowy wyjazd przez Iran i Turkmenistan, który prowadzę w ramach sztafety Rowerowe Jamboree. Dodatkowo oficjalny etap chcemy przedłużyć o kilka niezłych przygód na kazachskim stepie. Szalenie się cieszę na ten wyjazd, na każdą z jego części w inny sposób: za Iranem tęskniłam od dnia, w którym z niego wyjechałam, Turkmenistan to będzie wyścig z czasem i biurokracją tego zamkniętego kraju, a Kazachstan to powrót do włóczenia się bez zaplanowanej trasy i z dużą ilością swobody. Lato to powrót na Alaskę oraz najprawdopodobniej realizacja chyba najbardziej romantycznego z moich podróżniczych planów: zdobycie konia i przeprawy na jego grzbiecie przez amerykańskie prerie. Jeszcze nie mam do końca skrystalizowanych planów na jesień, ale z pewnością zimą znów będę chciała wrócić w tereny subpolarne.
Agata Agi Włodarczyk i Przemek Bucharowski, Wataha w podróży
Co było największą zmianą w Waszym życiu?
Największą zmianą w naszym życiu - w ogóle - było pojawienie się Diuny - wilczaka czechosłowackiego. To już 2,5 roku. To nam przestawiło życie do góry nogami. Trochę tak, jakby pojawiło się dziecko... różnica jest taka, że to dziecko nigdy nie dorośnie i trudniej je zostawić z dziadkami. To zbiegi okoliczności (i wiele decyzji po drodze) związane z obecnością Diuny sprawiły, że zdecydowaliśmy się ruszyć w Himalaje, czyli de facto zacząć podróżować.
Natomiast największą zmianą w ostatnim czasie jest to, że po dwuletniej nieobecności wróciliśmy do Warszawy do własnego mieszkania i próbujemy żyć "normalnie".
Jakie macie plany na ten rok?
Plany na ten rok to właśnie takie "normalne" życie. Chcemy na chwilę osiąść, popracować, oddać długi, odłożyć pieniądze na realizację kolejnych marzeń i (w ramach tej "normalności") zrobić kurs paralotniarski. Nie znaczy to, że rezygnujemy z podróżowania. W naszej głowie dojrzewają już kolejne plany na bliższą i dalszą podróż - oczywiście z Diuną. Dokąd i jakim środkiem transportu (było już pieszo i na rowerach, czas na coś nowego), to na razie tajemnica.
Na przełomie wiosny i lata zostanie wydana nasza pierwsza książka, co też jest dużą zmianą. Zawsze chciałam pisać, to kolejne marzenie, które się spełnia.
Łukasz Kędzierski, www.lkedzierski.com
Co było największą zmianą w Twoim życiu?
Największe wydarzenie i zmiana w naszym życiu miała miejsce 3 września 2012 roku, gdy rozpoczęła się nasza najdłuższa i najważniejsza podróż w życiu - nazwaliśmy ją Nadia i od tego momentu zaczęliśmy jeździć we trójkę. Od początku powstał pomysł na cykl opisujący podróże naszej małej o nazwie "Nadia w podróży". Chcemy przez nie pokazać, że można podróżować z małym dzieckiem, że to nie jest wielkie wyzwanie. Z dwunastomiesięczną Nadią odwiedziliśmy Malezję i Singapur, a gdy miała 17 miesięcy, oglądaliśmy piękne świątynie starożytnego Angkoru oraz kilka tajskich wysp. Wszystko na własną rękę, bez biur podróży, za to w swoim tempie, z plecakiem i aparatem w ręku.
Zawsze powtarzamy, że ograniczenia siedzą tylko w naszych głowach, więc jak się ich pozbędziemy, to i podróże staną się możliwe. Cieszą nas coraz częstsze e-maile od czytelników naszego bloga, którzy zainspirowali się naszymi podróżami z małym dzieckiem do Azji, sami wybrali się w podróż i wrócili zauroczeni. Jest to bardzo miłe.
Jakie macie plany na ten rok?
Nasze plany na pewno związane będą z podróżami. Jeszcze do końca nie wiemy, na co się zdecydujemy, czy to będzie kolejny wyjazd gdzieś daleko do Azji - mocno myślimy o Filipinach - czy może jednak tym razem włóczęga po Europie i okolicach. Jak zwykle głowa jest pełna planów, miejsc, kadrów jednak trzeba dokonać wstępnej selekcji, poukładać w całość, spakować plecak i pojechać. Nadia już zaciera swoje malutkie rączki na samą myśl o podróży, więc pewnie kolejny raz ona nas gdzieś wyciągnie lub zdecyduje, wybierając kraj malutkim paluszkiem na mapie świata.
Kasia i Marcin, Paczki w podroży
Co było największą zmianą w Waszym życiu?
To dość oczywiste: porzucenie wygodnego życia w Polsce, pracy oraz stabilizacji i wyruszenie w podróż dookoła świata, która trwa już ponad 2 lata. To była najlepsza decyzja w naszym życiu i nie wiemy, czy kiedykolwiek zrobimy coś, co byłoby w stanie zmienić nasze życie bardziej.
Jakie macie plany na ten rok?
Chcemy dojechać do Ziemi Ognistej, a może nawet na Antarktydę i zakończyć podróż po Amerykach. Naszym celem w Nowym Roku jest odnalezienie się w dawnym stylu życia, znalezienie pracy i szczęścia tam, gdzie zdecydujemy się zamieszkać.
Andrzej Budnik, Alicja Rapsiewicz, Los Wiaheros
Co było największą zmianą w Waszym życiu?
Bardzo dobrze pamiętam ten dzień, gdy wspólnie z Andrzejem podjęliśmy decyzję, że rzucamy wszystko to, co mamy w Polsce i ruszamy w kilkuletnią podróż. To marzenie kiełkowało we mnie już od dawna, ale zbieg różnych okoliczności wreszcie pchnął mnie do podjęcia tej decyzji.
Oczywiście od tego momentu do samego wyjazdu minęło jeszcze sporo czasu. Przez rok przygotowywaliśmy się do podróży. Całe nasze życie było jej podporządkowane. Ciężko pracowaliśmy, odkładaliśmy każdy zarobiony grosz i kompletowaliśmy potrzebny sprzęt. Przed samym wyjazdem czekało nas jeszcze trudne zadanie. Trzeba było wszystkie nasze rzeczy spakować do kartonów. Zobaczyłam wtedy, ile mam niepotrzebnych rzeczy i cieszyłam się, że mogę część z nich rozdać lub sprzedać.
W dniu wyjazdu, chyba pierwszy raz w życiu czułam, że to jest w 100% najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek w życiu podjęłam. Ani przez sekundę się nie wahałam i chciałam wreszcie być w drodze. Największą wartością naszej podróży okazały się spotkania z ludźmi, zarówno te zaaranżowane przez Couchsurfing lub Warmshowers, jak i te zupełnie nieoczekiwane, spontaniczne. Gdy jechaliśmy przez Pamir tadżycki i afgański, zobaczyliśmy w jak prostych i skromnych warunkach są w stanie żyć ludzie. Mimo, że brakuje im wartościowej żywności, każdego dnia ciężko pracują i raczej nie mają wielu rozrywek, to są ludźmi pogodnymi i cieszą się z tego co mają. Uczyłam się od nich tej radości życia.
Jakie macie plany na ten rok?
Mamy kilka jeszcze nie skończonych projektów związanych z naszym blogiem i udostępnianiem wiedzy praktycznej na temat podróżowania. Dostajemy wiele maili z rozmaitymi pytaniami. Nie dajemy już rady na nie wszystkie odpowiadać, więc chcemy tę wiedzę zgromadzić w jednym miejscu i udostępnić naszym czytelnikom.
Życie w Polsce nie jest łatwe, a rozwijanie nowego biznesu od zera - jeszcze trudniejsze. Wiele czasu i uwagi poświęcamy nowemu projektowi CrazyCopter.pl - od kilku miesięcy zajmujemy się fotografią lotniczą. Na 2015 rok postawiliśmy sobie cel, aby to się rozwinęło jeszcze bardziej, co przy okazji sprawie, że będziemy niezależni finansowo i będziemy mogli bez sponsorów podróżować i prowadzić bloga dalej w taki sposób, w jaki to robiliśmy. Mamy piękny sprzęt w postaci heksakoptera robionego na zamówienie, a Andrzej zdał egzamin na licencję pilota statków bezzałogowych. Do tematu podchodzimy więc naprawdę poważnie i profesjonalnie.
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy też w tym roku gdzieś nie pojechali? Planujemy tym razem odwiedzić Islandię rowerami. Wiele się o tym kraju już nasłuchaliśmy i naoglądaliśmy zdjęć. Tak naprawdę nie możemy się już doczekać, kiedy tam pojedziemy. Mamy w zanadrzu też kilka niespodzianek, ale nie chcemy ich jeszcze teraz zdradzać ;)