Jego twórca nazwał go obrazem z naturą w roli głównej. Wyjątkowo rozległym obrazem, bo liczącym ponad 700 ha. Tak naprawdę jednak polsko-niemiecki park Mużakowski jest arcydziełem sztuki ogrodniczej.
Gigantyczny zieleniec na polsko-niemieckiej granicy nie powstałby, gdyby nie książę Herman von Pückler-Muskau - 30-letni wizjoner, owładnięty ideą stworzenia perfekcyjnego krajobrazu. To dzięki niemu wokół rodzinnej rezydencji w Bad Muskau powstało dzieło ogrodniczej sztuki, które mogło konkurować z najpiękniejszymi parkami Europy. Pełen przekrój pejzaży stworzonych przez człowieka i przez naturę: od książęcego zamku, przez miasto Bad Muskau, pola, łąki, sady, lasy, a nawet tereny, gdzie na przemysłową skalę wydobywano piach, glinę i węgiel brunatny, a wszystko to poddane transformacji o bizantyjskim wręcz rozmachu.
Lokalizacja zieleńca - dolina Nysy i przecinający ją łuk największej moreny czołowej w Europie - idealnie nadawała się do realizacji ogrodniczych fantazji księcia. Park został zaprojektowany w duchu angielskim, czyli swobodnie, bez płotów i bez nożyc do przycinania żywopłotów. Książę kazał jedynie oczyścić istniejący naturalny krajobraz i wykorzystać jego bogactwo. Różnobarwne jeziorka (oczka wodne, które powstały w miejscu zalanych kopalni odkrywkowych), wąwozy, strumyki, polany i leśne dukty o średniowiecznym pochodzeniu stały się częścią projektu.
Do tego wszystkiego książę dołożył budowle ułatwiające kontakt z krajobrazem: kładki i mosty przypominające akwedukty, altanki i tarasy widokowe zawieszone 30 m nad powierzchnią ziemi. Wytyczył 32 km parkowych alei - świetnie nadających się do pieszego i konnego użytku. Do każdego miejsca dopisał też historię, która odczytywana we właściwym porządku układała się w kronikę losów jego rodziny oraz jego samego, ze szczególnym naciskiem na małżeńskie i pozamałżeńskie perypetie. Każda z ukochanych księcia - żona Lucie, młodociana kochanka Helmina, śpiewaczka Henriette, do której bezowocnie wzdychał, a nawet etiopska niewolnica Machbuba, przywieziona przez księcia z jednej z afrykańskich podróży - dostała swój skrawek (alejkę, polanę, altanę) parkowego krajobrazu.
Park Mużakowski powstawał na raty, począwszy od 1815 r. Zamaszysty projekt nie został nigdy do końca zrealizowany; nie powstało ani mauzoleum ku czci słowiańskiego boga, do którego modlili się Łużyczanie, ani obserwatorium astronomiczne. Książę, który sponsorował realizację projektu przez blisko 30 lat, nie liczył się z pieniędzmi. Żył łapczywie, miał ekscentryczne pomysły. Latał balonem, podróżował do Azji i Afryki, romansował z kobietami o dużych wymaganiach finansowych. Gdy widmo bankructwa zajrzało mu w oczy, sprzedał rezydencję w Bad Muskau razem z otaczającym ją zielonym terenem i wyjechał do Branitz. Aż do wybuchu II wojny światowej idea księcia była pielęgnowana przez kolejnych właścicieli.
Zielony teren, przecięty Nysą, po II wojnie światowej został podzielony pomiędzy PRL i NRD. Polsce przypadła lwia część: ponad 500 ha wypielęgnowanej zieleni. Po niemieckiej stronie zostało zaledwie 200 ha parku, za to z rezydencją von Pücklerów i wszystkimi ważnymi budynkami.
Przez pierwsze 50 lat po wojnie polska część parku Mużakowskiego zarastała - symbolicznie i dosłownie. O ile bowiem władze komunistycznych Niemiec z szacunkiem podeszły do burżuazyjnej spuścizny i nie zaprzestały koszenia trawników i podlewania rododendronów kwitnących wokół pałacu, polska władza ludowa nie była zainteresowana kontynuowaniem ogrodniczej myśli niemieckiego arystokraty. Park przeszedł pod opiekę Lasów Państwowych i zaczął być brutalnie eksploatowany.
Dopiero w połowie lat 90. XX w. Polacy odkryli przygraniczny skarb. Na pewno pomogła w tym międzynarodowa nobilitacja: 2 lipca 2004 r. polsko-niemiecki park został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO, jako jedyny transgraniczny teren parkowy na świecie. Dziś ten ekscentryczny twór jednego człowieka ma szansę stać się udanym przykładem dobrosąsiedzkiej współpracy.
Łuk Mużakowski na pograniczu polsko-niemieckim to najpotężniejsza morena czołowa na świecie! Wędrujący lodowiec przytaszczył tu zwały piachów, iłów i kamieni i uformował z nich grubą podkowę, która ma 40 km długości.
Łuk Mużakowski na pograniczu polsko-niemieckim to najpotężniejsza morena czołowa na świecie! Wędrujący lodowiec przytaszczył tu zwały piachów, iłów i kamieni i uformował z nich grubą podkowę, która ma 40 km długości.
Zobacz także:
Najbardziej tajemnicze miejsca w Polsce
sirvis
0
Lista OK, ale zdecydowanie niekompletna. Ja głosuję na jezioro Serwy na Suwalszczyźnie. Krystaliczna woda, strefa ciszy, położenie w Puszczy Augustowskiej, bezpośrednie sąsiedztwo WPN, Kanał Augustowski i wiele, wiele innych.
Zapraszamy do domu i apartamentów nad jeziorem Serwy - www.sirvis.pl - naprawdę warto!!!